Zima wciąż jeszcze ociągała się z odejściem, kiedy one, nie bacząc wcale na jej opieszałość, zaczęły swoją krzątaninę. Ptaki. Tak pięknie je słychać o tej porze roku, kiedy z zapamiętaniem wiją swoje gniazdka! Kiedy pracuję, lubię słuchać nagrań ze śpiewem ptaków. Teraz nie muszę niczego włączać, żeby wysłuchać takiego koncertu – wystarczy, że otworze okno, a dobiegną mnie dźwięczne głosy ptaków krzątających się na pobliskim drzewie.
Anne Crausaz o takim właśnie drzewie i o ptakach, które na
nim przysiadają stworzyła piękną książkę. To która jest idealną lekturą nie tylko na
wiosnę, ale na cały rok, opowiada bowiem o jego 52 tygodniach i zmianach, jakie
zachodzą w przyrodzie wraz z rytmem pór roku.
Każda rozkładówka to jeden tydzień. Książka zaczyna się w
styczniu, pada śnieg i jest mroźno. Sikorka modra huśta się na gałęzi, pełzacz wydłubuje
z zagłębień pnia śpiące owady. Mija czas, dni stają się coraz dłuższe i w
drzewie zachodzi zmiana – pąki przygotowują się do otwarcia. Pomoże im marcowy
deszczyk. Kiedy przylatują jaskółki dymówki, wiadomo, że już wiosna. Drzewo
pięknieje, przystrojone w zieleń młodych listków. Niebawem zaczynają krążyć wokół
niego pszczoły, zbierające pyłki kwiatów, by je zapylić. Będą owoce. Uwije wśród
nich gniazdo wilga, która przybyła właśnie z Afryki. Nadchodzi upalne lato,
koncertują świerszcze. Po niebie przetaczają się burze, nocą ćmy tańczą w
świetle księżyca.
U schyłku lata, we wrześniu, koncertuje słowik. Liście drzewa
żółkną, wkrótce opadną. Sójka robi zapasy na zimę. Nastaje szarobury listopad,
drzewo stoi nagie, czekając na śnieżną kołderkę. Strzyżyk szuka ukrytych larw.
Wkrótce przyjdą mrozy i minie rok – 52 tygodnie podczas których setki ptaków
odwiedziły drzewo, znajdując na nim pożywienie, punkt obserwacyjny, chwilowe
wytchnienie w przelocie do innego miejsca lub długotrwałe schronienie.
Ilustracje Anny Crausaz są proste, estetyczne, w stonowanych
barwach. Każda strona jest sumiennie zaprojektowanym obrazem, w którym
zatrzymany został kadr z życia drzewa. To jedna z takich książek, które zawsze
warto mieć na podorędziu, żeby móc przejrzeć je w dowolnej chwili, zachwycić
się jakimś fragmentem ilustracji albo dać się urzec refleksyjnej wymowie
króciutkich tekstów („Kwiaty jabłoni niedługo pozostaną tylko wspomnieniem” ;„W
oddali słychać pomruki zbliżającej się burzy”;„Kończy się październikowa feeria
barw”; „We mgle kolory blakną”), które są zarówno rzeczowe, jak i liryczne, przy
czym przekaz nie traci spójności, co jest z pewnością dużą zasługą tłumaczki, Anny
Nowackiej-Devillard.
„52 tygodnie” to książka bez ograniczeń wiekowych, górnych czy dolnych – obcowanie z nią da wiele przyjemności każdemu, kto po nią sięgnie.
Anne Crausaz, 52 tygodnie, tytuł oryginału: L’oiseau sur la
branche, tłum. Anna Nowacka-Devillard, wyd. Widnokrąg 2015.
Fantastycznie tu u Ciebie. Nadrobię wszystkie wpisy. Słyszałam, że wybieracie się jutro z Z. do Warszawy, idziecie do Zachęty na wystawę obrazków i książek dla dzieci?
OdpowiedzUsuńDziękuję! Tak, byłyśmy w Zachęcie na wystawie "Tu czytam" i także na "W muzeum wszystko wolno" - wystawie zorganizowanej przez dzieci w Muzeum Narodowym. Fotorelacja wkrótce :)
Usuń