Nuda… nic się nie dzieje… Chłopiec poleguje na kanapie i dłubie w nosie. Siostra pobiegła do szkoły, mama robi pranie, ojciec z książką rozłożoną na kolanach przysypia w fotelu. Jego kontur wtapia się w fotel, znad filiżanki herbaty unosi się smużka pary (na kolejnych stronach coraz bardziej rozpływając się w powietrzu).
Co
tu robić, co tu robić w takie senne przedpołudnie, gdy już się znudziło
rysowanie, puszczanie samolotu, bycie superbohaterem, a nieopodal nie przebiega
żaden biały królik w surducie.
A
jednak coś się w końcu zaczyna dziać… podczas nurkowania w odmętach dywanu
chłopiec dostrzega, że coś mruga do niego okrągłym okiem spod stołu. Daje nura
i… jest! Pięć złotych! Skarb piratów, ocean możliwości.
Ściskając
monetę w pięści, zamaszystym krokiem chłopiec odmaszerowuje z domu. Dalej w
przygodę! A my razem z nim! Zaczynamy wędrówkę uliczkami miasta fantastycznie odmalowaną
przez koreańską artystkę Eun-young Choi delikatnymi, rozmytymi muśnięciami
koloru, plamami tuszu odciśniętymi tu i ówdzie, quasi-łuszczącymi się skrawkami
starej farby. Ogromnie przypadł mi do gustu ten delikatny, trochę senny styl,
doskonale oddający niespiesznie płynący dla chłopca czas: mijane kolejno
witryny sklepowe: suknie, manekiny, komputery, buty, buty, torebki, karma dla
psów, okulary, kapelusze, stragan z biżuterią kolorową jak landrynki…
Tyle
wspaniałych dóbr przed oczami chłopca – wartościowych i przydatnych przedmiotów,
które może i ciekawią, może i kuszą. Ale radość dziecka jest niepraktyczna i
prosta. Ilustratorka zaznacza ją kilkoma kreskami, kredkowymi ciemnymi rumieńcami
na policzkach i wielkim żółtym słońcem LIZAKA ściskanego w ręce.
Wracamy
do pierwszej sceny, do – wydawałoby się – punktu wyjścia. Chłopiec znowu siedzi
z psem na kanapie, ojciec w fotelu obok (choć już się ocknął i nieprzytomnym
wzrokiem patrzy przed siebie – pomyśleć, że nie zarejestrował niczego, z tego
co wydarzyło się właśnie w życiu jego syna!). Ale w emocjach i nastawieniu chłopca
wiele się zmieniło. Wystarczy na niego
spojrzeć: rozanielony uśmiech, przymknięte oczy, z buzi sterczy patyczek
lizaka… czysta radość.
Bardzo
lubię historie bez słów, które, jak widać, cieszą się coraz większą
popularnością, bo sięgają po nie kolejne wydawnictwa. Doceniam kanwę opowieści,
którą stworzył pisarz, choć nic nie napisał, dając tym samym czytelnikowi wolną
drogę do interpretacji, dopowiedzeń, snucia wątków pobocznych. Dzieci są w tym
absolutnie bezkonkurencyjne – ich wyobraźnia zaskakuje, dryfuje w kierunkach,
które dorosłemu nigdy nie przyszyłyby do głowy.
Polecam jedną z takich dziecięcych
fabuł zapisać w komputerze, wydrukować na małych paseczkach papieru i powklejać
na karty książki. Powstanie wówczas niepowtarzalny egzemplarz i wspaniała
pamiątka – książka, którą dziecko
współtworzyło.
Jae-hyuk Cha, Eun-young Choi, 5 złotych, wyd. Dwie Siostry 2017
Wiek: 3+
Wiek: 3+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz