Tego rodzaju klasyka jak baśnie Andersena nie musi, a nawet nie powinna być zarezerwowana dla krainy dzieciństwa. Do baśni warto sięgać w dorosłości i czytać je ponownie - już w inny sposób - głębszy, bardziej metaforyczny.
"Uważam, że
polski odbiór Andersena jest bardzo jednostronny i zawężony do postrzegania go
jako pisarza dla dzieci.
Trzeba tylko wyrwać się z objęć mitów, zapomnieć o dzieciach, i spróbować
czytać Andersena tak, jakby pisał wyłącznie dla nas, czytelników dorosłych –
obiecuję zaskoczenie i zdumienie, trzeba tylko uwolnić się od dziecka, również
dziecka w nas samych, czyli uwolnić się od naszego wspomnienia o Andersenie"
- Bogusława Sochańska
Chyba każdy zna przynajmniej jedną baśń
Andersena. Kto nie słyszał o „Dziewczynce z zapałkami”, „Calineczce” czy
„Księżniczce na ziarnku grochu”?
Do Polski baśnie wielkiego Duńczyka
przywędrowały w roku 1852. Do dziś ukazało się ich wiele różnych wydań. Jednak
przez ponad 150 lat narosło wokół tych baśni i ich autora wiele mitów, które
najwyższy czas obalić. O jednym była już mowa powyżej. W Polsce zwykło się
postrzegać baśnie Andersena jako skierowane wyłącznie do najmłodszego
czytelnika. Tymczasem literaturoznawcy podkreślają, że baśnie u swych początków
kierowane były przede wszystkim do czytelnika dorosłego, który miał wspierać się
przesłaniem baśni w różnych momentach swojego życia. To „bardzo poważna
literatura, tyle że w baśniowej szacie” – zauważyła Sochańska w jednym z
wywiadów.
Kolejne przeinaczenia związane są ze
sposobem tłumaczenia Andersena na język polski. Dotychczas zdecydowana
większość jego baśni tłumaczona była na język polski nie z oryginału, lecz poprzez
język trzeci, najczęściej niemiecki.
W 2005 roku na całym świecie obchodzono Rok
Andersenowski, ogłoszony w dwusetną rocznicę urodzin pisarza. Stało się to dla wydawnictwa
Media Rodzina znakomitą okazją do zaprezentowania polskiemu czytelnikowi nowego
tłumaczenia – bezpośrednio z języka duńskiego. Autorem przekładu jest Bogusława
Sochańska, absolwentka filologii duńskiej, znawczyni duńskiej literatury. Jak
sama twierdzi, zadanie, które przed nią stanęło, było bardzo trudne.
W tłumaczeniach „Baśni” powszechne było
stosowanie zupełnie zbędnych eufemizmów, jak np. w „Brzydkim kaczątku”, gdzie
całkowicie adekwatne do sytuacji i bohatera zdanie „No to zamknij dziób!”
zostało niepotrzebnie zastąpione uładzonym: „A więc przynajmniej stul buzię!”.
Sochańska dołożyła starań, by nowe tłumaczenie oddawało styl Andersena. Zrezygnowała więc z literackości na rzecz prostoty języka. Nie znajdziemy więc w nowych baśniach słów takich, jak: gdyż, bowiem, iż, rzekł.
Warto jednak odczarować Andersena i spojrzeć na jego „Baśnie” także z perspektywy dorosłego, by spróbować odkryć w nich coś więcej niż prostą opowiastkę z dzieciństwa? Przekład Bogusławy Sochańskiej daje ku temu znakomitą sposobność.
Sochańska dołożyła starań, by nowe tłumaczenie oddawało styl Andersena. Zrezygnowała więc z literackości na rzecz prostoty języka. Nie znajdziemy więc w nowych baśniach słów takich, jak: gdyż, bowiem, iż, rzekł.
Warto jednak odczarować Andersena i spojrzeć na jego „Baśnie” także z perspektywy dorosłego, by spróbować odkryć w nich coś więcej niż prostą opowiastkę z dzieciństwa? Przekład Bogusławy Sochańskiej daje ku temu znakomitą sposobność.
Bliższe oryginałowi oczywiście nie zawsze
znaczy lepsze – pamiętacie, jak Kubuś Puchatek stał się Fredzią Phi Phi?
Wyjaśnienie, że Winnie-The-Pooh to forma damska (dokładniej rzecz ujmując, Winnie to skrót od
imienia Winifred, które jest imieniem żeńskim. Za
"oryginalne" tłumaczenie odpowiada Monika Adamczyk-Garbowska) może było
logiczne, ale z całą pewnością nie przekonało małych czytelników. Podobne
trudności może napotykać dorosły czytelnik baśni Andersena w tłumaczeniu
Sochańskiej – większość z nas przyzwyczaiła się do jednego z najbardziej
znanych przekładów – Stefanii Beylin oraz do ilustracji Jana Marcina Szancera. "Królową
Śniegu" czy "Dziewczynkę z zapałkami" zachowaliśmy w pamięci pod
postacią tych właśnie obrazów. Wyobrażenie baśniowych postaci autorstwa
Flemminga B. Jeppesena, choć niewątpliwie piękne, może wydać się nam obce.
Hans
Christian Andersen, „Baśnie”, tłum. Bogusława Sochańska, il. Flemming B. Jeppesen, wyd. Media Rodzina
2005. Wiek: 4+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz