Recenzja książki „Czas czarodziej”
„Czas to jest wtedy, kiedy smażą się naleśniki i czekasz,
żeby je zjeść” – takiej odpowiedzi udzielił mi syn, gdy go zapytałam, czym jest
czas. Dzieci lubią rozmawiać o czasie, jego upływie, przemijaniu. Mają do tych
kwestii czysto poznawcze i bardzo prostolinijne nastawienie. Widzą, że rosną,
dmuchają przecież kolejną świeczkę na torcie, i z grupy maluchów przechodzą do
średniaków. Obserwują też, że dorośli stają się coraz starsi, siwieją, łysieją.
Słyszą, że wszyscy kiedyś umrzemy. „A ty już niedługo umarniesz, czy jeszcze
trochę nie?” – teraz to mój czterolatek zadał pytanie, z uśmiechem niebieskich oczu
utkwionym w moim nagle zasępionym obliczu. Proste pytanie, ale jaka trudna
odpowiedź…
Kiedy nie wiecie, co odpowiedzieć, albo gdy po prostu nie macie
akurat nastroju do takich rozmów, polecam sięgać po książki. One poprowadzą Was
przez trudne tematy, częściowo przynajmniej zaspokajając ciekawość malca, i być
może podsuną komfortowy sposób prowadzenia w przyszłości takich dyskusji.
Mnie z taką pomocą przyszedł „Czas czarodziej” – książka, która w prosty i
konkretny, acz niepozbawiony poetyckości sposób ukazuje dziecku czarodziejskie
działanie czasu. Czyni to za pomocą
przykładów z życia wziętych, po to, by unaocznić kilkulatkowi to, co zlewa mu
się w uogólnione „wczoraj” i enigmatyczne „jutro”.
To dla niego odczuwalne dotknięcie czasu, i takich dotknięć jest w książce więcej: wanna staje się za mała, by w niej pływać, ołówek robi się krótszy, gumka się ściera, chleb czerstwieje i nie smakuje tak dobrze, gniją owoce leżące zbyt długo.
Jak trafnie podany to przekaz! Garść zręcznie dobranych słów, uproszczone, geometryczne obrazy, plamy kilku wyrazistych kolorów.
Czas przynosi też zmiany na lepsze, i to warto podkreślać w
rozmowie z dzieckiem. Pamiętam, jak ojciec montował lustro w łazience, a ja,
wówczas kilkuletnia protestowałam, że ono jest za wysoko, że widzę ledwie
czubek własnej głowy. „Urośniesz ani się obejrzysz – śmiał się tata – i lustro
będzie w sam raz”. Wkrótce potem ze zdziwieniem stwierdziłam, że miał rację… To co małe, może więc stać się duże, spacer
przeradza się w podroż i możemy wejść coraz głębiej w morze.
I owszem, wszystko przeminie i wszyscy kiedyś „umarniemy”,
ale zestarzałe słowa zapamięta słownik, a my przetrwamy w pamięci naszych
bliskich.
Czas popędzi dalej, zapętlając w nieustającym odliczaniu
wskazówki zegarów, a „cienie wytańczą wokół drzew pory dnia”.
Isabel Minhós Martins, Czas
czarodziej, il. Madalena Matoso,
wyd. Babaryba 2016
Wiek 4+
Wiek 4+
Akurat ta książka nawet mnie przypadła do gustu :)
OdpowiedzUsuńBo ta książka jest taką uniwersalną opowieścią, w której każdy zobaczy coś własnego. Inaczej odbierze ją czterolatek, inaczej pierwszoklasista, a zupełnie inaczej czytająca im tę książkę babcia...
OdpowiedzUsuń