„Nikt
tu nie wie, kim naprawdę jesteśmy” – mówi matka. „Nie, odwrotnie. Jest tak,
jakby bardzo dobrze wiedzieli” – zaprzecza syn. A może córka. Dziecko.
„Bądźcie
zawsze sobą w życiu” – powiedziała dzieciom wychowawczyni mojego syna na
uroczystym zakończeniu przedszkola. Wszystkim rodzicom łzy kręciły się w
oczach, wszyscy z czułością popatrywali na swoje dopiero-przed-chwilą-maleńkie dzieci,
które we wrześniu powędrują do szkół. Chłopcy w odprasowanych koszulach,
dziewczynki w zwiewnych sukieneczkach zgodnie pozowali do grupowego zdjęcia.
Bycie sobą nie wydaje się trudne, gdy idealnie wpasowujesz się w schemat. Ale
jeśli zupełnie od niego odstajesz…
Jeszcze
kilka lat temu chłopcy byli rugowani za różowe koszulki i bawienie się lalkami.
Dzisiaj już trochę się zmieniło i widzę w przedszkolnej rzeczywistości moich
dzieci (między którymi jest 6 lat różnicy) progres ku otwartości. Ale powiedzmy
sobie szczerze, w naszym kraju to ciągle mrówcze tempo zmian. Polskie
społeczeństwo wciąż obawia się dosłownie wszystkiego, co nie wpisuje się w tzw.
normalność, cokolwiek miałoby to znaczyć. Lęk wynika z niewiedzy i jedyną
metodą opanowania go jest edukowanie. Dzieci i rodziców. Symultanicznie.
Dlatego
piszę tutaj o książce. „Tak to już jest” Laurie Frankel. Choć nie jest to powieść
dla dzieci. Ale jest to opowieść o dzieciach. Oraz o wychowaniu w rodzinie. Pełnym
miłości, mądrym, choć niepozbawionym błędów wychowaniu dziecka do dobrego,
spełnionego życia i do bycia sobą, kimkolwiek miałoby się stać.
Nie
zawsze od razu jesteśmy tym, kim chcemy być. Bywa że długie lata walczymy o status, na którym nam zależy. Po drodze
ponosimy porażki, odwracają się od nas ludzie, którym zaufaliśmy. Nie zawsze
też inni rozumieją nasze dążenia i wizję tego, kim chcemy się stać.
Claude
jako kilkulatek wie, że nie jest mu dobrze w ciele chłopca. Woli być Poppy,
nosić spódniczki, spinki we włosach i bawić się z koleżankami w księżniczki.
Nie oznacza to jednak automatycznie, że jest dziewczynką. Jest po prostu sobą.
Ale takiej kategorii, mimo deklaracji, które wszyscy słyszą na każdym etapie
wychowania i nauczania szkoła, do której uczęszcza, nie jest w stanie przyjąć.
Płeć
i związane z nią atrybuty wpływają tak bardzo na nasze relacje z innymi ludźmi,
że brak wyraźnie zdeklarowanej płci wytrąca nas ze społecznej równowagi. Tymczasem
badania naukowe wskazują na to, że dychotomiczne postrzeganie płci nie jest
wystarczające, bo nie pozwala dostrzec ludzkiej różnorodności i zrozumieć
wszystkich zjawisk związanych z funkcjonowaniem człowieka. Coraz więcej krajów
wprowadza normy prawne regulujące istnienie trzeciej płci, określanej jako X.
Nie jest to zresztą żadne novum dla świata, bo np. w kulturach Azji Południowej
pojęcie trzeciej płci (hijra) jest znane i funkcjonuje od dawna.
Kultura
zachodnia ewidentnie potrzebuje jednak czasu, oswojenia. Zmiany tego typu,
dotyczące ludzkiej tożsamości i miejsca człowieka w świecie nie przebiegają
łagodnie, wiążą się z cierpieniem jednostek i całych społeczności. Czasem mają
tragiczne oblicze. Tak jak opisana w powieści Frankel pełna okrucieństwa historia
kobiety NN, która trafiwszy na oddział ratunkowy szpitala okazała się mężczyzną
NN – zakatowaną, zmasakrowaną, postrzeloną z broni palnej istotą ludzką, która
zapłaciła najwyższą cenę za kilka chwil bycia tym, kim chciała być.
W
„Tak to już jest” znajdziemy pełen wachlarz ludzkich reakcji na nowe, inne,
niezrozumiałe. Wśród członków rodziny, między rówieśnikami, w społeczności
sąsiedzkiej, rodzicielskiej, szkolnej, w różnych stanach (USA) i krajach.
Niektóre będą wspaniałe, inne – przerażające. Jedna z moich ulubionych scen
pokazuje kilkuletnią Poppy, która przychodzi w swej dziewczęcej osobie do
szkoły po przerwie przed którą była Claude’m. Teraz otwarcie nosi spódniczkę,
rajstopki, spinki we włosach. Jedyny komentarz dotyczący jej odmiennego wyglądu
jest następujący: Czy te rajstopy nie gryzą?
Laurie
Frankel wie, o czym pisze, bo sama jest matką córki, która była chłopcem. Ale,
jak zaznacza w posłowiu, to nie jest jej historia, tylko fikcja, w którą
wplotła tylko „drobno posiekane fragmenty własnego życia”.
Dla
mnie „Tak to już jest” to po pierwsze opowieść
o miłości – małżeńskiej, matczynej i ojcowskiej, o tej, która jest
między rodzeństwem i między przyjaciółmi. O miłości, która przechodzi mnóstwo dramatycznych
prób i ciągle trwa. Po drugie – o rodzicielstwie, wszystkich wyzwaniach i
niespodziankach, obawach, lękach i nadziejach tego czasu, o którym Frankel
pisze (cudownie!) tak: „Czas rodzicielstwa jest magiczny: rozwlekły i
naddźwiękowy jednocześnie. To godzina wiedźm, pora czarnoksiężników. Na chwilę
odwracasz wzrok i nagle wszystko jest inaczej”.
Laurie
Frankel, Tak to już jest, tłum. Dariusz Żukowski, wyd. Poradnia K, Warszawa
2019.
Wiek: 16+
Wiek: 16+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz