Kiedy dziecko odkrywa sztukę i wędruje z nami po
salach galerii czy muzeów, to, co do niego dociera i tworzy w pamięci stały
punkt, to nie zawsze wyłącznie obraz. Często to także historia, która za nim
stoi, opowieść o artyście, który go stworzył, opis wycinka rzeczywistości,
która trwała w chwili gdy powstawało dzieło. Brakowało mi dotąd książki, która
zbierałaby w jednym tomie różnych twórców, różne epoki historyczne i rozmaite
nurty w sztuce i jednocześnie oferowała czytelnikowi opowieść. Przeglądałam
leksykony i encyklopedie sztuki, biografie, albumy, a nawet zeszyty
aktywnościowe i książki z naklejkami, ale to wciąż nie było to, szczególnie, że
chodziło o rzecz przeznaczoną dla młodego odbiorcy.
A potem bach! I jest. Książka Michaela Birda,
która zabiera nas w podróż w przeszłość, w historię sztuki, ale bez suchego
operowania biogramami artystów czy długą listą dzieł. Wędrówkę zaczynamy od samych początków, od pierwszych
naskalnych rysunków w jaskiniach, a kończymy w czasach nam współczesnych, wśród
abstrakcyjnych instalacji i zaangażowanego performance. Artystów
podglądamy przy pracy, w naturalnym otoczeniu, wśród przyjaciół, rodziny. Nie
tylko podziwiamy gotowe dzieło – dowiadujemy się, jak one powstawało, co
skłoniło malarza, rzeźbiarza czy fotografa do podjęcia się tematu czy
zastosowania takiej techniki, jaki był odbiór tej pracy i dlaczego.
„Wczoraj malowałem
liście na drzewie mirtowym. Nie zauważyłem, że pani Liwia podeszła i stanęła za
moimi plecami. Niemal upuściłem pędzel, kiedy się odezwała.
- Jak to robisz, że listki są takie zielone i lśniące? Daję głowę, że słyszę, jak szeleszczą na wietrze.
- Jak to robić? O tak, pani. – Dałem znak Rufusowi, aby pokazał Liwii miskę z zieloną farbą. Jest piękna, wygląda jak jeziorko w lesie. – Bierzemy zieloną glinę – powiedziałem. – Potem wkruszamy do niej trochę tego błękitu egipskiego i rozrabiamy wodą.
- Rozumiem. A tutaj… - Dotknęła ściany. – Och! Ona jest mokra! A ja sądziłem, ze przyniosłeś ze sobą to ptaszę, by dotrzymywało ci towarzystwa!”
- Jak to robisz, że listki są takie zielone i lśniące? Daję głowę, że słyszę, jak szeleszczą na wietrze.
- Jak to robić? O tak, pani. – Dałem znak Rufusowi, aby pokazał Liwii miskę z zieloną farbą. Jest piękna, wygląda jak jeziorko w lesie. – Bierzemy zieloną glinę – powiedziałem. – Potem wkruszamy do niej trochę tego błękitu egipskiego i rozrabiamy wodą.
- Rozumiem. A tutaj… - Dotknęła ściany. – Och! Ona jest mokra! A ja sądziłem, ze przyniosłeś ze sobą to ptaszę, by dotrzymywało ci towarzystwa!”
Wspaniałe jest
takie zaglądanie artyście przez ramię i obserwowanie nie tylko aktu twórczego,
lecz także całego otoczenia, wyławianie z niego kontekstów społecznych i
politycznych. Podtytuł książki brzmi jednak: „Historia sztuki dla dzieci”. I
tu, myślę, może dochodzić do nieporozumień. Rodzic, sięgający po tę książkę,
może oczekiwać czegoś innego. A to nie jest, jak wspomniałam na początku,
książka w typie leksykonu czy encyklopedii. Ba! To nawet nie jest w pełni
non-fiction! Mimo że w aneksie znajdziemy wiele konkretów: chronologiczne zestawienie
ważnych wydarzeń w dziejach sztuki, słowniczek oraz spis dzieł sztuki
zaprezentowanych w książce z zaznaczeniem miejsca, w którym współcześnie można
je zobaczyć, to jednak Michael Bird wyraźnie zaznaczył w nocie odautorskiej, że
„opowieści, które znalazły się w tej książce – choć zawsze oparte na
życiorysach i twórczości opisywanych w „Gwiaździstej nocy” artystów – to w
dużej mierze dzieło [jego] wyobraźni”.
Mamy tu więc do
czynienia z fragmentami fabularyzowanych biografii, co według mnie czyni
książkę bardziej emocjonalną, refleksyjną, pełniejszą w odbiorze. Ale ja
uwielbiam fikcję literacką i zawsze przedkładałam ją nad wszystko inne, zamysł
ten wpasowuje się więc idealnie w mój gust. Ktoś o odmiennych upodobaniach zapewne
odbierze książkę inaczej. Na przykład Olga z „O tym, że” pisała: „Zaczęłam i...
jakoś tak, nuda. Utknęłam. Nie do końca chce mi się wracać”.
Tymczasem dla
mnie, to, co jest fenomenalne w „Gwiaździstej nocy…”, to właśnie opowieść. Tym
bardziej, że snuje się ona uroczą liryczną nutą, w nieco nostalgicznym tonie.
Nie znam tekstu oryginału, ale tłumaczenie Joanny Wajs jest finezyjne, staranne
i niezwykle przyjemne w odbiorze. Malowane
słowem obrazy przesuwają się przed oczami czytelnika jak w fotoplastykonie, przywołując
świadomość ulotności chwili i tego, że każde dzieło sztuki jest próbą
zatrzymania jej w czasie.
Lektura tej obszernej, bogato
ilustrowanej i bardzo starannie wydanej książki w niekonwencjonalny sposób przybliża
sylwetki bardziej i mniej znanych artystów, oferując niejako spojrzenie zza
kulis, rzut oka na ich codzienność. Taki zabieg sprawia, że twórcy opisywanych
dzieł stają się młodemu czytelnikowi bliżsi – może się zdarzyć, że zapragnie
ich lepiej poznać, zobaczyć więcej, zagłębić się, poczuć. Czy trzeba lepszej
zachęty do samodzielnego odkrywania meandrów sztuki?
Michael Bird, Gwiaździsta noc Vincenta i inne opowieści. Historia
sztuki dla dzieci, il. Kate Evans, tłum. Joanna Wajs, wyd. Nasza Księgarnia 2017.
Wiek: 9+
Wiek: 9+
No właśnie, Ty piszesz, że: "uwielbiam fikcję literacką", ja z kolei jestem wielką fanką reportażu. Jedna książka i zupełnie inny odbiór. I bardzo dobrze :) Pozdrawiam!
OdpowiedzUsuń