Wypatrywaliśmy tej książki w radosnym oczekiwaniu. Wdzięczny temat, znakomici ilustratorzy z imponującym dorobkiem, szanowane wydawnictwo. To musiał być hit!
„Mały
atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków” został pomyślany w taki sposób, by trafił do
jak najszerszego grona odbiorców. Książka ma bardzo poręczny format 205 x 250
mm, grube kartonowe stronice i zaokrąglone rogi. Jej kartki może więc z fascynacją przekręcać siedzące niemowlę, przedszkolaka pochłoną ciekawostki z życia ptaków (sójka połyka
żołędzie, potem je wypluwa i zjada jeszcze raz!), starsze dzieci (i dorośli!)
docenią podpowiedzi ułatwiające rozróżnianie gatunków (Jak nie pomylić
raniuszka z wróblem? Jak wygląda sikora bogatka, a jak modra?). Wszystkich bez
wyjątku zachwyci szata graficzna.
Składają
się na nią ilustracje malowane przez Pawła Pawlaka i wyklejane techniką kolażu
tkaninowego przez Ewę Kozyrę Pawlak. Znajdziemy tu również fotografie ptaków w
ich naturalnym środowisku i zdjęcia ptasich piór, dzięki którym będziemy mogli
zidentyfikować znalezione ptasie lotki czy sterówki. Książce towarzyszą także
rysunki ptaków wykonane przez kilkuletnią Hanię. Całość sprawia bardzo
estetyczne i kompozycyjnie przemyślane wrażenie. Widać lata wspólnego działania
i dopełniania się artystycznego Państwa Pawlaków: wszystkie elementy książki,
tekst, ilustracje, grafiki, rysunki znakomicie ze sobą współgrają, dając wielką
przyjemność z obcowania z „Małym atlasem”.
Opowieścią
o tej artystycznej drodze i jej wytworach była kapitalna wystawa „Para-buch!
Nie tylko ilustracje Ewy i Pawła Pawlaków” (tutaj moja fotorelacja), na której można było zobaczyć
warsztat pracy autorów, zapoznać się z ich ulubionymi technikami, prześledzić
etapy ilustratorskiej kariery i proces twórczego eksperymentowania. To na tej
wystawie zobaczyłam też po raz pierwszy przepiękne oryginały ilustracji do „Małego
atlasu”.
Mimo
że tytuł głosi, iż mamy do czynienia z atlasem, całość osnuta jest w opowieść –
to historia ludzi i domu, w którym zamieszkali i w którym już na etapie budowy
z radością powitali ptasich lokatorów: kopciuszki, które pojawiły się jako
pierwsze, szpaki, które zajęły wschodnią stronę dachu, sikorki zwabione „ptasimi
pyzami”, urocze raniuszki przypominające bałwanki, które ulokowały się na
modrzewiu…
„Ptaki są wszędzie i nawet jeśli o tym nie
wiesz, często znajdują się tuż obok. Żeby zobaczyć ich niezwykły świat,
wystarczy tylko być uważnym…” – czytamy. Książka zachęca do
obserwowania ptaków: zwracania uwagi na wygląd, rozpoznawania głosów ptaków, badania zachowań i bacznego śledzenia ptasich nawyków. Konsultantem merytorycznym
publikacji jest Stanisław Łubieński, autor wyjątkowo ciepłej i osobistej książki
o ptakach, którą także bardzo polecam – „Dwanaście
srok za ogon”.
Weźmy „Mały atlas ptaków” pod pachę i zabierzmy dzieci na jesienny spacer
połączony z obserwowaniem ptaków, próbami ich sfotografowania, opisania,
narysowania. Bo (jak czytamy na okładce): „Naukę rozpoznawania ptaków warto
rozpocząć wcześnie, kiedy mózg nie jest jeszcze obciążony zapamiętanymi PIN-ami”.
Zatem dalej w przyrodę!
Ewa
Kozyra-Pawlak, Paweł Pawlak, Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków, wyd. Nasza Księgarnia 2017.
Wiek: 0+ (dla wszystkich!)
A ja siedzę z tym atlasem każdego dnia na parapecie w łazience i podglądam ptaszki w naszym karmniku. Po szkole dołącza do mnie Tymek i tak spędzamy razem kilka długich chwil. Obejrzałam twoją fotorelację z wystawy Ewy i Pawła Pawlaków i żałuję bardzo, że mogliśmy pojechać do Wrocławia dopiero kilka dni po jej zamknięciu. Jestem bardzo ciekawa jak wyglądają etapy tworzenia właśnie takich ilustracji.
OdpowiedzUsuńKarmnik! Super. Mam plan, żeby go założyć. Po przeczytaniu i obejrzeniu w ostatnich miesiącach kilku naprawdę świetnych książek o ptakach zapragnęłam je poobserwować, poznać bliżej.
OdpowiedzUsuń