piątek, 8 września 2017

Tsatsiki i Per

Dla mojej córki książki o Tsatsikim stały się częścią dzieciństwa. Można śmiało stwierdzić, że wraz z nimi weszła w nastoletniość: pierwszą część przeczytałyśmy, gdy bohater szedł do szkoły, ona zaś kończyła pierwszą klasę, po kolejne sięgałyśmy powoli, z przerwami, i teraz, w najnowszej części, Tsatsiki właśnie kończy piątą klasę, a córka jest na początku szóstej.





Popularna szwedzka pisarka Moni Nilsson pierwszą książkę o Tsatsikim wydała w 1995 roku, a więc przeszło 20 lat temu. Pewnie nie przypuszczała wówczas, że ten chłopiec o dziwnym imieniu nawiązującym do greckiego sosu zostanie  ulubionym bohaterem milionów dzieci, bynajmniej nie tylko szwedzkich. Do chwili obecnej przygody Tsatsikiego zostały przetłumaczone na 17 języków i cieszą się niezmiennym uznaniem kolejnych pokoleń czytelników.


To jest absolutnie wyjątkowa seria z bardzo wyrazistymi bohaterami, których wybory, poczynania i przygody trwale zapadają w pamięć zarówno młodszym, jak i starszym czytelnikom.

Tsatsiki-Tsatsiki Johansson jest pół Grekiem, pół Szwedem i owocem wakacyjnego romansu. Początkowo wychowywany tylko przez matkę, zwaną Mamuśką, po latach poznaje swego tatę – poławiacza ośmiornic – i nawiązuje z nim bliską i szczerą relację. Tymczasem Mamuśka wychodzi za mąż, a na świat przychodzi przyrodnia siostra Tsatsikiego, Retzina  (tak, imię tym razem pochodzi od nazwy greckiego wina sosnowego).  Koleje losów rodziny, włącznie z babcią i dziadkiem oraz przyjaciółmi domu, a także szkolne perypetie Tsatsikiego, jego relacje z rówieśnikami i płcią przeciwną, czytelnik obserwuje tom za tomem, uczestnicząc w pełnej zdarzeń codzienności bohatera.  

A dzieje się tu naprawdę wiele, bo bohaterowie Nilsson tryskają energią, są błyskotliwi, inteligentni, skorzy do działania, pełni zwariowanych pomysłów, których nie wahają się realizować. Cechuje ich także cięty język i niepozbawione dystansu poczucie humoru.  Przoduje w tym zwłaszcza Mamuśka, która przez lata była moją idolką. Jej niekonwencjonalny sposób bycia, odwaga, szlachetność, upór, bezkompromisowość, a także cięte riposty i umiejętność odnalezienia się w każdej sytuacji bardzo imponowały mi  jako młodej matce. W sumie chyba zawsze chciałam być choć trochę taka jak Mamuśka J

W Polsce wydawnictwo Zakamarki pierwszy tom „Tsatsiki i Mamuśka” opublikowało w roku 2009, a następnie kolejne cztery części, napisane przez autorkę do roku 2001. Ostatnia część z tej pierwotnej puli – „Tzatziki i Retzina” ukazała się w Zakamarkach cztery lata temu. Dzieciaki, które czytały ją mając lat dziewięć czy dziesięć stały się nastolatkami, możliwe więc, że nie sięgną po kolejne części. Które, jak się okazuje, powstały jednak po latach, z czego ogromnie się cieszę.


Niedawno Moni Nilsson wróciła do swojego bohatera, w nowych tomach opisując jego rzeczywistość już w uwspółcześnionej scenerii. To duża różnica w stosunku do pierwszych pięciu tomów: pojawiły się nowinki technologiczne: Internet, media społecznościowe,  smartfony i popularne aplikacje. Ale zmieniło się także znacząco tło społeczne:  ani Szwecja, ani Grecja nie są już oazami spokoju. Autorka nie waha się poruszać takich kwestii społecznych jak uchodźstwo i migracje, bezrobocie, bieda. W poruszający sposób opisuje sytuację osób żebrujących na ulicach bogatego Sztokholmu i ubóstwo greckiej prowincji. Bardzo wyraźnie rozbrzmiewa głos autorki, gdy pisze o nietolerancji, rasizmie, o mniejszościach seksualnych, uprzedzeniach, znieczulicy społecznej, szkolnej przemocy, uzależnieniach.

Dzięki tej lekturze poruszyłam w rozmowach z córką całe mnóstwo trudnych tematów. Otwarta, liberalna postawa Mamuśki może niektórych szokować, ale pozwala też na dostrzeżenie wielu spraw obok których w innym przypadku przemknęlibyśmy chyłkiem.
Osobne, ważne miejsce we wszystkich tomach cyklu zajmują przyjaźń oraz relacje uczuciowe. Tsatsiki ma szczęście w przyjaźni – z niezawodnym kumplem Perem Hammarem dzieli wszystkie życiowe radości i smutki – ale w miłości już mniej mu się układa. Choć kochliwy był od małego i już w pierwszych klasach podstawówki miał ochotę na całowanki i uganiał się za dziewczynami.


W najnowszym tomie przygód Tsatsikiego te sprawy zaczynają wyglądać poważniej – dziewczyny nie zwracają już uwagi na zaczepki i serenady wyśpiewywane pod oknem. Dwa światy – dojrzewających chłopców i dojrzewających dziewcząt zaczynają się (tymczasowo) rozmijać, tak że jedni i drudzy zdają się mówić różnymi językami.

Tsatsiki musi więc skonfrontować się z nieuchronnymi zmianami, które niesie dorastanie: nie tylko tymi fizycznymi i fizjologicznymi,  lecz także psychologicznymi i aksjologicznymi. Teraz dostrzega rzeczy, które wcześniej umykały jego uwadze, próbuje dokonywać autonomicznych wyborów i brać za nie odpowiedzialność.

Wspaniale jest tak zżyć się z bohaterem książki, jego rodziną i przyjaciółmi, że ma się wrażenie, że to postać z krwi i kości, na którą można by wpaść w sklepiku za rogiem. To odczucie jest dowodem na to, jak żywe, autentyczne i bliskie codzienności nie tylko szwedzkich czytelników jest pisarstwo Moni Nilsson. Z radością wypatruję dwóch kolejnych części przygód Tsatsikiego!

Tymczasem w tym miesiącu w ramach Kina Dzieci będzie można zobaczyć film „Tsatsiki, tata i wojna oliwkowa”, który akcja rozgrywa się bezpośrednio po zdarzeniach opisanych w szóstym tomie książki.

Bohaterowie filmu: Alva, Tsatsiki i Per 



Moni Nilsson, Tsatsiki i Per, tłum. Barbara Gawryluk, wyd. Zakamarki, Poznań 2017
Wiek: 9+

Czarno-białe ilustracje autorstwa Piji Lindenbaum pochodzą z książki "Tylko Tsatsiki"

2 komentarze:

  1. Nasza przygoda z Tsatsikim właśnie się zaczęła. Czekałam na ten moment:) W wakacje przeczytaliśmy pierwszą część i T. załapał bakcyla. Śmialiśmy się jak wariaci. Jednocześnie autorka nie boi się poruszać trudnych tematów, co wzbudza pytania dzieci i tym samym prowokuje ciekawe rozmowy z rodzicami. Zamawiamy więc drugą część, a na razie numerem jeden jest dla nas motyw z rajstopami pani nauczycielki hihihi

    OdpowiedzUsuń
  2. Ach, pamiętam doskonale ten motyw! Już się nie mogę doczekać, kiedy do niego wrócę, czytając Tsatsikiego synkowi. Jeszcze tak z rok, myślę :)

    OdpowiedzUsuń