środa, 8 lutego 2017

Dlaczego sztuka pełna jest golasów?

Któregoś dnia w połowie lat 90. trafiłam do księgarni mieszczącej się w paryskim Centrum Pompidou. Oszołomił mnie i zachwycił widok niezliczonych książek o sztuce, stworzonych specjalnie z myślą o młodym czytelniku: od niemowlęcia po późnego nastolatka. Wówczas pierwszy raz zetknęłam się z takimi publikacjami. Miałam ochotę kupić wszystkie! (i kilka rzeczywiście kupiłam; moje dzieci skorzystały z nich dwadzieścia lat później). Do dziś wypatruję tego typu książek na polskim rynku i z radością wyławiam je z oferty wydawniczej.



Wydana na początku tego roku przez PWN książka „Dlaczego sztuka pełna jest golasów?” to przewodnik po sztuce kierowany do dzieci w wieku szkolnym. Jego autorka, Susie Hodge, znana i ceniona popularyzatorka sztuki, mająca na koncie ponad 70 książek dla dzieci i dorosłych, w interesujący i bardzo przystępny sposób podejmuje z czytelnikiem dyskusję o sztuce. Książka podzielona jest na 22 rozdziały, z których każdy otwiera pytanie wprowadzające do danego zagadnienia. Na przykład: „Po co te wszystkie owoce?”, „Dlaczego dzieła sztuki są takie drogie?”, „Czy aby oglądać obrazy, trzeba być mądrym?”, „Czy artyści ściągają od siebie?”.




Tak postawione pytania dotykają określonego problemu, wokół którego snute są rozważania. Autorka udziela odpowiedzi, sięgając do różnych epok i do rozmaitych dzieł, od malowideł naskalnych po sztukę tworzoną na tabletach, prezentując je dziecku i często także zestawiając ze sobą, aby zachęcić do obserwacji, analizy i wyciągania własnych wniosków. Za każdym razem młody człowiek zachęcany jest do główkowania, pytany o zdanie i prowokowany do stawiania kolejnych, bardziej szczegółowych pytań: „Jak sądzicie, o czym myśli ta kobieta?”, „Czy uważacie, że ta twarz wygląda dziwnie albo  nawet brzydko?”, „Skąd wiadomo, że ten obraz jest dobrze ustawiony?”.



Czytelnik ma poczucie, że zwiedza znajdującą się na kartach książki galerię u boku wysoce kompetentnej i zaangażowanej przewodniczki. Nie zostaje sam z pokazanym mu obrazem i krótką o nim notką, jak to bywa w wielu albumach. Tutaj jest w pewnym sensie prowadzony za rękę, a czujna autorka-narratorka kieruje jego uwagę na określone detale dzieł lub zadaje pomocnicze pytania, które pozwalają dostrzec to, co inaczej mogłoby zostać pominięte. Przykładowo obraz Hansa Holbeina „Ambasadorowie” mógłby wydać się dziecku średnio interesujący, jednak gdy wie ono, na co patrzeć i jak interpretować dane przedmioty (a nawet w ogóle móc je dostrzec – czaszka, krucyfiks), pojawia się ciekawość i chęć eksplorowania.



Podobną funkcję, jak objaśnienia i wskazówki pełnią różne smaczki i anegdoty, pojawiające się obok podstawowych informacji. Na przykład: „Millais kazał swojej modelce leżeć w ubraniu w wannie pełnej wody. Przeziębiła się od tego!” lub: „Choć na obrazie [Hoppera] miały się znaleźć dwie nieznajome, do obu postaci pozowała artyście żona!” Dzięki temu dzieło sztuki staje się bliższe, mniej anonimowe, łatwiej zapada w pamięć.



Na tyle, na ile to możliwe w niebezpośrednim kontakcie, Susie Hodge poświęca wiele uwagi młodemu odbiorcy i nadaje na wspólnych z nim falach. Przejawia się to w młodzieżowym, potocznym języku („bez owijania w bawełnę”, „robicie sobie selfie?”,  „Sztuka […] czasem jest szurnięta” ) w przyjętym przez autorkę tonie luźnej rozmowy o malarstwie, rzeźbie i fotografii oraz w zwrotach, takich jak: „Spójrzcie!”, „Znajdźcie!”, „Poznajecie?”. Dodatkowo w podróży przez książkę towarzyszą dziecku dwie rysunkowe postaci stworzone przez Claire Goble, stylizowane na francuskich artystów-malarzy. Ich pojawianie się na stronach jest humorystycznym komentarzem do omawianych zagadnień.


Cennym dodatkiem do książki jest zamieszczony na końcu glosariusz, objaśniający ważniejsze pojęcia (synestezja, petroglify, kubizm, op-art., mobile…), a także spis ilustracji, informujący, w jakim miejscu na świecie można obejrzeć oryginał prezentowanego w książce dzieła.

Książka wydana w poręcznym formacie B5, z grubą, tekturową okładką jest pozycją atrakcyjną zarówno dla indywidualnego, jak i zbiorowego odbiorcy. Można z nią zasiąść na kanapie (jak zrobiłyśmy to z córką) i przy kawie i ciastku pooglądać, poczytać, porozmawiać… Nauczyciele mogą wykorzystać ją jako pomoc w zajęciach plastycznych czy z historii sztuki.  Warto też zajrzeć do książki przed wizytą w którymś ze słynnych muzeów sztuki, by przypomnieć sobie historię danego dzieła przed zobaczeniem go „na żywo”.


Dlaczego sztuka pełna jest golasów?, Susie Hodge, il. Claire Goble, tłum. Grzegorz Kulesza, Wydawnictwo Naukowe PWN, Warszawa 2017
Wiek: 9+




5 komentarzy:

  1. Właśnie kupiłam córci i sama z zainteresowaniem przeglądam :)

    OdpowiedzUsuń
  2. Dla mnie ta książka też była bardzo interesująca. Całe mnóstwo ciekawostek, które wpływają na odbiór skądinąd znanych dzieł.

    OdpowiedzUsuń
  3. Widziałam już kilka recenzji tej pozycji, ale dopiero Twoja (ze zdjęciami) przykuła moja uwagę. Natychmiast zapisuję na chciejliście - mimo, że książek o sztuce (dla dzieci) mamy w domu już sporo.

    OdpowiedzUsuń
  4. „Dlaczego sztuka jest pełna golasów?” to bogato ilustrowany album dla czytelnika w każdym wieku. Przede wszystkim jest on adresowany do najmłodszych, ale dorośli też mogą po niego sięgnąć, by przypomnieć sobie wiele informacji na temat malarstwa, rzeźby, rysunku, grafiki i innych dziedzin. Przy okazji ma się okazję poznać różne ciekawostki na temat sztuk pięknych, o których wcześniej się nie słyszało, gdyż książka obfituje w anegdoty.

    Susie Hodge pisze ciekawie, jasno, przejrzyście, odwołując się do najbardziej znanych dzieł i do obrazów czy rzeźb mniej popularnych. Na wybranych przykładach pokazuje młodym czytelnikom, jak obcować ze sztuką, jak ją polubić, jak odczytywać. Od razu przekonuje, że nie trzeba być wybitnym znawcą czy badaczem, by móc czerpać przyjemność i korzyści z obcowania ze sztuką.

    W książce odnajdujemy przykłady z różnych epok, różnych nurtów i kierunków. Obok dzieł poważnych mamy okazję poznać np. rzeźby użytkowe - przykładem jest „Golem” Niki de Saint Phalle, który jest artystyczną instalacją i jednocześnie… gigantyczną zjeżdżalnią dla dzieci.

    Album jest niezwykle barwny, bogaty w ilustracje, po świecie których prowadza nas para sympatycznych ludzików w pasiastych bluzkach.
    Autorka nie tylko opisuje świat sztuki, ale zachęca również młodych czytelników do szukania odpowiedzi na zadawane pytania, do kojarzenia i zestawiania różnych dzieł, do szukania nowych interpretacji.
    W ciekawy sposób pani Hodge zachęca też do bogacenia ogólnej wiedzy, udowadniając, że przydaje się ona do interpretowania i rozumienia sztuki, zwłaszcza obrazów odwołujących się np. do Biblii, mitologii i innych pełnych symboliki dzieł literackich.

    Całość prezentuje się imponująco. Książka wydana jest pięknie, w twardej, kartonowej oprawie, na wysokiej jakości papierze.
    Ogląda się ją i czyta z dużą przyjemnością, wiec polecam z czystym sumieniem.
    BEATA IGIELSKA

    OdpowiedzUsuń
    Odpowiedzi
    1. Pani Beato, dziękuję serdecznie za recenzję! "Susie Hodge pisze ciekawie, jasno, przejrzyście, odwołując się do najbardziej znanych dzieł i do obrazów czy rzeźb mniej popularnych. Na wybranych przykładach pokazuje młodym czytelnikom, jak obcować ze sztuką, jak ją polubić, jak odczytywać" - zgadzam się! Jej przewodniki nie onieśmielają, przeciwnie - zachęcają, zarówno dzieci, jak i dorosłych, do jak najczęstszego swobodnego kontaktu ze sztuką. Polecam też, już co prawda dla nastoletnich i dorosłych odbiorców, "Przewodnik po sztuce współczesnej" tej autorki (wyd. Arkady).

      Usuń