Pogoda się popsuła i dzisiaj nie bardzo mogliśmy wyjść na zewnątrz, ale to nic, bo w domu mamy książki niezrównanego Mo Willemsa. A one sprawdzają się świetnie w największej niepogodzie. Jeśli nie znacie jeszcze świnki Malinki i słonia Leona, warto nadrobić zaległości!
Pierwszy
raz zobaczyłam tę serię parę lat temu w fejsbukowym poście mojej znajomej z
USA. Jej bratankowie śmiali się w głos, gdy czytała im „Mieszkamy w książce”.
Wygłupom, żartom, okrzykom entuzjazmu nie było końca i pamiętam, że pomyślałam
sobie wtedy, że to musi być naprawdę świetna książka.
Kiedy
więc wydawnictwo Babaryba zapowiedziało pierwszy tytuł Mo Willemsa, i było to właśnie
„Mieszkamy w książce!”, ogromnie się ucieszyłam. Mój syn zareagował identycznie
jak chłopcy z filmiku. Śmiał się i śmiał, i kazał sobie przeczytać tę książkę
tyle razy, aż ochrypłam.
W
Polsce ukazały się jak dotąd trzy tytuły tej niezwykle poczytnej w USA serii,
którą zna tam niemal każde dziecko. O dwóch pierwszych pisałam w "Kulturze Liberalnej",
najnowszy to: „Czy polubisz moją breję?”.
W
tej książce jak zawsze pełna energii świnka Malinka próbuje zachęcić sceptycznego
z natury słonia Leona do spróbowania jej ulubionego dania. Zielona śmierdząca
breja nie wygląda zachęcająco – wręcz przeciwnie: Leona wręcz odrzuca na jej
widok.
Dlatego
gdy świnka częstuje go swym ukochanym daniem, Leonowi wyrywa się przerażone: „Nie
ma mowy!”. Ale kiedy widzi łzę spływającą po ryjku rozczarowanej Malinki, postanawia
zebrać się w sobie i dać dowód przyjaźni, próbując straszliwego ohydztwa, wokół
którego krążą muchy i które śmierdzi jak stare skarpetki.
Ileż
tu miejsca na dziecięcą swobodną interpretację interakcji Leona i Malinki!
Gesty, okrzyki, onomatopeje, najdziksze miny! Ta książka, tak jak i cała seria,
wspaniale nadaje się do domowego teatrzyku, którego młodsze dziecko może być
widzem, a nico starsze aktorem.
Co
jeszcze jest wyjątkowego w tych niepozornych, zdawałoby się, książeczkach?
Niewiele tu przecież tekstu, ilustracje minimalistyczne, treść bardzo prosta…
Jest to jednak skrupulatnie przemyślana i kontrolowana prostota.
Bohaterowie
są wyraziści i przewidywalni (to ważne dla dziecka), dysponują konkretnym
czytelnym zespołem cech i zachowań. W dziecięcy
sposób okazują emocje i swoje nastawienie do codziennych spraw, mali czytelnicy
bez trudu mogą się więc z nimi utożsamić.
Język
jest prosty i przejrzysty ale nie zbanalizowany. Zabawne i ciekawe dialogi
świnki i słonia wykorzystują współczesne, bliskie dziecku słownictwo, świetnie
się je czyta na głos i intonuje.
Zapragnęliście
przyrządzić własną breję? Nic prostszego! W tym filmiku Mo Willems pokaże Wam, jak to zrobić! :)
Mo
Willems, Czy polubisz moją breję?, tłum. Marta Tychmanowicz, wyd. Babaryba 2017
Do jakiego wieku dzieci będą się dobrze bawić przy tej książce?
OdpowiedzUsuńSądzę, że górną granicą są poerwsze klasy szkoły podstawowej. To oczywoście umowna granica, bo moja jedenastoletnia córka świetnie bawi się książkami Mo Willemsa razem z pięciolatkiem. Wydawca oryginału określił górną granicę wieku a 8 lat.
OdpowiedzUsuń