Pięć najciekawszych według mnie wpisów minionego miesiąca opublikowanych przez blogerów książkowych. Cykl, którego celem jest polecenie Wam wartościowych książek, o których dobrze wypowiedzieli się inni, a także – czy może przede wszystkim – okazja do dzielenia się książkowymi miejscówkami w sieci, które lubię, cenię i stale odkrywam.
Chociaż
bardzo lubimy psotnego Emila, to już Kalle, jego „kolega, kuzyn albo pierwowzór”,
jakoś umknął naszej uwadze. Z tym większym zaciekawieniem przeczytałam tekst Bożeny
Itoyi poświęcony książce Astrid Lindgren „Jak Kalle rozprawił się z bykiem”,
wydanej całkiem niedawno, bo w maju, przez Zakamarki. Zajrzyjcie na blog Cudana kiju i poznajcie tego młodego chwata!
Jeszcze
raz o tej powieści, bo to hit mijającego lata, który, mam nadzieję, nie
przeminie jak to lato ;-) Książka zasłużyła sobie na rozgłos i jest dla mnie
całkowicie zrozumiałe, że w internetach urywa się ostatnio worek z jej recenzjami.
Jesienią przeczytacie też tekst o „Pasztetach” w Kulturze Liberalnej! Dzisiaj
natomiast kieruję Was do „pasztetowego wpisu” Doroty Smoleń na jej blogu „Od rana do wieczora”
W
sierpniu na Małej czcionce pojawił się nowy cykl, poświęcony książkom
zagranicznym. Moim zdaniem to fantastyczna i bardzo potrzebna inicjatywa. Mocno
trzymam kciuki, żeby Zosi starczyło czasu i energii, by co miesiąc przedstawiać
nam obcojęzyczne nowości, które być może, kto wie, niebawem przeczytamy po
polsku.
Na
końcowym etapie prac redakcyjnych nad książką „Historie zamiecione pod dywan” dla
wydawnictwa Kocur Bury odkryłam nagle, że w tym samym niemal czasie książkę z
dywanem w tytule (i na okładce) planuje wydać Ezop („Z głową pod dywanem” Anny
Onichimowskiej). Odbyła się szybka burza mózgów, ale ostatecznie żadnych zmian nie
wprowadziliśmy, i była to dobra decyzja. Jak się okazuje, ta zbieżność może
stać się nawet ciekawym wspólnym mianownikiem wykorzystanym w recenzji. Co też uczyniła
w Juniorowie Joanna Maj-Kirsz w artykule „Polecamy książki dla juniorów: z
dywanem w tytule”
O
tej książce było głośno już od dłuższego czasu. A teraz już jest, można kupić,
czytać, oglądać i się delektować. Must have dla wszystkich, którzy kochają polską
ilustrację. Obszerne zajawki cudowności znajdujących się we wnętrzu tomu (300
kolorowych reprodukcji!) „Nie ma co się obrażać. Nowa polska ilustracja” pokazała
na swoim nieocenionym (i nagrodzonym przez polską sekcję IBBY) blogu Magda
Kaleta.
O, ja też dzisiaj widziałam gdzieś "pasztety", przypięłam na PINtereście do KONIECZNEGO przeczytania :-)
OdpowiedzUsuńTo zrecenzuj koniecznie. Bardzo jestem ciekawa Twojego spojrzenia na tę książkę.
UsuńDziękuję za docenienie mojej recenzji :-) pozdrawiam serdecznie
OdpowiedzUsuń