Z
powrotami do ukochanych książek z dzieciństwa bywa różnie. Nie wszystkie
przetrwały próbę czasu. Przeczytanie ich po trzydziestu latach okazuje się
doznaniem dziwnym, nieco rozczarowującym i zawsze zaskakującym – w końcu
pamiętamy, jak bardzo je lubiliśmy! Na mojej liście „rozczarowań po latach” z
pewnością NIE znajdą się jednak „rozkładanki” Vojtĕcha Kubašty. Ich magia była tak silna, że działa do dziś!
Jak
wspominałam w recenzji „Czerwonego Kapturka” i „Jasia i Małgosi” – pop-upów Kubašty
wydanych przez Entliczek w zeszłym roku (po 30 latach od ostatnich wydań) – dla
roczników dzieci wychowanych w latach 70. i 80. przestrzenne książki były
prawdziwym skarbem. Darzyło się je wielką estymą, nie miały sobie równych wśród
innych książek, zwyczajowo wydawanych w takiej jakości druku i na takim
papierze, że wyglądały, jakby kolory wyblakły przy pierwszym przekartkowaniu. Za
to baśniowe rozkładanki czeskiego artysty kipiały kolorami, na dodatek były
trójwymiarowe! Jakby tego było mało, zapraszały czytelnika do działania. Można
było gdzieś zajrzeć, poruszyć postaciami, przesunąć jakiś element i odsłonić
kolejny, ukryty obrazek. To oznaczało coś więcej niż przeczytanie
historii.
Ten
czar nadal działa. Mimo rzeczywistości wirtualnej i wszelkich technicznych
udogodnień współczesne dzieci wciąż uwielbiają ruchome retro obrazki. Opowieść
ożywa na ich oczach i ukazuje swoją głębię. Złota karoca markiza de Karabasza
zdaje się zaraz wyjedzie z kart książki i potoczy miękko po dywanie, a chóralny
śpiew krasnoludków poniesie się po całym pokoju.
Do dzisiaj pamiętam to uczucie
fascynacji pomieszanej z grozą, gdy jako dziecko wpatrywałam się w stronę, na
której Śnieżka leży nieruchoma i piękna w szklanej trumnie. Trumna jest
przestrzenna, ma przeźroczyste plastikowe wieko i mocno działa na wyobraźnię
(stawiałam ją do pionu i udawałam, że Śnieżka żyje). Ilustracje Kubašty są bardzo
plastyczne, realistyczne. Nawet dziś, w dorosłości dostrzegam ich
nietuzinkowość. Nic dziwnego, że wytwórnia Disneya czerpała garściami z talentu
i wielkiej wyobraźni architekta.
W
tym roku Entliczek wypuścił dwa nowe tytuły w kolekcji „Retro”: „Kota w butach” i „Królewnę Śnieżkę”. Znakomita to sprawa, że po tylu latach znowu
możemy cieszyć oczy nietkniętymi czasem, starannie wydanymi pop-upami Kubašty. To
przykład książek, które łączą pokolenia. Tym bardziej, że teksty w nich zawarte
są adaptacjami znanych i lubianych baśni, do których wraca się wielokrotnie
przy różnych okazjach.
Publikacje mają solidną strukturę, a rozkładane elementy
papierowe nie są przesadnie misterne – rączki kilkulatka nie zniszczą ich tak
łatwo. Dziecko może więc samo oglądać ilustracje i bawić się nimi. Jeśli
szukacie pięknego, oryginalnego i ponadczasowego prezentu pod choinkę,
wszystkie cztery książki Kubašty sprawdzą się doskonale.
Wiek: 3+
Oooooch, tę wersję Królewny śnieżki miałam w dzieciństwie! Ulubiona moja! Jedna z dwóch rozkąłdanych książeczek, jakie w ogóle miałam.... Pozdrawiam :-) Sentymentalna Buba ;-)
OdpowiedzUsuńJa tę właśnie pamiętam najbardziej. Oglądałam ją tak często, że się rozpadła.
UsuńCasinos in Malta - Filmfile Europe
OdpowiedzUsuńFind 바카라 사이트 the best Casinos in Malta including wooricasinos.info bonuses, games, games and the history of games. We nba매니아 cover all the main reasons apr casino to visit Casinos in