Mamy w domu ulubioną zimową książkę, której czytanie jest rytuałem i cudownie tkliwą przyjemnością. Kiedyś czytałam ją dzieciakom przed Bożym Narodzeniem, ale odkąd święta przestały być białe, lektura ta przypada zwykle na pierwszą połowę stycznia. Świat tonie wówczas w śniegowych zaspach, ja zaś tonę we łzach, bo moje matczyne serce wpada pod koniec książki w szaleńcze prestissimo. Domyślacie się, jaki tytuł mam na myśli? Tak, to „Patrz, Madika, pada śnieg!”.
W 2017 roku wydawnictwo Zakamarki uraczyło nas dodrukiem, dzięki czemu kolejne roczniki dzieci młodszych, starszych i zupełnie dorosłych mogą cieszyć się swoimi egzemplarzami. A zapewniam Was, że jest to książka dla każdego dziecka; bez względu na różnice płci, charakteru czy zainteresowań. Do tego na lata całe, na wszystkie kolejne śnieżne zimy.
Już
wyklejka rzuca na nas czar. Wkraczamy w krainę dzieciństwa, w retro widoczek,
który sprawia, że niemal słyszymy skrzypienie śniegu pod podeszwami relaksów i
czujemy uszczypnięcia mrozu na wargach grubo posmarowanych wazeliną białą. Z
dala niosą się głosy dzieci o policzkach jak karmelizowane wiśnie, dzieci przez
cały dzień biegających po dworze, tak długo póki ktoś ich nie zawoła.
Nasze
współczesne stechnicyzowane dzieci zachwyci po prostu urok zimowego pejzażu:
kolorowe niewielkie domki – żółte, zielone, czerwone i niebieskie, drewniane
ganeczki, werandy, okiennice, schody, białe dachy i drzewa o gałęziach jak z koronki.
Radosne kołowanie ptaków nad dachami.
Mieszkańcy
Czerwcowego Wzgórza właśnie się budzą, gdy zaglądamy do ich domu. Mama i tata,
pomoc domowa Alva, siostry Madika i Lizabet, a także zwierzęta: Saso i Gosan.
Kiedy
mała Lizabet podbiega na bosaka do okna, widzi biel i wydaje entuzjastyczny
okrzyk, z uniwersalną radością wszystkich dzieci zachwyconych lecącym z nieba
puchem: „Patrz, Madika! Pada śnieg!”.
Od
tej chwili wszystko jest podporządkowane śniegowi: lepienie bałwana, budowanie
latarni, bitwa na śnieżki z tatą. Lizabet nie może się nacieszyć, czuje, że uwielbia
śnieg. Ten śnieg, tamten śnieg, cały śnieg świata! Mogłaby spędzić na dworze
cały dzień. Nie wie, że niedługo przyjdzie jej zweryfikować to założenie i to w
zdecydowanie mniej radosnych okolicznościach.
Astrid
Lindgren, tak jak to ona tylko potrafi, z ogromnym wyczuciem opisuje świat
dziecka i emocje, które mu towarzyszą. Radość z pieczenia pierniczków i smutek
z powodu konieczności zostania w łóżku podczas choroby, duma z powodu wyprawy
do miasta i wściekłość z racji nazwania „małą”.
Niemal widzimy gonitwę myśli Lizabet, próbującą za wszelką cenę wymyślić coś,
czym mogłaby się odegrać za taką obelgę. Która na dodatek padła z ust chłopca
młodszego od niej!
Ani
się obejrzymy, a Lizabet już mknie uczepiona czyichś sań. W swojej czerwonej
czapce jest jak Czerwony Kapturek coraz głębiej wchodzący w las, a kierujący
saniami Andersson okaże się równie bezduszny jak Królowa Śniegu, skazując
osamotnione dziecko na pewne zamarznięcie.
Są
więc w tej historii ludzie bardzo źli, ale są też bardzo dobrzy.
I
jest morał, bo w końcu Lizabet dostaje solidną nauczkę za bycie nieusłuchanym
dzieckiem, które samowolnie oddala się od dorosłego. Ale Lindgren nie macha
małemu czytelnikowi tym morałem przed nosem, nie mędrkuje, nie drwi, nie
spogląda z wyżyn nieomylnego dorosłego. Stoi zawsze po stronie dziecka, ze
zrozumieniem i miłością. Pokazuje, co zostało zrobione źle, ale nie karze,
tylko kocha jeszcze mocniej. I to
właśnie ta miłość chwyta za gardło w finale, ledwo pozwala wyartykułować
ostatnie zdania i wyciska łzy jak grochy.
Astrid
Lindgren, Patrz, Madika, pada śnieg!, il. Ilon Wikland, tłum. Anna Węgleńska,
wyd. Zakamarki, Poznań 2007.
Wiek: 3+
Wiek: 3+
Ilustracje w tym formacie robią wrażenie! :-)
OdpowiedzUsuńOgromne! Chciałabym mieć taki wielki plakat na pół ściany z tej wyklejki z domkami :)
UsuńBardzo ciekawy wpis! Tylko te krokodyle łzy na końcu... czy chodziło naprawdę o nieszczery żal? https://sjp.pwn.pl/poradnia/haslo/krokodyle-lzy;1061.html
OdpowiedzUsuńRacja! Dziękuję za tę uwagę.
UsuńBardzo dziękuje, ze Pani poprawiła! Bo świetny wpis, dogłębne analizy i cały blog naprawdę wart uwagi!
OdpowiedzUsuń