niedziela, 31 grudnia 2017
piątek, 22 grudnia 2017
Książkowe świąteczne LAST MINUTE
Dowiedzieliście
się, że w Święta odwiedzą Was goście z dziećmi? Na Wigilii u rodziców pojawi
się dawno niewidziana znajoma z córką? Prezent, który zamówiliście na początku
tygodnia nie dotarł do dziś i musicie szybko znaleźć coś innego? Zapraszam na
książkowe LAST MINUTE – szybkie podpowiedzi prezentowe z rekomendacjami.
Książka Susanny
Isern każdego wprowadzi w świąteczny nastrój, mimo że nie pada tam wcale słowo „Święta”.
Mowa jednak o zasiadaniu wspólnie do stołu, o dzieleniu się posiłkiem i byciu
razem, gdy za oknem noc i śnieg. Czy może być coś bardziej wigilijnego?
Jest
zima, a w lesie szaleje burza śnieżna. Zziębnięty Królik dociera do czyjegoś domku,
nad którym unosi się dym z komina. Puka do drzwi i z nadzieją pyta, czy może tu
przeczekać śnieżycę. Inaczej niż w książce Janosha, w której świerszczyk-muzykant
szukał schronienia i wszędzie mu odmawiano, Żółw o dobrym sercu z radością zaprasza
gościa do siebie. I nie tylko jego. Wkrótce bowiem do drzwi pukają kolejni
przemarznięci wędrowcy: Jeleń, Lis, Wilk, Jeż, Mysz… Nie przychodzą z pustymi
rękami – każdy ma ze sobą coś, co przydaje się jako składnik zupy, którą
przyrządza Żółw. Ta zupa, która wszystkich rozgrzeje i nasyci, ma symboliczne
znaczenie – pokazuje wartość działania w grupie i realizowania wspólnego celu. Fantastyczne ilustracje Mar Ferrero przenoszą czytelnika w sam środek zimowego lasu, cichego i okrytego śniegiem, wprost do małego domku, w którym grupka zwierzaków w kolorowych wełnianych sweterkach radośnie uwija się w kuchni. Historia z przesłaniem – dla przedszkolaków oraz dla wszystkich, którzy lubią wzruszenia, zimę i piękne ilustracje.
poniedziałek, 18 grudnia 2017
Subiektywny przegląd książkowych nowości /grudzień 2017/
Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych
nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie
szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.
To
jest cudownie abstrakcyjna i jednocześnie bardzo życiowa książka. Jej
(anty)bohaterem jest generał Alcazar, który wymyślił sobie, że prawa strona
książki musi być zawsze pusta! A pusta musi być po to, żeby on mógł przejść do
historii – wtedy, kiedy o tym zdecyduje!
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.
Oczywiście to irracjonalna decyzja i gromadzący się po lewej stronie ludzie (i nie tylko oni) nie kryją oburzenia. Poznajemy ich wszystkich na wyklejkach – starszego pana Albino, Mamę z dziećmi 1, 2, 3, 4, i 5, małą bojaźliwą Paulinkę, niuchatego pieska Vivi, roztańczonych Annę K. i Henrique, ducha Buu i wielu innych. Wszyscy oni próbują dyskutować z wartownikiem strzegącym przejścia i udowadniać absurd całej sytuacji. Aż nagle dwaj chłopcy Simao i Cristiano przypadkowo wykopują piłkę na drugą stronę… Zaczyna się coś, co można nazwać buntem albo pospolitym ruszeniem. Generał Alzacar zareaguje szybko, ale może się okazać, że to wcale nie on zostanie bohaterem tej historii!
Pełna humorystycznych, komiksowych rysunków historia o władzy, poczuciu sprawiedliwości, buncie i tym, że w jedności siła.
Isabel
Minhos Martins, Przejścia nie ma!, il. Bernardo P. Carvalho, tłum. Tomasz
Pindel, wyd. Dwie Siostry 2017.
Wiek:
5+
piątek, 15 grudnia 2017
Przygoda Marlenki
Kilkuletnia Marlenka, znudzona samotnym przesiadywaniem w oknie, wybiega z domu w zimowy dzień, aby pobawić się na śniegu. Jego płatki zdają się wołać do niej zupełnie jak dzieci i zachęcać do wspólnej zabawy. Dziewczynka wpada radośnie w wirującą na wietrze białość. Jest trochę jak Kaj Andersena, gdy wsiada na srebrne sanki i pozwala zabrać się do śnieżnego ogrodu Królowej Zimy.
Władczyni
tej krainy, podobnie jak Królowa Śniegu, mieszka we wspaniałym lodowym zamku,
który oszałamia swą majestatycznością. Marlenka „z zachwytem spogląda na
błyszczące mury, / na sklepienia wież krągłe jakby cukru głowy, / i na ściany
wyniosłe jakby szklane góry”.
Sprowadzenie
Marlenki to prezent urodzinowy dla córki Królowej Zimy. Maleńka księżniczka
chce zawłaszczyć sobie dziewczynkę jak Mała rozbójniczka Gerdę, ale na szczęście
nad wszystkim czuwa miłościwa królowa.
To
dobra monarchini, serdeczna i czuła. Cieszy się radością swojej córki, ale dba
także o Marlenkę. Obserwuje zabawy dziewczynek ze śnieżynkami, wspólnie z nimi
rusza w tanecznym korowodzie, kiedy jednak widzi zmęczenie małego gościa, każe natychmiast
przygotować sanie zaprzężone w cztery polarne niedźwiedzie. Marlenka wraca
do domu, prosto w ramiona wyczekującej jej matki.
poniedziałek, 11 grudnia 2017
Nakręceni (Cogheart)
„Gdyby
nie było wszystkich tych złych ludzi, nie mielibyśmy szans na czynienie dobra” –
w taki sposób Lily próbuje spojrzeć na swoje życie. W którym aż roi się od
złych ludzi i ich jeszcze gorszych uczynków. Dziewczyna ma dopiero 13 lat, a
już zdążyła otrzeć się o śmierć i poznać, czym jest ludzka zawiść, chciwość, nienawiść.
Jej ojciec jest niezwykle uzdolnionym wynalazcą. Jedno z jego urządzeń okazało
się mieć niezwykłą moc, i właśnie ten wynalazek sprowadził nieszczęście na rodzinę
Hartmanów. Niektórzy ludzie nie cofną się bowiem przed niczym, by dostać to,
czego nie ma nikt inny.
Lily
Grantham (właść. Hartman) – główną bohaterkę
książki – poznajemy w chwili, gdy sztywno kroczy z książkami na głowie długim
korytarzem Akademii dla Młodych Dam Panny Octavii Scrimshaw. A w zasadzie
próbuje to robić, bo nie jest łatwo iść wyprostowanym jak struna, jednocześnie
po kryjomu kartkując powieść sensacyjną
w odcinkach, które Lily czytuje pasjami. Takie powieści były bardzo popularne w
dziewiętnastowiecznej Anglii i nosiły nazwę Penny Dreadful. Kosztowały dokładnie
pensa i nie miały dobrej reputacji, za to co tydzień każdy kolejny odcinek przykuwał
uwagę wiernych czytelników. Szkoda, że nie ma o tym słowa w polskiej wersji
książki (ba, zniknęło nawet samo określenie Penny Dreadful), tym bardziej, że
na swojej stronie internetowej autor udostępnia czytelnikom gotowy schemat do
stworzenia własnej sensacyjnej historyjki. Możecie pobrać go tutaj).
czwartek, 7 grudnia 2017
Co robi język za zębami?
Chcielibyśmy wierzyć, że dbałości w posługiwaniu się językiem polskim nasze dzieci nauczą się w szkole. Jeśli trafią na dobrych nauczycieli – zapewne w znacznym stopniu to się uda. Ale nasze działanie, dające codzienny przykład, jest ważniejsze.
Dziecko
poznaje język i reguły nim rządzące poprzez rozmowę, aktywność, uczestnictwo w
sytuacjach społecznych. Obserwuje, naśladuje, trenuje, testuje. Ta nauka może,
a na wczesnym etapie rozwoju nawet powinna, mieć formę zabawy i rozmowy. Z
poznawania ludzkiej mowy i zasad nią rządzących naprawdę można czerpać wielką
przyjemność. Jak to zrobić? Na przykład sięgając po książkę Agaty Hąci „Co robi
język za zębami?”!
To
wyjątkowa publikacja na naszym rynku, która podejmuje zagadnienia z różnych
obszarów: gramatyki, słowotwórstwa, frazeologii, artykulacji, komunikacji
językowej i innych, a wszystko to w formie niezwykle przystępnej, specjalnie
pomyślanej pod kątem młodego czytelnika, również tego zaledwie kilkuletniego.
niedziela, 3 grudnia 2017
"Świerszczyk" pod choinkę
Już zaraz święta, poszukiwanie prezentów więc trwa! To dobry moment, aby przypomnieć, że wspaniałym upominkiem dla dziecka, oprócz książek, jest także prenumerata ulubionego czasopisma.
Na przykład „Świerszczyka”, który moim zdaniem wciąż pozostaje bezkonkurencyjnym pismem w swojej kategorii wiekowej (4 – 9 lat) To naprawdę wielka frajda dla dziecka co dwa tygodnie wyjąć ze skrzynki zaadresowaną do siebie dużą kopertę, a z niej – własny kolorowy magazyn.
Zagraniczne
pisma dla dzieci oferują specjalne karty do wydruku, oznajmiające młodemu czytelnikowi,
że już za chwileczkę, już za momencik wpadnie w jego ręce pierwszy numer nowo zaprenumerowanego
pisma. U nas chyba takiej praktyki nie ma, ale możemy przecież zadbać o to
sami. Przygotujmy własnoręcznie taką kolorową spersonalizowaną kartkę, włóżmy
ją do egzemplarza „Świerszczyka”, zapakujmy w świąteczny papier i zostawmy pod
choinką. To miły i oryginalny prezent, który w dodatku będzie przynosił radość
przez cały rok!
czwartek, 23 listopada 2017
Na krawędzi wszystkiego
Okryty śniegiem las na okładce tchnie bardziej ciszą niż grozą, a ostrożnie stąpające w śniegu sylwetki ludzkie przywodzą na myśl długi spacer w późne zimowe popołudnie. Blask rozświetlający czubki drzew też nie zapowiada niczego niepokojącego i otwierając książkę, czytelnik wcale nie jest przygotowany na to, co spotka w środku. Prześlizgnięcie się po tekście blurba bynajmniej nie rozstrzyga sprawy.
Mnie
to cieszy. Lubię, jak książka zaskakuje, szczególnie gdy jest to powieść. Z
przyjemnością daję się porwać zdarzeniom, wciągnąć w grę. Doceniam, gdy do
ostatniej strony opowieść trzyma w napięciu i każe co i rusz snuć spekulacje. Do
chwili, gdy nie skończę całej książki, nie czytam żadnych recenzji, nie
zagłębiam się w cudze opinie, żeby nie natknąć się na żaden spoiler i nie
popsuć sobie zabawy.
piątek, 17 listopada 2017
Subiektywny przegląd książkowych nowości /listopad 2017/
Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.
Nie jestem znawczynią
grzybów ani nawet ich smakoszką, ale ta książka może sprawić, że zmienię
zdanie! Wielkoformatowa, z wielką starannością wydana publikacja zawiera ogrom
informacji wszelakich o grzybach. Czytelnik znajdzie tu kwestie podstawowe,
czyli opis gatunków, podział na grzyby jadalne i trujące, i te będące pod
ścisłą ochroną. Dowie się, gdzie, kiedy i z czym wybrać się na grzyby i jak nie
popełnić zabójczej pomyłki podczas grzybobrania. Znajdzie też ulubione przepisy
z grzybami: zupę grzybową, faszerowane pieczarki czy schabowe z boczniaków, a
także okołogrzybowe dania egzotyczne, jak np. kombucha, oraz te wcale
niezawierające grzybów, ale mające grzyb w nazwie, jak ciasto „Pleśniak” czy
omlet „Grzybek”. Ale to tylko wierzchołek góry lodowej. Opisano tu grzyby, o których słyszymy rzadko – grzyby drapieżne, grzyby-robaki i te
święcące dziwnym bajkowym blaskiem. Zaprezentowano także grzyb burzowy,
atomowy, a nawet grzybek do cerowania (!). Książka aż kipi od faktów, które
mogą zaskoczyć największego grzybowego entuzjastę. Porusza przy tym zagadnienia
językowe (skąd wzięło się powiedzenie „wyrósł jak na drożdżach”?), społeczno-geograficzne
(czy mieszkańcy innych krajów też zbierają grzyby?) i medyczne (które grzyby
atakują organizm i jak z nimi walczyć?). Całość jest przepiękna graficznie –
ilustracje Asi Gwis to prace najwyższej próby. Wspaniały prezent dla każdego od
lat 6 do 106!
Liliana
Fabisińska, Grzyby. Dziwne fakty z życia grzybów, o których nie mieliście
pojęcia, il. Asia Gwis, wyd. Nasza Księgarnia, listopad 2017.
Wiek: 6+
Wiek: 6+
środa, 15 listopada 2017
Lot Osvalda
Lubicie
zmiany? Czekacie na to, że pewnego dnia wydarzy się coś, co zmieni ustalony
dotychczas życiowy kurs? A może należycie do osób, które aż kipią od energii i
planują, działają, w zasadzie żyją w ciągłej zmianie? Osvaldo zdecydowanie
należał do pierwszej kategorii. Żył sobie niemal anonimowo na poddaszu
eleganckiej kamienicy, wychodził do pracy, wracał do domu, a jedyną żywą
istotą, z którą utrzymywał bliższą relację był ptaszek o imieniu Fiu-Fiu. „Prowadzili
spokojne życie, bez żadnych niespodzianek”. Do czasu.
Jak
to bywa w opowieściach o takiej konstrukcji, musiało zdarzyć się coś, co
wywróciło do góry nogami status quo. Fiu-Fiu przestał śpiewać. A ponieważ był
jedynym przyjacielem Osvalda, mężczyzna postanowił zrobić wszystko, by przywrócić
ptaszkowi głos. W którymś momencie, zdesperowany, kupił roślinkę, która rzekomo
miała uszczęśliwiać każdego, komu zostanie ofiarowana. W tym miejscu do książki
wkrada się magia…
Gdy
Osvaldo budzi się rankiem, nic już nie jest takie jak było. Całe mieszkanie
porasta las, zupełnie jak w pokoju Maxa u Maurice’a Sendaka. I tak jak Max, również
Osvaldo powędruje w bezkresny świat, z dala od bezpiecznego ciepłego łóżka i
znanych sobie rzeczy.
Czy
odnajdzie Fiu-Fiu? W zasadzie nie to jest w tej historii najważniejsze, lecz
sam proces przemiany bohatera, który odważył się dla kochanego przyjaciela
zrobić coś, przed czym całe życie się wzbraniał.
Książka
Thomasa Baasa przypomniała mi „Spotkanie” – krótkometrażowy film Iny Hrabarenki.
Dwunastominutowy obraz pokazuje wyjątkową bliskość tworzącą się między
samotnym, wyalienowanym człowiekiem, a zwierzęciem, które wnosi radość w jego
szare życie. I tutaj też, tak jak w książce Baasa, jest utrata i wielki żal,
oraz wyciągnięta dłoń trzeciej osoby dramatu.
Najważniejszy
jest jednak tytułowy lot – ku innym rewirom życia, które wzbudzały dotąd
paniczny lęk, ku innemu sobie, ku innym ludziom. Bo w słodko-gorzkim finale książki
znowu najważniejsza jest relacja bliskości, ale niekoniecznie ta eksponowana na
początku. Tym razem to głębsza, silniejsza więź, której moc bierze się nie tylko
z brania, lecz także z dawania.
Na
uwagę zasługuje imponująca wizualna strona publikacji. Książka ma duży format (355
x 273 mm), zastosowane w ilustracjach zielone i czerwone kolory z palety Pantone
nadają obrazom głębi i znakomicie odzwierciedlają napastliwą intensywność
splątanego, zielonego gąszczu. Czytelnik wpada w niego wraz z Osvaldem wprost z
obrzeży miasteczka, gdy nagle otwierają się przed nim dwie potężne rozkładane
strony, wciągając go w mroczną zieloność, tajemnicze odgłosy dżungli i nieznaną
przygodę.
Thomas Baas, Lot Osvalda, wyd. Tadam,
Warszawa 2017
Wiek: 3+
Wiek: 3+
piątek, 10 listopada 2017
UBONGO (gra)
Jesień
i zima sprzyjają grom planszowym, które spędziły ciepłe miesiące, drzemiąc na najwyższych
półkach pod sufitem. To także dobra pora na nowe odkrycia w grach, bo tuż za
rogiem czeka Mikołaj i zaraz nadejdą święta, a z nimi prezenty.
Nie byliśmy nigdy maniakami gier, no może poza Dixit, ale syn powoli acz wytrwale zmienia ten stan rzeczy. Bo on zdecydowanie gier się domaga i jest naprawdę dobry w te klocki. Skoro więc taki czas, i takie okoliczności, to pokażę Wam tu w listopadzie i grudniu kilka ciekawych gier, przy których wszyscy dobrze się bawimy. Recenzje znajdziecie w dziale „Poza książką”.
Nie byliśmy nigdy maniakami gier, no może poza Dixit, ale syn powoli acz wytrwale zmienia ten stan rzeczy. Bo on zdecydowanie gier się domaga i jest naprawdę dobry w te klocki. Skoro więc taki czas, i takie okoliczności, to pokażę Wam tu w listopadzie i grudniu kilka ciekawych gier, przy których wszyscy dobrze się bawimy. Recenzje znajdziecie w dziale „Poza książką”.
Ubongo
czyli mózg w języku suahili. A czemu tak? Bo podczas gry trzeba „wysilić
mózgownicę”! W Ubongo wygrana zależy od tego, jak szybko pracują Wasze szare
komórki, czy jesteście spostrzegawczy i bystrzy, czy potraficie działać pod
presją czasu.
wtorek, 7 listopada 2017
Co na blogach piszą /październik 2017/
Pięć najciekawszych według mnie wpisów minionego miesiąca opublikowanych przez blogerów książkowych. Cykl, którego celem jest polecenie Wam wartościowych książek, o których dobrze wypowiedzieli się inni, a także – czy może przede wszystkim – okazja do dzielenia się książkowymi miejscówkami w sieci, które lubię, cenię i stale odkrywam.
W
zasadzie śmiało mogę powiedzieć, że październik poświęciłam na poszukiwanie
ciekawych podcastów. Jakoś tak mnie wzięło, bo stwierdziłam, że podczas moich
częstych ale dość krótkich w sensie odcinka czasowego wypraw samochodowych
podcasty sprawdzają się idelanie. Trwają zwykle od 3 do 40 minut i są zamkniętą
jednostką tematyczną. Szukałam głównie podcastów o książkach dla dzieci. W
języku polskim znalazłam niestety tylko jeden, za to prężnie działający: „Co się czyta?” To jego właśnie chcę dzisiaj Wam polecić: Joanna Furdal i Krystian
Zych rozmawiają o książkach kierowanych do różnych grup wiekowych, o nowościach
i wydanych niegdyś perełkach, grupują tytuły wokół tematów np. najciekawsze
wydania klasycznych wierszy, książki autorów, którzy do niedawna pisali tylko
dla dorosłych, książki z wyraźnie nakreśloną misją terapeutyczną itd.
Prezentują także ciekawe miejsca i akcje proczytelnicze, rozmawiają z ludźmi
kultury i sztuki. A wszystko to w sympatycznej, luźnej atmosferze z humorem i
pozytywnymi fluidami. Posłuchajcie koniecznie i powiedzcie innym. Trzymam mocno
kciuki za wytrwałość i niewyczerpane źródło pomysłów na nowe podcasty!
niedziela, 5 listopada 2017
Targi Książki w Krakowie - fotorelacja
Listopadowe targi książki mają to do siebie, że człowiekowi trochę nie chce się na nie jechać do innego miasta, gdy za oknem ziąb, deszcz i ciemność. Tym bardziej, gdy transport odbywa się pociągami, tramwajami i pieszo, a w powrotnej drodze ciągnie się ze sobą walizę peeeełną książek! Ale w tym roku na targi do Krakowa postanowiłam jechać sama z córką. Miał to być nasz babski wypad i po prostu nie mógł być nieudany, choćby wiało i grzmiało!
Wszystkim,
którzy mogą sobie pozwolić na dzień wolny od pracy, polecam odwiedzenie targów
w piątek. Szczególnie błogim czasem są godziny po 14.00, kiedy halę opuszczają
już szkolne wycieczki. Wówczas bez rozpychania się rękami i nogami można dotrzeć
na wszystkie upatrzone stoiska, spotkać się z autorami, wypić kawę,
przeglądając nowe książkowe nabytki, obejrzeć wystawy towarzyszące, a przede
wszystkim porozmawiać spokojnie z wydawcami, bez napierającej ściany ludzi za
plecami.
Poniżej małe porównanie: zdjęcie przedstawiające hol przy wejściu w piątek i sobotę.
Poniżej małe porównanie: zdjęcie przedstawiające hol przy wejściu w piątek i sobotę.
czwartek, 2 listopada 2017
Dom babci
Non
omnis moriar – nie
wszystek umrę – mówi poeta. Zostaną po nas marzenia i projekty – te spełnione i
ukończone, oraz te, które ledwie zaczęliśmy, a może tylko komuś o nich
opowiedzieliśmy. Ale ziarenko zostało zasiane i idea będzie trwać długo po tym,
gdy nas już nie będzie.
To piękne i dodające otuchy przesłanie wobec
nieuchronności śmierci znajdujemy również w opowieści „Dom babci” Ross
Montgomery, wspaniale zilustrowanej przez Davida Litchfielda. Tytułowy dom jest właśnie ową ideą, którą
babcia zaszczepia we wnuczku każdego wieczoru, gdy sadowią się w wielkim fotelu
przy kominku i wspólnie oglądają stare fotografie.
czwartek, 26 października 2017
Zula w szkole czarownic
Znacie
Zulę? Ta sympatyczna dziewięciolatka niedawno odkryła, że ma magiczne zdolności
i została zaproszona do szkoły czarownic. Dyrektorką tej placówki jest zresztą
jej własna babka, Wielka Czarownica Liliana, która nie może doczekać się
spotkania z wnuczką. Druga część przygód Zuli to kolejna porcja przygód i
czarów, zwieńczona wspaniałym przyjęciem z okazji Halloween. Z kupowymi
ciasteczkami!
Jesień
zagościła w Poziomkowie i cała okolica zalśniła złotem i czerwienią. Zula
korzysta z pięknej aury pełnymi garściami, spędzając czas z przyjaciółmi:
Kajtkiem i Maksem. Nauczyła się już trochę panować nad czarami i nie używa ich
z byle powodu. Choć zawsze znajdzie się jakiś mały czar, którym można utrzeć
nosa nieznośnej i zadzierającej nosa Druzjannie.
sobota, 21 października 2017
Książki na Halloween /2017/
Jak
co roku w zestawieniu z okazji Halloween prezentuję książki wydane w Polsce. W
przeciwieństwie do wielu publikowanych w USA czy Wielkiej Brytanii, nie skupiają
się one tylko na tym jednym dniu w roku. Traktują bardziej ogólnie o
straszydłach, potworach i niepokojących, tajemniczych zjawiskach. Mogą być więc
znakomitą lekturą także na andrzejki czy inne okazje, w których chcemy wspólnie
z dziećmi trochę się pobać. W zestawieniu obok książek znalazły się również dwa
zestawy kart – jedne z tekstem, drugie w pełni obrazkowe – które dostarczą
ciekawej i strrrrasznej tematycznej rozrywki.
Krótka
forma opowiadania wspaniale sprawdza się we wszystkich sytuacjach, kiedy nie
mamy czasu na dłuższą lekturę, a chcemy przeczytać dziecku jakiś zamknięty,
pełny tekst. Doceniają opowiadania nauczyciele, wychowawcy, edukatorzy, i
myślę, że my rodzice też powinniśmy mieć je zawsze pod ręką.
czwartek, 19 października 2017
Nauka i zabawa z językiem angielskim /1./
Wszyscy chcielibyśmy, żeby nasze dzieci znały język angielski, nawet jeśli jeszcze nie teraz, to na pewno w nieodległej przyszłości. Im wcześniej zaczniemy coś robić w tym kierunku, tym lepiej. Nie warto oczywiście męczyć przedszkolaka ćwiczeniami z angielskiej gramatyki. Chodzi wyłącznie o to, by przygotować dziecko do nauki języka, osłuchać je z jego brzmieniem, uczynić angielski czymś znajomym, co dobrze się kojarzy.
Ten
wpis jest pierwszym „odcinkiem” cyklu, w którym opowiem o naszych sposobach
nauki angielskiego.
Na
początek trochę prywaty:
Dla
moich dzieci wybrałam przedszkole o profilu angielskim, w którym zajęcia
językowe odbywają się codziennie (ale angielski nie jest językiem komunikacji w
przedszkolu). Systematyczny kontakt z językiem w formie przedszkolnych zajęć
daje dużo, to oczywiste, ale jednak nie wystarczy. W domu też trzeba działać:
bawić się, śpiewać i czytać.
poniedziałek, 16 października 2017
Subiektywny przegląd książkowych nowości /październik 2017/
Co miesiąc prezentuję Wam pięć wydawniczych nowości, które postanowiłam „dodać do ulubionych”, czyli książki, które mnie szczególnie zaciekawiły, zachwyciły i którym warto będzie przyjrzeć się bliżej.
Zaczytywałam
się w tej książce w początkowych klasach szkoły podstawowej. Piękne, dużego
formatu wydanie w twardej lakierowanej
oprawie, kolorowe, pełne szczegółów ilustracje oraz oczywiście intrygujące
przygody maleńkich bohaterów sprawiły, że wciąż dobrze pamiętam tę lekturę.
Mowa o „Przygodach Nieumiałka i jego przyjaciół”. Brzmi znajomo?
Po ponad trzydziestu latach historia wymyślona przez rosyjskiego pisarza i scenarzystę Mikołaja Nosowa wraca na półki księgarskie. Bardzo to cieszy, bo książka wciąż pozostaje aktualna. Tytułowy Nieumiałek zamieszkujący słoneczną dolinę z podobnymi sobie małymi ludkami-skrzatami bardzo chce być lubiany i podziwiany. Pragnie imponować, ale z powodu swego lenistwa niewiele potrafi. Ubarwia więc własną osobę jak może i opowiada androny o swych rzekomych wyczynach. Prawda musi jednak kiedyś wyjść na jaw…
Pierwsza część trylogii wspaniale zilustrowanej przez Aleksego Łaptiewa, przetłumaczonej na ponad dwadzieścia języków, wielokrotnie adaptowanej, a przede wszystkim uwielbianej przez młodych czytelników z całego świata.
Po ponad trzydziestu latach historia wymyślona przez rosyjskiego pisarza i scenarzystę Mikołaja Nosowa wraca na półki księgarskie. Bardzo to cieszy, bo książka wciąż pozostaje aktualna. Tytułowy Nieumiałek zamieszkujący słoneczną dolinę z podobnymi sobie małymi ludkami-skrzatami bardzo chce być lubiany i podziwiany. Pragnie imponować, ale z powodu swego lenistwa niewiele potrafi. Ubarwia więc własną osobę jak może i opowiada androny o swych rzekomych wyczynach. Prawda musi jednak kiedyś wyjść na jaw…
Pierwsza część trylogii wspaniale zilustrowanej przez Aleksego Łaptiewa, przetłumaczonej na ponad dwadzieścia języków, wielokrotnie adaptowanej, a przede wszystkim uwielbianej przez młodych czytelników z całego świata.
Mikołaj
Nosow, Przygody Nieumiałka i jego przyjaciół, il. Aleksy Łaptiew, tłum. Janina Lewandowska,
wyd. Wydawnictwo Literackie, październik 2017.
Wiek: 5+
Wiek: 5+
niedziela, 15 października 2017
How to Make Friends With a Ghost
Nie mogłam się powstrzymać i kupiłam na tegoroczne Halloween kilka anglojęzycznych picturebooków. Chociaż rzadko piszę na blogu o książkach zagranicznych (pokazuję je za to z krótkim opisem na FB) dzisiaj chcę zaprezentować Wam jesienną nowość wydawnictwa Tundra Books – „How to Make Friends with a Ghost”.
Książka
zauroczyła mnie wyglądem tytułowego duszkowego bohatera, a po przeczytaniu
rozbawiła do łez słodko-gorzkim humorem. Dodatkowo ogromnie mi się podoba wszystko
co ilustruje Rebecca Green. Zajrzyjcie na jej blog, instagram i profil fejsbukowy!
Całość pomyślana jest jako potraktowany z przymrużeniem oka poradnik dla wszystkich,
którzy pragną zaprzyjaźnić się z duchem. Wiadomo, że najpierw trzeba takiego ducha
znaleźć (a w zasadzie dać się znaleźć jemu), potem poznać jego nawyki i
upodobania, znaleźć wspólny język itd. Duchy miewają sporo odpychających zwyczajów.
Choćby ta ich dieta – jedzą tosty z
pleśnią, trufle z woskowiną z uszu i kiszone smarki! Na szczęście mają też
zwyczaje, które możemy z nimi dzielić. Na przykład lubią, gdy im się czyta i
śpiewa na dobranoc. Choć trzeba powiedzieć, że najchętniej wybierają horrory i
ponure, upiorne mruczanki.
sobota, 14 października 2017
Gwiazdka z nieba
Nad jesiennym lasem zapadła noc. Dzienne zwierzęta zmorzył już sen, te nocne wyruszyły na łowy. Orzesznica bawiła się wesoło ze świetlikami, jednak jej uwagę przykuło nagle zupełnie inne światło. Tajemniczy blask. Gdy pobiegła w jego stronę, odkryła małą gwiazdkę unoszącą się nad ziemią w jasnej poświacie. Najwyraźniej właśnie spadła z nieba.
Wdzięczny to i często obecny w literaturze dziecięcej temat: księżyc albo gwiazda
(rzadziej słońce) celowo zstępuje z nieba albo w wyniku jakichś niespodziewanych
zdarzeń z niego spada i nie wie, jak wrócić. Lub też doznaje jakiegoś
uszczerbku „na zdrowiu”.
Wspomnijmy
choćby „Czupieńki. Gwiazdka” Gerarda
Moncomble’a, „Księżycoluda” Tomi Ungerera albo opowiadanie „Jak nasza mama
zreperowała księżyc” ze zbiorku „Nasza mama czarodziejka” Joanny Papuzińskiej. Zastosowanie
takiego środka stylistycznego jak personifikacja sprawia, że ciała niebieskie
stają się bliższe dziecku, bardziej znajome, oswojone. Stają się postaciami-personami,
z którymi można się zaprzyjaźnić. Tym bardziej, że mają, tak jak dziecko, swoje
smutki i troski oraz potrzebują pomocy drugiej osoby.
środa, 11 października 2017
Trzy książki na Międzynarodowy Dzień Dziewczynki
11 października obchodzimy Międzynarodowy Dzień Dziewczynek. Prawdę mówiąc, pierwszy raz o tym słyszę, ale myślę, że to bardzo dobra okazja, by napisać Wam o trzech ważnych dziewczyńskich książkach.
Książek
o wyjątkowych kobietach i ich osiągnięciach powstaje coraz więcej. Publikowane
są wspomnienia, wywiady, biografie. Także te przeznaczone specjalnie dla dzieci.
Na
tym tle wyróżniają się pozycje kierowane przede wszystkim do dziewczynek,
takie, które zakładają sobie pewną misję. Każda z tych trzech książek przybliża
młodym czytelniczkom sylwetki kobiet, które pokierowały swoim życiem w taki
sposób, że osiągnęły to, czego rzeczywiście pragnęły – w różnych czasach, w
odmiennych dziedzinach i w odrębny, indywidualny sposób. Te sylwetki, choć tak
różne, dają podobny wzorzec postawy: kobiety świadomej, mądrej, odważnej,
wytrwałej, niezależnej.
poniedziałek, 9 października 2017
Mały atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków
Wypatrywaliśmy tej książki w radosnym oczekiwaniu. Wdzięczny temat, znakomici ilustratorzy z imponującym dorobkiem, szanowane wydawnictwo. To musiał być hit!
„Mały
atlas ptaków Ewy i Pawła Pawlaków” został pomyślany w taki sposób, by trafił do
jak najszerszego grona odbiorców. Książka ma bardzo poręczny format 205 x 250
mm, grube kartonowe stronice i zaokrąglone rogi. Jej kartki może więc z fascynacją przekręcać siedzące niemowlę, przedszkolaka pochłoną ciekawostki z życia ptaków (sójka połyka
żołędzie, potem je wypluwa i zjada jeszcze raz!), starsze dzieci (i dorośli!)
docenią podpowiedzi ułatwiające rozróżnianie gatunków (Jak nie pomylić
raniuszka z wróblem? Jak wygląda sikora bogatka, a jak modra?). Wszystkich bez
wyjątku zachwyci szata graficzna.
piątek, 6 października 2017
Dachołazy
Była kiedyś piękna audycja muzyczna w radiowej „Trójce” – „Pod dachami Paryża”, prowadzona przez wspaniałą, zmarłą trzy lata temu Barbarę Podmiotko. Wieczorami dźwięki francuskiej chanson przenosiły mnie do miasta świateł i wprawiały w na poły radosny, na poły nostalgiczny nastrój. Podobnie jest z książką Katherine Rundell. „Dachołazy” to po części obyczajowa, po części bajkowa opowieść z nocnym pejzażem Paryża w tle.
Sophie
została znaleziona w futerale na wiolonczelę, dryfującym na falach kanału La
Manche. Miała zaledwie rok, statek,
którym płynęła, zatonął, a wraz z nim wszelki ślad po bliskich dziewczynki.
Szczęśliwie jej prawnym opiekunem został człowiek o wielkim sercu i
niekonwencjonalnym umyśle. Charles Maxim był naukowcem, który, jak sam o sobie
mawiał „znacznie lepiej zna się na książkach niż na ludziach”, pokochał jednak
to osobiście ocalone dziecko jak własne i postanowił dołożyć wszelkich starań,
by wychować je na szczęśliwą, mądrą i szlachetną istotę.
środa, 4 października 2017
Benefis Małgorzaty Strzałkowskiej
We wtorek 3
października w Warszawie odbyła się bardzo miła uroczystość, której blog „Poczytaj
dziecku” miał zaszczyt patronować. Benefis Małgorzaty Strzałkowskiej z
okazji 30-lecia twórczości zorganizowały wydawnictwa: Bajka, Czarna Owca, Media
Rodzina, Endo, Kolekcja Hachette, Świerszczyk.
Deszcz lał jak z
cebra, gdy pokonywaliśmy kolejne kilometry dzielące Kielce od stolicy. Gdy
dotarliśmy do Multimedialnej Biblioteki dla Dzieci i Młodzieży nr XXXI, sala
projekcyjna, w której odbywała się uroczystość, była już wypełniona po brzegi.
Licznie zgromadzili się tu bliscy, przyjaciele i fani autorki. Spotkanie
prowadziła lekko, zręcznie i dowcipnie Dorota Koman.
Było czytanie wierszy,
śpiewanie wierszy, słuchanie wierszy! Oraz oczywiście dużo, dużo wspomnień. Bo
właściwie za każdym utworem Małgorzaty Strzałkowskiej stoi jakaś prawdziwa
historia. Już z nich samych mógłby powstać ciekawy zbiorek!
Jedną z takich
historyjek moja córka miała okazję usłyszeć osobiście, gdy poprosiła o
dedykację w swojej ulubionej książce "Przygody ślimaka Kacperka".
Otóż okazało się, że Kacperek istniał naprawdę - przywędrował do domu autorki
na liściu sałaty, a że była już jesień, zamieszkał w słoiku, stając się członkiem rodziny.
Świętowali nawet wspólnie Wigilię i Kacperek wpadł do śledzi (został
szczęśliwie odratowany). Wiosną powędrował znowu na
łono natury.
sobota, 30 września 2017
Co na blogach piszą /wrzesień 2017/
Pięć najciekawszych według mnie wpisów minionego miesiąca opublikowanych przez blogerów książkowych. Cykl, którego celem jest polecenie Wam wartościowych książek, o których dobrze wypowiedzieli się inni, a także – czy może przede wszystkim – okazja do dzielenia się książkowymi miejscówkami w sieci, które lubię, cenię i stale odkrywam.
Komiksy
dla dzieci rosną w siłę, chyba nikt temu nie zaprzeczy. My ciągle odkrywamy te
nowe dla nas lądy, wciąż sprawdzając, przymierzając się do konkretnych tytułów,
autorów, tematów. Niedawno zajrzałam na blog „Stasiek poleca” i przeczytałam tam
recenzję serii komiksowej „Amulet”. Sposób, w jaki Marta o niej pisze, sprawił,
że nabrałam wielkiej ochoty na lekturę tych zeszytów. Dzielę się więc z Wami
moim entuzjazmem!
Na
wyświechtane, przyznajmy, hasło: „książki o ważnych sprawach” czasami coś się przewraca
w żołądku, ale prawda jest taka, że takie książki naprawdę mają moc. Zwłaszcza
przeczytane w określonym miejscu i czasie oraz tak dobrane, by trafić w czułą
nutę odbiorcy . Pamiętam doskonale, jak po lekturze „Mojego szczęśliwego
dzieciństwa w Aleppo” córka z płomiennymi wypiekami na twarzy oświadczyła: „Mamo,
musimy kupić dużo tych książek i dać innym”. Takie książki – dobrze napisane, wciągające, nienachlane w dydaktyzmie,
mówiące głosem zrozumiałym dla dziecka i uwzględniające jego rozumienie świata
są wspaniałą pomocą dla każdego rodzica. Na blogu Pauliny „Pożeram strony”
wypatrzyłam przegląd takich właśnie tytułów. Zajrzyjcie koniecznie!
Książka
dla najmłodszych, której bohaterem jest mały cyklop? No, no! A któż to miał
odwagę stworzyć coś tak dziwacznego ? Otóż są to dwaj panowie: Piotr Dobry i
Łukasz Majewski. Seria o Ancyklopku prowadzi dziecko – od niemowlęcia po
dwulatka – przez etapy rozwoju i pierwsze odkrycia w najbliższym mu otoczeniu.
Z humorem, ale i odpowiednią dawką edukacyjnego zacięcia. Więcej o tych książeczkach przeczytacie u Gosi,
na jej blogu „Czytajki – dziecięcych książek czar”.
Jak
już wielokrotnie wspominałam, na tę książkę czekaliśmy z radością, i oczywiście
nie tylko my – w tym miesiącu na blogach zaroiło się od recenzji „Małego atlasu ptaków Ewy i Pawła Pawlaków”. I bardzo dobrze, bo książka to pięknie wykonana,
pomysłowa i dla szerokiego grona odbiorców. Będzie o niej i u nas, już za
chwileczkę, już za momencik. A na razie przekierowuję Was do wpisu Moniki,
która na swoim blogu „Momentogram” zaprasza na jesienny spacer z atlasem
ptaków.
Powstaje
coraz więcej książkowych vlogów czyli wideoblog – wiele osób preferuje tę formę recenzowania,
bo w zabieganym świecie czasem rzeczywiście łatwiej obejrzeć recenzję (np.
krojąc warzywa do sałatki) niż przeczytać dłuższy tekst. Ciekawa jestem, czy
znacie jakieś vlogi o książkach dla dzieci? Jeśli tak, podzielcie się linkami w
komentarzu! Ja od jakiegoś czasu śledzę działania Ani Drabikowskiej na jej pozytywnie
zakręconym vlogu „Kradnę książki swoim dzieciom” (ach, ten tytuł – jest taki
prawdziwy!). We wrześniu pojawiła się tam m.in. filmowa recenzja ponadczasowej książki
Astrid Lindgren „Ja też chcę chodzić do szkoły”. Jeśli Wasze dziecko przeżywa
mały szkolny kryzys, warto sięgnąć po ten tytuł. Szkoła przedstawiona jest tu w
ciepłych, przyjaznych barwach (choć jednocześnie nie bez wad), a ilustracje wspaniale
wprowadzają w klimat złotej jesieni.
*Wszystkie zdjęcia pochodzą ze wspomnianych we wpisie blogów i są własnością ich autorek.
Subskrybuj:
Posty (Atom)