Splótłszy drobne dłonie na piersiach, bawełniana skarpetka z zachwytem spogląda w rozjarzone gwiazdami niebo. Rozpiera ją radość odzyskanej wolności. Odkąd zsunęła się z lewej stopy Taty i czmychnęła z kosza z brudną bielizną prosto w przygodę, jej życie nabrało barw. Podobnie jak losy jej koleżanek – różnego koloru skarpetek prawych i lewych, które odważyły się wyruszyć w nieznane w poszukiwaniu szczęścia.
Kto by pomyślał, że otwór pod pralką może być swego
rodzaju magicznym portalem? A jednak! W domu Mamy, Taty i Basi zwanej małą Be
zdecydowanie nie jest to zwykła dziura, lecz „wejście do tajemniczego
korytarza, którym zazwyczaj można było dojść dokładnie tam, gdzie się chciało”.
Z tej szansy skwapliwie korzystają skarpetki członków rodziny. Nie bacząc na to, że zostawiają za sobą swe
siostry bez pary, współtowarzyszy z kosza na brudną bieliznę oraz rozeźlonych
właścicieli, którzy powoli mają dość tego, że ich skarpetki ciągle przepadają bez wieści.
To już drugi tom przygód skarpetek. Jak widać,
niesforne to istoty i spragnione wrażeń, a na dodatek ciągle im mało!
Czytelnikom najwyraźniej też, bo z utęsknieniem wypatrywali kolejnych przygód.
I oto są, liczniejsze niż poprzednio, bo na wyprawę wyruszyło tym razem aż
trzynaście skarpetek, a ich przygody są, jak głosi podtytuł, jeszcze bardziej
niesamowite.
I rzeczywiście, wyobraźnia Autorki nie spoczęła
na laurach, a nowe perypetie nieodmiennie ciekawią i śmieszą. Oto biała
skarpetka zostaje duchem, żółta – serowarem, a zielona… Zielonym Kapturkiem,
czerwoną zaś mianują pomocnicą Świętego Mikołaja.
Trzy moje ulubione przygody z tego tomu wywołują
na zmianę śmiech i łzy: Pierwsza to historia dziewczynki, która pragnie zostać
astronautką oraz smutnego misia ze sklepu z zabawkami, którego nikt nie chce
kupić, bo pracownik w fabryce zagadał się z koleżanką i doszył mu na czubku
głowy trzecie ucho. Druga opowiada o
skarpetce, która postrzegała rzeczywistość nieco odmiennie niż wszyscy i miała
wyjątkową umiejętność „widzenia garuków i ptakoryb”, przez co stała się
obiektem żartów i drwin. W każdym razie do chwili, gdy poznała pewną pisarkę… W
trzeciej historii pojawia się wiele silnych emocji – zaskoczenie, lęk, podziw,
smutek, wzruszenie. Jest to bowiem rzecz o prawdziwym bohaterstwie bordowej
skarpetki, która poświęca własne życie, by uratować z pożaru ukochanego chomika
pewnej małej dziewczynki.
Ten rozdział ominął szerokim łukiem mój
prawie-pięciolatek, gdy tylko dostrzegł żółto-czerwone płomienie buchające z
rozkładówki. Przeczytałyśmy więc same ze starszą, a po lekturze zgodnie uznałyśmy,
że dobrze się stało. Ładunek emocjonalny byłby bowiem najprawdopodobniej zbyt
wielki dla naszego wrażliwca, chlipiącego nad każdą zdeptaną mrówką wypatrzoną
na chodniku.
Tak to jest z tymi przygodami skarpetek, że
umiejętnie i wiarygodnie odwołują się one do różnych – dobrych i złych –
doświadczeń dziecka. Ukazują to, czym ono jest poruszone w otaczającym świecie, odwołują się
zarówno do dziecięcych fantasmagorii, jak i do całkiem realnych, poważnych
planów, a także do silnych dziecięcych emocji, które potrafią diametralnie się
zmienić w ciągu minuty.
Przegotujcie się zatem na kolejną porcję
zwariowanych spiętrzonych zdarzeń, trafnych obserwacji, wzruszeń, które wezmą
Was z zaskoczenia. Nie zabraknie też oczywiście poczucia humoru, które sprawi,
że podczas wspólnej z dzieckiem lektury niejeden raz wybuchniecie gromkim
śmiechem.
Książka wydana jest z wielką dbałością. Twarda
oprawa, szycie, ciepły matowy papier. Oraz wisienka na torcie: ilustracje
Daniela de Latoura, który musiał chyba rozstać się w życiu z niejedną żądną
przygód skarpetką, skoro tak doskonale potrafił uchwycić ich potrzebę
niezależności i naturę obieżyświata.
Justyna Bednarek, Nowe przygody Skarpetek
(jeszcze bardziej niesamowite), il. Daniel de Latour, wyd. Poradnia K 2017
Wiek: 4+
Wiek: 4+
Zu z autorką "Skarpetek" - Justyną Bednarek oraz ilustratorem - Danielem de Latourem (2015) |
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz