▼
niedziela, 31 grudnia 2017
piątek, 22 grudnia 2017
Książkowe świąteczne LAST MINUTE
Dowiedzieliście
się, że w Święta odwiedzą Was goście z dziećmi? Na Wigilii u rodziców pojawi
się dawno niewidziana znajoma z córką? Prezent, który zamówiliście na początku
tygodnia nie dotarł do dziś i musicie szybko znaleźć coś innego? Zapraszam na
książkowe LAST MINUTE – szybkie podpowiedzi prezentowe z rekomendacjami.
Książka Susanny
Isern każdego wprowadzi w świąteczny nastrój, mimo że nie pada tam wcale słowo „Święta”.
Mowa jednak o zasiadaniu wspólnie do stołu, o dzieleniu się posiłkiem i byciu
razem, gdy za oknem noc i śnieg. Czy może być coś bardziej wigilijnego?
Jest
zima, a w lesie szaleje burza śnieżna. Zziębnięty Królik dociera do czyjegoś domku,
nad którym unosi się dym z komina. Puka do drzwi i z nadzieją pyta, czy może tu
przeczekać śnieżycę. Inaczej niż w książce Janosha, w której świerszczyk-muzykant
szukał schronienia i wszędzie mu odmawiano, Żółw o dobrym sercu z radością zaprasza
gościa do siebie. I nie tylko jego. Wkrótce bowiem do drzwi pukają kolejni
przemarznięci wędrowcy: Jeleń, Lis, Wilk, Jeż, Mysz… Nie przychodzą z pustymi
rękami – każdy ma ze sobą coś, co przydaje się jako składnik zupy, którą
przyrządza Żółw. Ta zupa, która wszystkich rozgrzeje i nasyci, ma symboliczne
znaczenie – pokazuje wartość działania w grupie i realizowania wspólnego celu. Fantastyczne ilustracje Mar Ferrero przenoszą czytelnika w sam środek zimowego lasu, cichego i okrytego śniegiem, wprost do małego domku, w którym grupka zwierzaków w kolorowych wełnianych sweterkach radośnie uwija się w kuchni. Historia z przesłaniem – dla przedszkolaków oraz dla wszystkich, którzy lubią wzruszenia, zimę i piękne ilustracje.
poniedziałek, 18 grudnia 2017
Subiektywny przegląd książkowych nowości /grudzień 2017/
Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych
nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie
szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.
To
jest cudownie abstrakcyjna i jednocześnie bardzo życiowa książka. Jej
(anty)bohaterem jest generał Alcazar, który wymyślił sobie, że prawa strona
książki musi być zawsze pusta! A pusta musi być po to, żeby on mógł przejść do
historii – wtedy, kiedy o tym zdecyduje!
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.
Isabel
Minhos Martins, Przejścia nie ma!, il. Bernardo P. Carvalho, tłum. Tomasz
Pindel, wyd. Dwie Siostry 2017.
Wiek:
5+
piątek, 15 grudnia 2017
Przygoda Marlenki
Kilkuletnia Marlenka, znudzona samotnym przesiadywaniem w oknie, wybiega z domu w zimowy dzień, aby pobawić się na śniegu. Jego płatki zdają się wołać do niej zupełnie jak dzieci i zachęcać do wspólnej zabawy. Dziewczynka wpada radośnie w wirującą na wietrze białość. Jest trochę jak Kaj Andersena, gdy wsiada na srebrne sanki i pozwala zabrać się do śnieżnego ogrodu Królowej Zimy.
Władczyni
tej krainy, podobnie jak Królowa Śniegu, mieszka we wspaniałym lodowym zamku,
który oszałamia swą majestatycznością. Marlenka „z zachwytem spogląda na
błyszczące mury, / na sklepienia wież krągłe jakby cukru głowy, / i na ściany
wyniosłe jakby szklane góry”.
Sprowadzenie
Marlenki to prezent urodzinowy dla córki Królowej Zimy. Maleńka księżniczka
chce zawłaszczyć sobie dziewczynkę jak Mała rozbójniczka Gerdę, ale na szczęście
nad wszystkim czuwa miłościwa królowa.
To
dobra monarchini, serdeczna i czuła. Cieszy się radością swojej córki, ale dba
także o Marlenkę. Obserwuje zabawy dziewczynek ze śnieżynkami, wspólnie z nimi
rusza w tanecznym korowodzie, kiedy jednak widzi zmęczenie małego gościa, każe natychmiast
przygotować sanie zaprzężone w cztery polarne niedźwiedzie. Marlenka wraca
do domu, prosto w ramiona wyczekującej jej matki.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Nakręceni (Cogheart)
„Gdyby
nie było wszystkich tych złych ludzi, nie mielibyśmy szans na czynienie dobra” –
w taki sposób Lily próbuje spojrzeć na swoje życie. W którym aż roi się od
złych ludzi i ich jeszcze gorszych uczynków. Dziewczyna ma dopiero 13 lat, a
już zdążyła otrzeć się o śmierć i poznać, czym jest ludzka zawiść, chciwość, nienawiść.
Jej ojciec jest niezwykle uzdolnionym wynalazcą. Jedno z jego urządzeń okazało
się mieć niezwykłą moc, i właśnie ten wynalazek sprowadził nieszczęście na rodzinę
Hartmanów. Niektórzy ludzie nie cofną się bowiem przed niczym, by dostać to,
czego nie ma nikt inny.
Lily
Grantham (właść. Hartman) – główną bohaterkę
książki – poznajemy w chwili, gdy sztywno kroczy z książkami na głowie długim
korytarzem Akademii dla Młodych Dam Panny Octavii Scrimshaw. A w zasadzie
próbuje to robić, bo nie jest łatwo iść wyprostowanym jak struna, jednocześnie
po kryjomu kartkując powieść sensacyjną
w odcinkach, które Lily czytuje pasjami. Takie powieści były bardzo popularne w
dziewiętnastowiecznej Anglii i nosiły nazwę Penny Dreadful. Kosztowały dokładnie
pensa i nie miały dobrej reputacji, za to co tydzień każdy kolejny odcinek przykuwał
uwagę wiernych czytelników. Szkoda, że nie ma o tym słowa w polskiej wersji
książki (ba, zniknęło nawet samo określenie Penny Dreadful), tym bardziej, że
na swojej stronie internetowej autor udostępnia czytelnikom gotowy schemat do
stworzenia własnej sensacyjnej historyjki. Możecie pobrać go tutaj).
czwartek, 7 grudnia 2017
Co robi język za zębami?
Chcielibyśmy wierzyć, że dbałości w posługiwaniu się językiem polskim nasze dzieci nauczą się w szkole. Jeśli trafią na dobrych nauczycieli – zapewne w znacznym stopniu to się uda. Ale nasze działanie, dające codzienny przykład, jest ważniejsze.
Dziecko
poznaje język i reguły nim rządzące poprzez rozmowę, aktywność, uczestnictwo w
sytuacjach społecznych. Obserwuje, naśladuje, trenuje, testuje. Ta nauka może,
a na wczesnym etapie rozwoju nawet powinna, mieć formę zabawy i rozmowy. Z
poznawania ludzkiej mowy i zasad nią rządzących naprawdę można czerpać wielką
przyjemność. Jak to zrobić? Na przykład sięgając po książkę Agaty Hąci „Co robi
język za zębami?”!
To
wyjątkowa publikacja na naszym rynku, która podejmuje zagadnienia z różnych
obszarów: gramatyki, słowotwórstwa, frazeologii, artykulacji, komunikacji
językowej i innych, a wszystko to w formie niezwykle przystępnej, specjalnie
pomyślanej pod kątem młodego czytelnika, również tego zaledwie kilkuletniego.
niedziela, 3 grudnia 2017
"Świerszczyk" pod choinkę
Już zaraz święta, poszukiwanie prezentów więc trwa! To dobry moment, aby przypomnieć, że wspaniałym upominkiem dla dziecka, oprócz książek, jest także prenumerata ulubionego czasopisma.
Na przykład „Świerszczyka”, który moim zdaniem wciąż pozostaje bezkonkurencyjnym pismem w swojej kategorii wiekowej (4 – 9 lat) To naprawdę wielka frajda dla dziecka co dwa tygodnie wyjąć ze skrzynki zaadresowaną do siebie dużą kopertę, a z niej – własny kolorowy magazyn.
Zagraniczne
pisma dla dzieci oferują specjalne karty do wydruku, oznajmiające młodemu czytelnikowi,
że już za chwileczkę, już za momencik wpadnie w jego ręce pierwszy numer nowo zaprenumerowanego
pisma. U nas chyba takiej praktyki nie ma, ale możemy przecież zadbać o to
sami. Przygotujmy własnoręcznie taką kolorową spersonalizowaną kartkę, włóżmy
ją do egzemplarza „Świerszczyka”, zapakujmy w świąteczny papier i zostawmy pod
choinką. To miły i oryginalny prezent, który w dodatku będzie przynosił radość
przez cały rok!