Anegdoty sanatoryjne wszelkiej maści słyszał chyba każdy, ale prawdę mówiąc nie pomyślałabym, że mogą stać się one kanwą książki dla dzieci.
Dorota Gellner postanowiła jednak podjąć właśnie ten temat i pośmiać się trochę z rozmaitych zachowań kuracjuszy, intensywnie
przeżywających drugą (trzecią?) młodość. To nie pierwszy raz zresztą, kiedy ta
autorka życzliwie żartuje z ludzkich przywar – wystarczy wspomnieć choćby
wiersze z toników „Wścibscy”, „Czekoladki dla sąsiadki” czy „Roztrzepana sprzątaczka”.
Ale przy lekturze „Sanatorium” dorośli śmieją się na równi z dziećmi, a może
nawet bardziej.
Turnus rozpoczyna się oczywiście mitycznym
wieczorkiem zapoznawczym. Gra muzyka, padają pierwsze nieśmiałe spojrzenia,
pary wirują w tańcu, choć w kolanie strzyka, a w głowie się kręci. Wkrótce
formują się podgrupy, budzą się sympatie i antypatie, i już wiadomo, kto będzie
największym żigolakiem i gwiazdą turnusu. Aktorów tego przedstawienia mamy
okazję poznać już na wyklejce.
Jest więc tu pan Jan, elegancik i playboy,
wiecznie nieszczęśliwa pani Kasia, filuterna pani Tosia, pan Staś, w którego gwałtownie
wstąpił sportowy duch, pan Adam na diecie odchudzającej, przyciągany jednak niewidzialną
siłą do kredensu ze słodkościami i wielu innych. W tym także oryginalni
bohaterowie drugiego planu: Felis
silvestris catus (kot domowy), rattus
rattus (szczur), carcharodon
carcharias (żarłacz biały) i pelophylax
esculentus (żaba wodna).
Ich obecność na kartach książki jest
dla małych czytelników dodatkową atrakcją, tym bardziej, że zwierzaki nie stronią od ekstrawaganckich zachowań. Żaba
moczy sobie więc nagniotki w basenie, rekin zażywa kąpieli w solance, a kot wykłóca
się o zajęty leżak.
Świetne ilustracje Adama
Pękalskiego współistnieją z wierszowanym tekstem Doroty Gellner na zasadzie pełnej
równorzędności. Zabawne, karykaturalne, o intensywnej kolorystyce, z ciekawymi elementami
kolażu tu, przykuwają wzrok, znakomicie oddając kipiący od emocji klimat
turnusu w sanatorium „Zdrowa mina”.
Sanatorium, Dorota Gellner, il. Adam Pękalski, wyd. Bajka 2015, s. 36.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz