W zieleni czai się przygoda – wystarczy w któryś senny od upału dzień powędrować śladami pręgowanego żółtego kota. Ani się obejrzymy, a dotrzemy w miejsce trochę prawdziwe, a trochę wymyślone – ukryte za płotem z ostów.
Twórczość
dla dzieci Agnieszki Frączek odkryłam w 2006 roku, kiedy kupiłam tomik wierszy
zatytułowany „Ale heca!” (wyd. Nowy Świat 2005). Utwory skrzyły się od dowcipu
i zabaw językowych, a przy tym zawsze opowiadały dziecku jakąś historyjkę. Przez lata wracałam wielokrotnie – najpierw z
córką, potem z synem – do twórczości tej autorki, choć jeśli o mnie chodzi, nadal
i wciąż najbardziej lubię jej wiersze liryczne, takie jak „Ciii…” albo „Liść”.
Jest ich mniej w dorobku autorki, dominują utwory edukacyjne – ukazujące dziecku
różnorakie zjawiska językowe, jak np. homonimy, homofony, różnorakie związki
frazeologiczne. To nie dziwi, jako że Agnieszka Frączek jest językoznawczynią, leksykografką
– i, wprowadzając dzieci w tajemnice języka, z lubością łączy teorię z
praktyką.