Korzystacie regularnie z biblioteki? Zapewne tak! A czy Wasze dzieci mają własne karty biblioteczne? Jeśli nie, warto się o nie postarać. I to na długo zanim dziecko nauczy się czytać albo pójdzie do szkoły.
Biblioteki dysponują dzisiaj coraz większą liczbą pozycji kierowanych
do najmłodszych grup wiekowych – bez trudu znajdziemy książki kartonikowe,
wimelbuchy, książeczki z otwieranymi okienkami itp. Moje dzieciaki dostały
swoje karty przed ukończeniem 3 roku życia i od początku były bardzo aktywnymi
ich użytkownikami :)
Założenie dziecku karty nie jest trudne ani czasochłonne. Wystarczy
wypełnić kartę zapisu w bibliotece, wpisując do niej dane dziecka (w tym PESEL)
i gotowe! Wydanie karty w większości bibliotek jest bezpłatne.
Nasze książkowe torby |
Warto wiedzieć, że czytelnicy do lat 16 mogą wypożyczać na
swoją kartę większą liczbę książek (w naszej bibliotece siedem) niż osoba
dorosła, co ma sens, zważywszy na niewielką objętość książeczek – przecież
często trzy, cztery to opcja na jeden wieczór!
My właściwie zawsze wychodzimy z
biblioteki obładowani książkami (7+7+ 5 moich). Przydają się specjalnie
przeznaczone do tego celu torby -
pojemne, o mocnych uchach. Taka samodzielnie wybrana przez dziecko torba
biblioteczna to też drobny, ale sympatyczny gadżet budujący dobre relacje z
książką.
Możliwość posługiwania się własną kartą (i dumne podawanie
jej bibliotekarce/bibliotekarzowi w momencie wypożyczenia) sprawia, że małe dziecko
czuje się zauważone, wyróżnione, doroślejsze, a pobyt w bibliotece i kontakt z
książkami łączy z pozytywnymi, przyjemnymi emocjami. Budowanie takiego
nastawienia od najmłodszych lat sprawi, że w przyszłości korzystanie z
biblioteki będzie dla młodego człowieka czymś nie tylko oczywistym, lecz także
wyczekiwanym :)
Może tylko trochę szkoda, że design kart taki poważny ;-) |
A przy okazji podniesiemy statystyki bibliotek, które obliczają czytelnictwo danej grupy wiekowej na podstawie wydanych kart. Trochę nad tym ubolewam, bo jednak częściej się zdarza, że rodzice wypożyczają dzieciom po prostu na swoje karty. My jesteśmy 5-osobową rodziną, wszyscy czytamy, ale nie mamy indywidualnych kart. Mamy dwie karty biblioteczne w naszej dzielnicy i jedną w sąsiedniej, na które możemy wypożyczyć łącznie 20 książek.
OdpowiedzUsuńTo prawda, że częściej rodzice korzystają po prostu z własnych kart, ale w moim przypadku oznaczałoby to możliwość wypożyczenia wyłącznie 5 książek na nas troje. Trochę mało ;-) Ten wpis powstał po tym, gdy odkryłam w trakcie rozmów z innymi rodzicami, że część z nich zwyczajnie nie wie, że nawet całkiem małe dzieci mogą mieć własne karty i wypożyczać sobie stosik kartonówek bez zabierania miejsca na karcie rodzica.
OdpowiedzUsuń