Wystarczy
wyjść z domu rankiem, by poczuć, że to już naprawdę jesień. Chłód przenika na
wskroś. Jeszcze kwitną niektóre kwiaty i można cieszyć się smakiem późnych
malin, ale powietrze jest rześkie i ostre, a wiatr zimny. Lasy, parki, skwery
wybuchają feerią złoto-czerwonych barw.
Gdybyście
szukali książki, która opowie o tym w oszczędnych słowach, ale za to w
wylewnych, oszałamiających obrazach, to jedną szczególnie mogę polecić. To Goodbye
Summer, Hello Autumn.
Mała
dziewczynka staje rankiem na progu domu i pozdrawia słoneczny dzień pod koniec
lata. Potem wyrusza na spacer, podczas którego wita się z drzewami, roślinkami
i różnymi leśnymi stworzeniami, a także z burzą, wiatrem, chłodem, kałużą.
Obserwując otoczenie, odkrywa kolejne oznaki zbliżającej się jesieni – odlot
ptaków na południe, zmianę kolorów liści czy wcześniejsze zapadnięcie zmroku.
Widzi
zwierzęta robiące zapasy na zimę, budujące ciepłe schronienia i kryjówki. Muszą
zdążyć, nim zrobi się naprawdę zimno. Cieszy oczy widokiem późno kwitnących
astrów i floksów, które łapczywie wysuwają główki ku słońcu, widzi szare
jesienne chmury nadciągające na niebo, słyszy jak wiatr gwałtownymi podmuchami
podrywa z ziemi pierwsze opadłe liście.
Mocniej
otula szyję czerwonym szalikiem i myśli, że już czas wyjąć grube swetry. Już
czas pożegnać lato i przywitać się z jesienią!
Goodbye
Summer, Hello Autumn to pierwsza autorska książka Kenarda Paka, ilustratora
książkowego i twórcy animacji dla wytwórni DreamWorks i Disney.
W tym
picturebooku Pak daje prawdziwy popis swojego malarskiego talentu – ilustracje do
książki powstały najpierw jako pełnowymiarowe tradycyjne obrazy (akwarela i
ołówek), a następnie zostały cyfrowo zintegrowane w całość tworzącą finalny
efekt książki (przy okazji - bardzo podoba mi się zwyczaj, że amerykańscy wydawcy zamieszczają w książce informacje o technice, w jakiej zostały wykonane ilustracje).
Wystarczy ją otworzyć, by zanurzyć się w jesieni.
Kenard Pak, Goodbye Summer, Hello Autumn, Henry Holt
and Company, Nowy Jork 2016
Historia przedstawiona w tej książce zdarzyła się naprawdę. Poeta i pisarz JonArno Lawson odebrał kiedyś swoją siedmioletnią córkę Sophie z zajęć i
bardzo spieszył się do domu, gdzie czekała jego żona z nowo narodzonym, zaledwie
dwudniowym synkiem. Jak na złość, nigdzie nie było śladu taksówki, ojciec i
córka ruszyli więc piechotą, choć do domu było daleko.
Maszerowali chodnikiem w wyjątkowo ponury, chłodny dzień pozbawiony słońca. Miasto wydawało się szare i odpychające. Lawson niemal nie
zwracał uwagi na idącą obok córkę, bo co chwilę dzwonił do żony, by sprawdzić,
czy wszystko w porządku. W pewnym momencie jednak zauważył, że dziewczynka zbiera
kwiatki rosnące na poboczu drogi, roślinki kiełkujące między płytami chodnika,
delikatne zielone łodyżki wciśnięte między betonowe płyty. I śpiewa przy tym.
Po powrocie do domu obdarowała wszystkich tą odrobiną
zieleni – maleńkiego braciszka, drugiego brata, mamę i tatę. Dla Lawsona miało
to wymiar symboliczny – oto mała dziewczynka odkryła kolory w szarym świecie, i
podarowała je innym. Pisarz pomyślał, że to mogłaby być piękna książka – bez
słów, za to pełna obrazów, początkowo szaro-czarno-białych, z których wybuchną
w pewnym momencie radosne barwy roślin.
Tę książkę trzymam teraz w ręku. Footpath Flowers (w
wydaniu amerykańskim Sidewalk Flowers) to bardzo szczególna opowieść bez
choćby jednego słowa – tak jak widział to JonArno Lawson. Ilustrator Sydney Smith podążył za jego wyobraźnią i szczegółowymi
wskazówkami, przekładając je na wspaniałe obrazy. Idziemy wraz z mężczyzną i
jego córką kolejnymi ulicami, wzdłuż których piętrzą się posępne kamienice. Wokół
szarą falą płyną przechodnie i nawet park jest smętny i nieprzyjazny.
Dziewczynka dostrzega leżącego na parkowej alejce martwego wróbla, przyklęka
więc i szybko składa na jego piersi maleńki żółty bukiet. A gdy mijają z tatą
śpiącego na ławce człowieka, dziecko i jemu zostawia parę kwiatów. Potem wsuwa mlecze
i koniczyny za obrożę psu przywiązanemu przed sklepem, a z każdym jej gestem, z
każdym kwietnym podarunkiem świat nabiera coraz żywszych kolorów.
Ujmująca, poetycka opowieść o dawaniu, dzieleniu się swoją
radością i wielkiej mocy małych gestów.
JonArno Lawson, Sydney Smith, Foothpath
Flowers, Walker Books 2015
Mój czterolatek
jest wymagającym czytelnikiem. Aby zaintrygować go książką i wciągnąć w
opowieść, sięgam do najgłębszych pokładów własnej kreatywności. Inaczej niż w przypadku córki, z którą czytamy najprzeróżniejsze rzeczy i każda nas
cieszy, bo liczy się po prostu sama czynność wspólnego czytania. Rozmyślając, jaką „strategię” przyjąć wobec
syna, przeglądałam Internet w poszukiwaniu inspiracji, i trafiłam na artykuł, w
którym wymieniono kilka sposobów na zainteresowanie dzieci książkami.
Brzmią dość sensownie, postanowiłam więc podzielić się nimi z Wami. Może się przydadzą!
Przede wszystkimnie poddawaj się zbyt łatwo. Po prostu
nie znaleźliście jeszcze właściwej książki! Podsuwaj dziecku różnorodne rodzaje
książek: picturebooki, komiksy, powieści graficzne, utwory wierszowane, aby
miało szansę znaleźć coś, co jednak je
zafrapuje, zaciekawi.
Opowieść to nie tylko papierowa
książka. Słuchajcie audiobooków, słuchowisk radiowych, opowiadajcie na nowo
stare historie rodzinne, legendy miejskie, baśnie i bajki. Angażuj dziecko,
zadając mu pytania otwarte dotyczące danej opowieści – takie, na które będzie musiało
odpowiedzieć inaczej niż tak/nie.
Nie wahaj się sięgać po utwory
poetyckie, szczególnie w przypadku młodszych dzieci. Czytaj na głos, odgrywaj
sceny, moduluj głos przy dialogach, wydawaj różne dźwięki – rozśmiesz dziecko,
zapewnij mu dobrą zabawę i pozwól mu się śmiać z twojego aktorstwa!
Wybierzcie określoną porę na czytanie
w ciągu dnia. Zawsze przed snem? Zawsze po obiedzie? Zadbaj, by stało się to
rytuałem. Nawet gdyby miało trwać tylko 15 minut. To lepsze, niż nic.
Pozwól dziecku samodzielnie wybierać
książki! Nigdy nie mów, że jest za małe albo za duże na jakiś tytuł. Nawet
jeśli nie zachwycają cię wybory dziecka (kolejna disnejowska kartonówka, znowu
kiepsko napisane wampirze romansidło itp.) wiedz, że najgorsze, co możesz
zrobić, to zabronić mu czytania tego, co lubi czytać! Postaraj się pogadać z
dzieckiem, dowiedzieć się, dlaczego akurat tak wybrało. Spróbuj przeczytać tę
książkę, a potem spokojnie o niej podyskutować. Nigdy nie wyśmiewaj dziecka z
powodu innych niż twoje gustów czytelniczych!
Wykorzystaj wpływ rówieśników. Ich
opinia o danym tytule jest dla dziecka więcej warta niż twoja. Podsuwaj mu popularne
wśród jego rówieśników tytuły, pomóż mu je zdobyć.
Zachęć dziecko do sięgania po serie
składające się z kilku tomów. Być może to nie zawsze wielka literatura, ale
taka lektura wciąga, budzi oczekiwania co do dalszego rozwoju akcji i ułatwia
utożsamianie się z powracającymi bohaterami.
Bądź wzorem postawy, której
oczekujesz od dziecka. Podsuń książkę, a sam usiądź z własną obok na kanapie.
Otaczaj się książkami, połóż je w widocznych miejscach w domu, tak by zawsze
były w zasięgu wzroku dziecka. Czasem, aby zachęcić do sięgnięcia po książkę, wystarczy
położyć ją na stoliku, bez słowa.
Aby zachęcić dziecko do wymyślania
własnych historii i dzielenia się nimi, wprowadź wśród domowników zabawę pt. „Dwie
prawdy, jedno kłamstwo”. Polega ona na tym, że na przykład przy obiedzie lub
kolacji podsumowujecie dany dzień, i każda osoba wypowiada dwa zdania prawdziwe
i dwa nieprawdziwe, a pozostali muszą zgadnąć, które jest kłamstwem. Dzięki temu
dziecko zapytane: „Jak było dzisiaj w szkole?” powie coś więcej niż tylko: „Fajnie…”.
Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych
nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie
szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.
Rodzice
Bartka się rozstali, każde z nich jest w nowym związku, niedługo na świat przyjdzie
przyrodnie rodzeństwo. Jakby tego było mało, partner mamy stracił pracę w
kopalni. Krótko mówiąc, jest ciężko i życie nie rozpieszcza Bartka, dlatego
chłopiec snuje się po śląskim blokowisku razem ze swoim psem Kreskiem, wymyślając
sobie różne światy równoległe i fantastyczne zwroty akcji. Poznanie bezdomnego
Franciszka tylko wzmacnia we wrażliwym chłopaku te ucieczkowe tendencje.
Kolejna po „Czerwonym piórku” książka Kasi Nawratek, poruszająca trudne tematy
dziecięcej samotności, smutku, porzucenia i usilnych prób budowania własnego
świata na rozsypanych domowych fundamentach.
Kasia Nawratek, Kresek,
Bartek i całkiem zwyczajny początek, il. Ola Szmida, wyd. Ezop, 27 września 2016
Wiek: 7+
Przyznam
szczerze, że podchodziłam do tej książki z pewną ostrożnością, może nawet z
powątpiewaniem, mimo wielu dobrych opinii, jakie do mnie docierały. Moje nastawienie
miało bardzo konkretne przyczyny. Otóż tak się składa, że dawno temu ukończyłam
studia na kierunku rewalidacja z terapią pedagogiczną i przez pięć lat przebrnęłam
przez naprawdę wiele książek traktujących o niepełnosprawności. Wszystkie były beznadziejne. Nudne,
odpychające, smętne, oscylujące pomiędzy suchym naukowym żargonem a próbami wzbudzenia litości nad losem poszkodowanego dziecka. Te lektury bardzo
skutecznie odstręczały od tematu i od osób niepełnosprawnych w ogóle.
Ale z tą
książką jest inaczej. Powiedziałabym, że od tamtych dzielą ją lata świetlne.
Jest napisana zgrabnym, miłym dla ucha językiem, w sposób przystępny, lekki, a jednocześnie
kompetentny i rzetelny. To pisanie od środka, z perspektywy kogoś, kto temat
zna, ale nie dlatego, że bardzo dobrze się go wyuczył, tylko dlatego, że zna go
z własnych doświadczeń. Autorką książki jest Agnieszka Kossowska, prowadząca
bloga Dzielny Franek, która przez lata uczyła się razem z synem pełnosprawnego życia
ze sprzężoną niepełnosprawnością. Zauważyła wtedy, jak niewiele o niepełnosprawności wiedzą zdrowe dzieci, z których
wyrastają równie niewiele wiedzący na ten temat dorośli. Tą książką postanowiła
to zmienić. I myślę, że się udało.
„Duże sprawy
w małych głowach” podzielono na cztery części, traktujące o autyzmie,
niepełnosprawności ruchowej, sensorycznej oraz intelektualnej. W drugim wydaniu
książki znajdzie się także część piąta, poświęcona epilepsji i zaburzeniom rozwoju
związanym z wcześniactwem. Każda część przedstawia historię dziecka z daną
niepełnosprawnością. Historia ta opowiedziana jest z perspektywy dziecka, w
prostych słowach, konkretnie, często z humorem i wieloma niezwykle ciekawymi
przykładami z codziennego funkcjonowania. To w nich tkwi także siła tej
książki. Bo kiedy Ania pisze, że nie widzi, to jest tylko jedna z wielu informacji,
których o sobie udziela. Tak samo ważna, jak to, że lubi czytać blogi, słuchać
muzyki i jeść czekoladę. Dlaczego miałoby być inaczej?
Książka
zawiera wiele klarownie przedstawionych, wyczerpujących informacji, które pozwalają
dziecku dowiedzieć się takich szczegółów dotyczących niepełnosprawności, o
które zwykle wstydziłoby się zapytać. Dlaczego dzieci, które nie słyszą, często
mówią niewyraźnie? Co to są ortezy, do czego służy rurka tracheotomijna? Jak
wygląda telefon komórkowy dla niewidomych? W jaki sposób osoba niesłysząca może
„usłyszeć” dzwonek do drzwi? Jak radzi
sobie z obowiązkami domowymi i szkolnymi? W jaki sposób rozpoznaje nominały
banknotów? Jak się czuje w relacjach z rówieśnikami?
Młody czytelnik ma szansę zapoznać się tutaj z alfabetem Brajla (dołączono kartę z wypukłościami)
i podstawami języka migowego, przede wszystkim jednak, dzięki specjalnie
pomyślanym zadaniom może na chwilę przenieść się w rzeczywistość
niepełnosprawnego dziecka (rozpoznawanie przedmiotów po dotyku, zapachu, próba
czytania z ust i słuchania ze stoperami uszach, picie bez pomocy rąk, malowanie
stopami, przekazywanie komunikatów za pomocą gestów itp.). W ten sposób to co
poznane, stanie się znajome, a to, co znajome, stanie się zwyczajne.
Cechą
wyróżniającą książki jest także wysokiej jakości szata graficzna. Każdej części
towarzyszą ilustracje innego artysty – wyjątkowe, nowatorskie, o współczesnej,
metaforycznej kresce. Również dzięki nim książka odbiega całością swojego
przekazu od często kiczowatych, byle jak zaprojektowanych broszur i poradników.
Przyciąga wzrok, zachęca do kartkowania, zatrzymania się na dłużej.
Pierwszy
nakład społecznie wydanych „Dużych spraw” (2500 egzemplarzy) rozszedł się jak ciepłe
bułeczki. Ogromne zainteresowanie tytułem pokazuje, jak bardzo potrzebna jest
taka pozycja.
Chciałoby
się, aby w każdym przedszkolu czy szkole znalazł się egzemplarz „Dużych spraw”,
by uprzedzać pytania, zrywać zasłonę milczenia, przekazywać rzetelną wiedzę,
uczyć tolerancji, zachęcać do otwartości i komunikacji.
Aby marzenie
to mogło stać się rzeczywistością, zdecydowano, że jeszcze w tym roku ukaże się
drugie wydanie książki – w nakładzie 7.000 egzemplarzy. Wszyscy, którym ta
książka okaże się potrzebna, będą mogli wówczas ją otrzymać za darmo! Aby
osiągnąć ten cel, prowadzona jest akcja pomocowa wśród fundacji, organizacji i
ludzi dobrej woli. Jeśli chcecie wziąć w niej udział, wystarczy, że wpłacicie
minimalną kwotę 23 złotych (to koszt wydania dwóch egzemplarzy) na konto
fundacji Mam Serce. Wówczas jeden egzemplarz otrzymacie wy, drugi – chore dziecko. Zbiórka kończy się 16 września br.
Wspaniale
podarować komuś w prezencie TAKĄ KSIĄŻKĘ!
Więcej
szczegółowych informacji, dane do przelewu itp. znajdziecie tutaj.
Aktualności związane z wydaniem książki możecie śledzić na fanpejdżu "Dużych spraw".
I jeszcze animacja prezentująca książkę:
Agnieszka
Kossowska, Duże sprawy w małych głowach. Autorki projektu: Agnieszka Kossowska,
Monika Laszczyńska; ilustracje: Jacek Ambrożewski, Anna Kloza-Rozwadowska,
Patricija Bliuj-Stodulska, Szaweł Płóciennik, wyd. Stowarzyszenie Terapeutów
Zależnych, Opole 2015
„Lekcja
designu” to wystawa w kieleckim Institute of Design, zainspirowana realizowanym
tu od 2014 roku warsztatowym programem dla dzieci o takim właśnie tytule. Przybliża on najmłodszym świat designu - przekazuje wiedzę o projektowaniu, pokazuje to, co kreują inni i zachęca do własnych twórczych prób. Na
wystawie zaprezentowano nietuzinkowe prace polskich projektantów stworzone z
myślą o dzieciach.
Zu ogląda "Co słychać?" Anny Czerwińskiej-Rydel, Moniki Hanulak i Małgorzaty Gurowskiej, wyd. Wytwórnia
Zgromadzono wyjątkowe książki, ręcznie wykonane zabawki, przyjazne środowisku meble do pokoju
dziecięcego, oryginalne tekstylia – ekspozycję podzielono na cztery działy: Czytelnię,
Plac zabaw, Pokój dziecka i Młodą modę.
Niedźwiedź
polarny Baltazar to prawdziwy wirtuoz skrzypiec. W pełni zasłużył na swój
przydomek „Wielki”. Jest wyjątkowo
utalentowanym niedźwiedziem, ale też jedynym, który wciąż gra na skrzypcach w…
cyrku.
Nie wiem jak
wy, ale ja nigdy nie lubiłam oglądać cyrkowych występów zwierząt. Gdy tylko
dostrzegałam stojące wokół namiotu klatki – ciasne i śmierdzące – omijałam je szerokim
łukiem, by nie patrzeć na smutne zwierzęta w nich zamknięte. Kolorowe stroje
sceniczne i wesoła muzyka na arenie niczego nie zmieniały. Dziś mogłabym
napisać, że czyniły tylko ich cierpienie bardziej groteskowym.
Współcześnie
temat znęcania się nad zwierzętami cyrkowymi powoli toruje sobie miejsce w
powszechnej świadomości, do czego przyczyniają się dyskusje w mediach i
działania fundacji walczących o prawa zwierząt. W sprawie wykorzystywania ich w
działalności rozrywkowej uchwałę przyjął w 2015 roku Komitet Psychologii PAN,
podkreślając szkodliwość takiego spektaklu dla procesu wychowania młodych
ludzi.
Kirsten Sims
swoje stanowisko określa na wstępie, dedykując książkę swoim rodzicom, którzy
nauczyli ją „kochać zwierzęta żyjące w naturalnym środowisku”.
Miejsce
Baltazara jest zatem na Arktyce, i właśnie tam próbuje dotrzeć, po tym jak społeczni
aktywiści zapewnili mu wolność, wypuszczając go pewnej nocy z klatki. Niedźwiedź
nie musi już pracować w cyrku, ale co teraz? Czeka go długa i trudna droga, na
której będzie musiał pożegnać dawnych przyjaciół, zmierzyć się z nieznanym i poradzić
sobie z dojmującą samotnością wędrówki.
Wolność to jedno, a umiejętność korzystania z niej, to drugie. Przejmująco
oddaje to ilustracja, na której wyczerpany wędrówką Baltazar leży na polanie wśród
drzew i przywołuje w myślach cyrk – miejsce, które go więziło, ale dawało
pewność i stabilizację…
Wszystkie emocje
tej podróży, drobne radości i wielkie zmęczenie, nadzieję i lęk można wyczytać
z wyjątkowych ilustracji, będących mieszanką kilku technik: akwareli, gwaszu i
tuszu India Ink. Kirsten Sims jest nie tylko ilustratorką, lecz przede
wszystkim malarką i swoje prace tworzy w sposób tradycyjny, często w dużych
formatach. Styl południowoafrykańskiej artystki zachwyca i intryguje swoją
złożonością: z jednej strony nasycone kolory, wyraziste kontury, a tuż obok
rozmyte, „maźnięte” górskie i leśne krajobrazy, szaro-zielono-białe plamy drzew
i sinoszare połacie zmrożonego śniegu pokrywającego górskie szczyty. Do tego wspaniała
gra świateł i cieni – blask lamp kładący się na wodzie, potężne sylwetki
zwierząt u wodopoju, słońce nurkujące snopem promieni w wysokich trawach…
„Baltazar Wielki” to opowieść o oswobodzeniu,
zrzuceniu więzów i wędrówce ku wolności. Historia uniwersalna i – mimo
niedźwiedziego bohatera – bardzo ludzka, adekwatnie wpisująca się w kwestie
społeczne dręczące współczesny świat, niepozbawiona związanych z nimi wątpliwości
i obaw. To także opowieść o poszukiwaniu domu, i szerzej – własnego miejsca w
świecie – bezpiecznej przystani, w której razem z najbliższymi można spokojnie
być, żyć i pozostać sobą.
Oto książka,
która towarzyszyła nam przez całe lato. Kupiłam ją na targach w Warszawie, i od
tamtych majowych dni O.G.R.Ó.D. wędrował
w moim domu z rąk do rąk. Trochę czasu spędził w pokoju córki, poleżał na
stosiku książkowym u syna, mieszkał na mojej nocnej szafce i u męża na biurku.
Każdy w tej książce znalazł swój wymarzony mniej lub bardziej zielony zakątek.
O.G.R.Ó.D.,
czyli Olśniewające Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze, ukazał się w cyklu
S.E.R.I.A., którego pierwszym pamiętnym tytułem był słynny D.O.M.E.K., wydany w
2008 roku. Książka wzbudziła wówczas spore emocje swoją tematyką, nowatorską
koncepcją, pomysłowością realizacji. To, co mogło się wydawać hermetyczną
opowieścią dla pewnej określonej grupy (czytującej pasjami książki o budownictwie
mieszkaniowym i rozwiązaniach architektonicznych), okazało się zręcznie napisanym,
zabawnym i bardzo interesującym przeglądem współczesnych projektów z całego
świata, czasem mocno frapujących. Pozycja znalazła czytelników wśród
kilkulatków, młodzieży i dorosłych, i tak też dzieje się z każdym kolejnym tomem
serii. O.G.R.Ó.D. nie jest tu wyjątkiem.
Pierwsze
strony książki poświęcono słowom wyjaśnienia, czym właściwie jest ogród, jakie
pełni funkcje, jakie może przybierać formy. Cenna, szczególnie dla młodego
czytelnika, jest informacja o tym, kto ogrody projektuje, tworzy i jaką
powinien mieć wiedzę, by móc się tym zajmować. Praca architekta krajobrazu,
który musi „mieć głowę pełną pomysłów, a do tego jeszcze potrafić rysować, żeby
móc przenieść wymyśloną koncepcję ogrodu na papier lub do komputera” mocno zainteresowała
moją córkę :)
Na dwóch
mapach: „Ogrody na świecie” i „Ogrody w Europie” zaznaczono 42 przedstawione w
książce ogrody, co pozwala uzmysłowić sobie ich usytuowanie w obszarze
poszczególnych kontynentów i krajów. A potem czas wyruszyć zieloną trasą i
odkrywać, jakież to niesamowite ogrodowe twory powstały na danym terenie!
Znajdziemy
tu miejsca mniej i bardziej znane, zadziwiające swoim rozmachem, a także
zupełnie kameralne. Miejsca z minionych epok oraz całkiem współczesne. Od legendarnych Wiszących Ogrodów Babilonu, przez pełen przepychu Wersal, po niewielki
ogród w butelce założony przez pewnego Anglika.
Niektóre z ogrodów
pełnią inne jeszcze funkcje niż tylko zapewnienie miejsca do odpoczynku.
Przykładowo park Sherbourne Common w Toronto ma za zadanie oczyszczać wodę
deszczową, Crown Sky Garden zapewnia kontakt z przyrodą małym pacjentom
szpitala dziecięcego w Chicago, suchy ogród japoński, w zasadzie pozbawiony
roślinności, jest z kolei miejscem do medytowania.
Duże wrażenie
robi pomysłowe przekształcenie w ogrody i parki istniejącej acz
niewykorzystywanej już infrastruktury miasta, takiej jak stary wiadukt
kolejowy, który w Nowym Jorku został przekształcony w wyjątkowy park, ciągnący
się przez ponad 2 kilometry 9 metrów nad ziemią. Miałam okazję spacerować po
High Line i było to wspaniałe doświadczenie wędrówki wśród polnych kwiatów i
traw porastających tory w pozornie nieuporządkowanych roślinnych kompozycjach.
A wszystko to wśród tętniących codziennym życiem kamienic, biurowców i
przejeżdżających pod wiaduktem samochodów.
O.G.R.Ó.D. to nie tylko rzetelne informacje i zaskakujące ciekawostki, to
także zaproszenie do działań własnych (stworzenia ogrodu w słoiku lub własnych
latających roślin) i zabawy (w chowanego, w znajdowanie różnic, wędrówka po
labiryncie). Całość, zarówno pod względem treści, jak i grafiki, jest niezwykle
przejrzysta , przystępna w odbiorze, i tak pomyślana, by głęboko zainteresować zarówno pięciolatka, jak
i dorosłego.
O.G.R.Ó.D. Olśniewające
Grządki i Rabatki Ówczesne i Dzisiejsze, Ewa Kołaczyńska, il. Adam Wójcicki,
wyd. Dwie Siostry 2016.