Przyznam,
że ta książka w pewnym sensie mnie zaskoczyła. Okazało się bowiem, że jest o
czymś innym, niż myślałam! Czy może, doprecyzowując, że inaczej są w niej
rozłożone akcenty tego, co ważne i ważniejsze. To zaskoczenie zdecydowanie pozytywne.
Bo
było tak, że spojrzałam na okładkę i pomyślałam: „Ojoj, co to takiego. Jakiś
harlequin teen (tak, tak, była taka seria na początku lat 90., kto na tyle
stary, że pamięta?) a może kolejna opowiastka o zwierzaczkach made in fabryka
Holly Webb?
Przesłodzona okładka okazała się na szczęście myląca i środek rozwinął przede mną ciekawą opowieść o pewnej wakacyjnej przygodzie trojga jedenastolatków.
Przesłodzona okładka okazała się na szczęście myląca i środek rozwinął przede mną ciekawą opowieść o pewnej wakacyjnej przygodzie trojga jedenastolatków.
Zaczyna
się od wiewiórki. Rudka zostaje postrzelona z procy przez lokalnego łobuza i
główna bohaterka książki, Amelka zabiera ją do domu na czas rekonwalescencji.
Wszyscy przywiązują się szybko do wesołego stworzenia, ale czują, że jego
miejsce jest w lesie.