Minęły
czasy, w których cerowaliśmy skarpetki. Dzisiaj po prostu się je wyrzuca i
kupuje nowe. Nic więc dziwnego, że gdy główna bohaterka trzeciej części
skarpetkowej opowieści Justyny Bednarek, Czarna Frotté,
dowiaduje się, że w koszu na pranie trzeba zrobić porządek („Tego starocia nie
będziemy dłużej przechowywać!”), podejmuje decyzję o ucieczce. Nie ma wyboru,
jeśli chce ujść z życiem!
Na
szczęście ciągle istnieje dziura pod pralką. Pamiętacie? To tamtędy wydostawały
się na wolność wszystkie poprzednie skarpetki, których perypetie można poznać w
dwóch poprzednich częściach przygód: „Niesamowite przygody dziesięciu
skarpetek” i „Nowe przygody skarpetek”.
Czarna
Frotté
należała kiedyś do małej Be i miała oczywiście swoją parę, Lewą Czarną Frotté. Ta
jednak bardzo szybko wyrwała się ku wielkiemu światu i, jak wieść niosła, robiła
tam oszałamiającą karierę. Czarna Frotté wyrusza w podróż
poszukiwawczą, mając nadzieję na odnalezienie brakującej połówki i wygarnięcie
jej prosto w skarpetkowy pyszczek tego, co sądzi o porzucaniu najbliższych.
Zanim
jednak do tego dojdzie, wydarzy się bardzo wiele. Jeśli znacie poprzednie
książki Justyny Bednarek, z pewnością nie spodziewaliście się zresztą niczego
innego. Akcja przyspiesza z każdym rozdziałem, dołączają nowe postaci, a
zdarzenia piętrzą się lawinowo, by doprowadzić do spektakularnego finału. Tempo
jest tak zawrotne, że ja – przyznam szczerze – traciłam momentami wątek, nie
gubił go za to nigdy mój syn, który z pamięci recytował całe fragmenty tekstu.
Na czele z ulubionym: „Dla ciebie wszystko, Bożenko!”.
Justyna
Bednarek jest bystrą obserwatorką ludzkich charakterów – zręcznie wychwytuje rozmaite
ludzkie osobliwości i dziwactwa, i mości dla nich miejsce w skarpetkowej duszy.
To dlatego jej bohaterowie są tak ciekawi i niesztampowi, a czytelnik – zarówno
mały, jak i dorosły – może łatwo odnaleźć w nich cząstkę siebie.
Dużą
rolę w każdej książkach Bednarek odgrywa także humor – sytuacyjny i słowny, jak
również wyraźne pozostawanie po „jasnej stronie mocy” głównych bohaterów.
Opowieść wspaniale dopełniają ilustracje Daniela de Latoura. W zasadzie nie da się wyobrazić sobie skarpetek w innym wydaniu, jak tylko tych uroczych glistopodobnych istot z wyłupiastymi oczami. Wystarczy spojrzeć na wyklejkę, na której Czarna Frotté dryfuje samotnie po wodnych przestworzach, by zapałać sympatią do skarpetostworków.
Opowieść wspaniale dopełniają ilustracje Daniela de Latoura. W zasadzie nie da się wyobrazić sobie skarpetek w innym wydaniu, jak tylko tych uroczych glistopodobnych istot z wyłupiastymi oczami. Wystarczy spojrzeć na wyklejkę, na której Czarna Frotté dryfuje samotnie po wodnych przestworzach, by zapałać sympatią do skarpetostworków.
Na
koniec coś, co mnie bardzo ujęło w „Bandzie
Czarnej Frotté”,
urocza wisienka na torcie, czyli dzieła poety wybitnego, Kubarata z Bukaresztu, jednego z pobocznych bohaterów opowieści:
Już
był w takim miejscu, gdzie zachód i wschód
ogarnąć się da ramionami.
Łagodni olbrzymi tam mają swój gród
i w kręgle grywają gwiazdami.
ogarnąć się da ramionami.
Łagodni olbrzymi tam mają swój gród
i w kręgle grywają gwiazdami.
I
spotkał stworzenia dziwniejsze niż w snach:
garuki i ptakoryby.
Gdy oczy zamyka, dopada go strach
że wszystko się dzieje na niby.
garuki i ptakoryby.
Gdy oczy zamyka, dopada go strach
że wszystko się dzieje na niby.
No
i powiedzcie sami, czyż można nie kochać TAKICH Skarpetek?
Justyna
Bednarek, Banda Czarnej Frotté. Skarpetki powracają!,
il. Daniel de Latour, wyd. Poradnia K, Warszawa 2019.
Wiek: 5+
Wiek: 5+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz