piątek, 12 stycznia 2018

Tata ma dziewczynę

Rodzice Kuby rozwiedli się, kiedy miał sześć lat. Od tamtej pory najbardziej brakuje mu stałej obecności ojca. Dawniej, nawet gdy ten był akurat zapracowany i siedział przy komputerze, można było podejść do niego, przytulić się, zamienić kilka słów. Był zawsze na wyciągnięcie ręki. Teraz ciągle przekłada zaplanowane spotkania z synem, bo jest „po grdykę zawalony robotą”.



Im Kuba jest starszy, tym bardziej widzi, że słowa rodziców: „naprawdę nic się nie zmieni” były tylko naiwnym życzeniem, które nie miało prawa się spełnić. Przez ostatnie cztery lata zmieniło się bardzo wiele , a największe zmiany dopiero nadchodzą. Oto bowiem tata postanawia poznać Kubę ze swoją nową wybranką i jej synem.


Polską autorkę książek młodzieżowych („Ala Betka”, „Pepa, nie świruj!”, „Na wojnie i w miłości”) posługującą się pseudonimem artystycznym Ida Pierelotkin najbardziej z córką lubimy za wydaną w 2011 roku książkę baśniową „Co ma piernik do wiatraka” , w której opisuje krainę Mirbibelię i zaludnia ją wspaniałymi pierwszo- i drugoplanowymi postaciami z fantastycznie opryskliwą i nieokrzesaną czarownicą Fo na czele.
Powieści „o wyszczekanych nastolatkach i wakacyjnych romansach w rytmie gimbo”, jak je sama określiła na swoim FB autorka, jeszcze nie znamy, zatrzymałyśmy się natomiast nad tytułem „Tata ma dziewczynę”.

Temat rodzinnych nieporozumień, rozstań, rozwodów, wysiłku utrzymania relacji, żmudnych  prób budowania rodzin patchworkowych jest bardzo na czasie, niestety. W Polsce w miastach aż 44% małżeństw kończy się rozwodem. Współczesne dzieci mierzą się z dramatem rozpadu rodziny – często zupełnie na to nieprzygotowane. Rodzice nie wiedzą, jak zabrać się do takiej trudnej rozmowy z dzieckiem, jakich użyć słów, jak wiele mogą powiedzieć, co deklarować.  Bywa, że ostatecznie nie mówią nic poza suchym komunikatem, i dziecko zostaje samo z własnymi wyobrażeniami o przyczynach tego, co się stało i swojej w tym roli.
Niektóre są dzielne i próbują doszukać się plusów nowej sytuacji, inne, przeciwnie, reagują negatywnymi emocjami, załamują się, rozpaczają albo buntują.

Kuba, dziesięcioletni bohater książki Idy Pierelotkin, należy do tej pierwszej kategorii.  Druzgocące wieści dzielnie bierze na klatę, bo ma w sobie gen optymizmu. W każdym razie według ojca, który lubił powtarzać, że Kuba „z natury był mocno pogodny”. Rodzice bardzo go pochwalili za spokojną, zrównoważoną reakcję: „Tata powiedział, że jest taki dzielny i rozumny, a mama dodała, że nadzwyczaj dojrzały z niego sześciolatek”. I chyba oczekiwali, że tak już zostanie – oni będą realizować swoje cele i podejmować różne życiowe decyzje, a Kuba spokojnie, racjonalnie będzie je akceptował, bo w końcu jest prawdziwym zuchem.

Jak bardzo okrutne jest to założenie, jak jasno wyraża postawę nieliczenia się z dzieckiem, czytelnik dostrzega od samego początku, bo zna myśli Kuby. Chłopiec czuje się odtrącony i już nie tak ważny jak kiedyś. Tęskni za bliskością. Szuka szczerej, otwartej relacji z dorosłym i znajduje ją w kontakcie z babcią Jagodą. Niestety ta mieszka daleko, a kontakt telefoniczny czy nawet telepatyczny nie zastąpi rozmowy twarzą w twarz.

Gdy akcja gwałtownie nabiera tempa i Kuba zostaje skonfrontowany z wielkimi zmianami w życiu, coś w nim pęka. Emocje kipią, pojawia się PROTEST, zdrowy bunt, reakcja obronna w tej nieznanej, niepewnej sytuacji. Tata ma dziewczynę, a mama… ma chłopaka, bo wujek Heniek nagle okazuje się kimś „na poważnie” – to nie są sprawy obok których można przejść obojętnie, z grzeczną minką. Tym bardziej, że Kuba czuje się oszukany. Tak długo wszyscy ukrywali przed nim swoje tajemnice! Ma dość udawania i robienia dobrej miny do złej gry. Postanawia być sobą i mówić głośno o swoich potrzebach.

Niewielka książka Idy Pierelotkin jest nie tylko opowieścią o rozwodzie i jego konsekwencjach dla dzieci (młodszych i starszych). To przede wszystkim rzecz o palącej potrzebie komunikacji, i o tym, jak wielki mamy z tym kłopot w dzisiejszych czasach. Nie potrafimy rozmawiać: z mężem, żoną, z byłym partnerem, z dziećmi, z rodzicami. Boimy się konfrontacji z tym, co trudne i żmudne. Lękamy się odsłonięcia, okazania emocji. Tymczasem w takich rodzinach patchworkowych jak ta, które obraz konstruuje się na oczach czytelnika w tej książce, komunikacja jest wszystkim. Jest podstawą udanych relacji i szacunku do siebie wszystkich stron skomplikowanego ludzkiego układu.

Książka napisana jest prosto, przystępnie, językiem w większości przypadków aktualnie młodzieżowym, z kilkoma wyjątkami, np. określeniem „facetka”, które owszem, było popularne w moim pokoleniu, ale wywołało wybuch śmiechu u dwunastolatki. Opowieść Idy Pierelotkin niesie przede wszystkim ważne przesłanie dla młodego czytelnika, który znalazł się w podobnej jak Kuba sytuacji: twoje zdanie JEST ważne, masz PRAWO mówić, jak się czujesz w tej sytuacji, NAZYWAĆ swoje uczucia, prosić o WSPARCIE.


Ida Pierelotkin, Tata ma dziewczynę, wyd. Akapit Press, Łódź 2017.
Wiek: 8+

1 komentarz:

  1. Przypomniałaś mi, że leży u mnie książka "Na wojnie i w miłości". Od lat się za nią zabieram. Autorkę poznałam kiedyś na targach książki i tę powieść miałam czytać z młodzieżą w klubie książki. Muszę w końcu przeczytać:)

    OdpowiedzUsuń