Beatrice Alemagna zauroczyła mnie swoją twórczością dziesięć lat temu. Właśnie wtedy, w 2006 roku, ukazał się „Un Lion à Paris” – moim zdaniem najpiękniejsza jak dotąd książka włoskiej autorki mieszkającej we francuskiej stolicy. Złożona z mistrzowsko skomponowanych obrazów zachwyca, oczarowuje, nie pozwala się od siebie oderwać. Nareszcie możemy cieszyć się nią także w polskim wydaniu!
Bohaterem opowieści jest
lew, któremu znudziło się spokojne życie na sawannie. Żądny przygód, postanawia
jechać do Paryża i tam znaleźć nowych przyjaciół, pracę i przygodę.
Początki życia w nowym miejscu nie są jednak łatwe. Miasto zdaje się wielkie, nieprzystępne i chłodne. Ludzie biegają, „trzymając pod pachą dziwaczne szable”, ale wcale lwa nie atakują – przeciwnie, w ogóle go nie zauważają. Wkrótce zwierz zaczyna odczuwać dotkliwą samotność. I kiedy jemu samemu, i nam, czytającym tę historię, wydaje się, że najlepiej zrobi, wracając na sawannę, lew zaczyna dostrzegać piękno miejsca, w którym się znalazł.
Początki życia w nowym miejscu nie są jednak łatwe. Miasto zdaje się wielkie, nieprzystępne i chłodne. Ludzie biegają, „trzymając pod pachą dziwaczne szable”, ale wcale lwa nie atakują – przeciwnie, w ogóle go nie zauważają. Wkrótce zwierz zaczyna odczuwać dotkliwą samotność. I kiedy jemu samemu, i nam, czytającym tę historię, wydaje się, że najlepiej zrobi, wracając na sawannę, lew zaczyna dostrzegać piękno miejsca, w którym się znalazł.
Rozdziawia z wrażenia
paszczę na widok industrialnej konstrukcji Centrum Pompidou, zachwyca go
mieniąca się słońcem Sekwana, dech w piersiach zapiera widok z wieży Eiffla i przypominająca
tartę z bitą śmietaną bazylika Sacré Cœur. Wkrótce lew odkrywa, że znalazł
swoje miejsce na ziemi – a dokładniej na cokole, na placu Denfert-Rochereau. Tam
właśnie można go dziś spotkać.
Pomnik „Lew Belfortu” Bartholdiego bardzo ponoć lubią paryżanie, ponieważ, jak sugeruje Beatrice Alemagna, odlany z brązu lew „wydaje się tak bardzo szczęśliwy na swoim miejscu”.
Piękny jest Paryż w tej
książce. Ciemne sylwetki drzew odbijające się w szaro-niebieskiej wodzie
Sekwany, pnące się ku górze schody Montmartre’u, szerokie Haussmanowskie
bulwary i ludzie przemykający z bagietkami pod pachą albo siedzący przy
kawiarnianych stolikach na ulicach.
Artystka tworzy ilustracyjne kolaże, łącząc
różne techniki: ołówek i kredki z gazetowymi wycinankami. Zachwyca ich
drobiazgowość i jednocześnie stylizowana na dziecięce rysunki kanciastość.
To wielowymiarowy,
wysublimowany portret miasta, które stało się dla artystki nowym domem. Opowiadając
historię lwa, Beatrice Alemagna sięga do własnej biografii, do powolnego
aklimatyzowania się w Paryżu po opuszczeniu rodzinnej Bolonii, do towarzyszącego
jej poczucia wyobcowania i niedopasowania. Są to zresztą stałe motywy, obecne w
większości jej książek (także w tych wydanych dotychczas w Polsce – „Mój
ukochany” i „Pięciu nieudanych”): wędrówka, zmiana, poszukiwanie swojego
miejsca, bratniej duszy, wreszcie własnej tożsamości. Jak stwierdziła autorka w
jednym z wywiadów: „Myślę, że w głębi duszy zawsze chcę opowiadać tę samą
historię: kruchej istoty, która znajduje w sobie wielką wewnętrzną siłę”.
Książka od dziesięciu lat
cieszy się wielką popularnością na całym świecie. We Francji właśnie ukazało
się jej drugie wydanie. W oryginale wydana była w formacie 28x38 cm i czytało
się ją w pionie. Wydawnictwo Tibum poszło krok dalej, publikując ją w formie
kart do teatrzyku Kamishibai. Ten teatr ilustracji wykorzystuje wywodzącą się z
Japonii technikę opowiadania za pomocą kart z obrazem i tekstem. Kartonowe
plansze umieszczane są w skrzynce, która jest oprawą dla ilustracji i sceną dla
rozgrywających się zdarzeń. Dzieci obserwują obraz, a dorosły czyta treść
książki umieszczoną na odwrocie karty.
Tym samym klasyczna lektura zyskuje
uroczysty charakter i zmienia się w interaktywny teatr, w którym dziecko może
komentować ilustracje, zadawać pytania, wchodzić w dialog z czytającym itd.
Metoda szczególnie przydatna dla większych grup dzieci – w przedszkolach, szkołach,
na lekcjach bibliotecznych (więcej tutaj). My bawiliśmy się książką bez skrzyneczki teatrzyku, ale z wykorzystaniem metody
(filmik poniżej) i oczywiście także klasycznie – siedząc na kanapie albo w
łóżku, czytając, oglądając ilustracje i analizując rozmaite ich szczegóły i
smaczki.
A teraz plansze są ozdobą mojego biurka, bo szkoda mi ich schować i
odłożyć na półkę :)
Lew w Paryżu, Beatrice
Alemagna, tłum. Dorota Vinet, Wydawnictwo Tibum, Katowice 2016.
Wiek: 3+
Jak to jest pomysłowo zrobione! Podobają mi się książki, które można wykorzystywać na różne sposoby, wtedy sposób ich czytania zmienia się, można ciągle coś odkrywać. Dziękuję za recenzję - nie znałam tej książki.
OdpowiedzUsuńDziękuję za komentarz, bardzo się cieszę, kiedy mogę dla kogoś coś książkowego odkryć! Z tymi kartami można rzeczywiście bawić się na wiele różnych sposobów, także zupełnie niekonwencjonalnie, i to jest z pewnością mocna strona takiego wydania. Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuńAleż mi się to podoba!
OdpowiedzUsuńTen komentarz został usunięty przez autora.
OdpowiedzUsuń