Temat uczuć w książkach dla dzieci był i jest potrzebny, teraz pewnie jeszcze bardziej niż kiedyś. W biegu życia i pod presją sukcesu jakoś niezręcznie nam otwarcie rozmawiać o uczuciach. Boimy się zranienia, pokazania swoich słabości. Chcemy wychować dzieci na silne i pewne siebie, ale często nie wiemy, jak prowadzić je przez mrok, zwątpienie i smutek.
Nic więc dziwnego, że na rynku pojawia się dużo poradników dla rodziców i książek non-fiction dla dzieci, które podpowiadają jednym i drugim, jak przepracować trudne emocje, jak rozmawiać o uczuciach, co robić, by wspierać dziecko w rozpoznawaniu i nazywaniu emocji. Świetnie, że takie publikacje istnieją, kłopot z nimi polega jednak na tym, że nie można z nich skorzystać natychmiast, tu i teraz, mając tylko kilka minut, i spodziewać się jakiegoś efektu. Wymagają one wnikliwej lektury, planu działania, wdrożenia pewnych schematów zachowań.
Tymczasem z książki Tiny Oziewicz „Co robią uczucia?” można skorzystać w „trybie instant”!
Na przykład:
Otwieramy książkę na stronie przedstawiającej rozwścieczonego stwora. Z dzikim spojrzeniem małych oczek przegryza kabel, którym miała zostać przekazana wiadomość. Z drugiej strony tego zepsutego kabla inny, roztrzęsiony stworek daremnie próbuje coś tłumaczyć, wyjaśniać. „Nienawiść przegryza łącza i niszczy kontakty” – czytamy na głos. – „Brak połączenia! Brak połączenia!” – wołamy z żalem, dramatycznym gestem rozkładając ręce.
To bardzo czytelny przekaz. Ładunek emocjonalny zawarty w ilustracjach i w naszym modulowanym głosie skupia uwagę dziecka. Możemy wtedy coś dodać od siebie, powiedzieć na przykład: „Nienawiść sprawia, że już nic do nas nie dociera. Nawet dobre rzeczy”. Możemy podać jakiś przykład z naszego życia, gdy tak nas zaślepiło to uczucie, że coś straciliśmy.
Na innej stronie
przerażony puchaty stworek żongluje piłeczkami, jadąc na mizernym, rozchwianym
monocyklu. „Niepokój żongluje” – czytamy. Możemy dodać: „Gdy odczuwasz
niepokój, ciągle się boisz. Jesteś niepewny, obawiasz się, że zaraz coś się
wydarzy, drżysz i spodziewasz się najgorszego”.
Starszym dzieciom nie trzeba mówić nic. Ilustracje i lakoniczne teksty są dla nich wystarczająco wymowne. Książkę można potraktować jako przewodnik po uczuciach, gdy chcemy je poznać, dowiedzieć się, co (z nami) robią, albo jako poradnik, gdy zależy nam, by skupić się na jednym, aktualnym dla nas uczuciu.
Na przykład po ataku
złości możemy sięgnąć po książkę, otworzyć na stronie, gdzie rozzłoszczony
stworek wrzeszczy ile sił w płucach, i zapytać dziecko: „Gdy się złościsz, tak
jak przed chwilą, czujesz się pewnie jak ten jeżyk? Widzę jak wybuchasz”.
Autorki książki nie pokazują
uczuć w podziale na dobre i złe. Wszystkie uczucia są tu równouprawnione, mały czytelnik
odnajduje je w sobie i akceptuje ich obecność, ale zyskuje też informację o konsekwencjach, jakie się z tą
obecnością wiążą: „Strach udaje, że go nie ma”, „Samotność brnie przez pustynię”,
„Życzliwość ucisza burzę”, „Cierpliwość ma piękny ogród” itd.
To filozoficzne podejście (Tina Oziewicz jest filozofką) daje odbiorcy przestrzeń na własną refleksję i
wybrzmienie zawartych w książce haseł. Ilustracje Aleksandry Zając pomagają w
identyfikacji uczuć, dzięki zastosowanej antropomorfizacji (uczucia to stworki,
które robią różne rzeczy) ukonkretniają się w wyobraźni dziecka. Zresztą nie
tylko dziecka – patrząc na zgarbione plecy stworka tulącego do siebie szalik należący
niegdyś (jak się domyślamy) do utraconej drogiej osoby, także dorosły realnie doświadcza
uczuć mistrzowsko uchwyconych w krótkim tekście: „Nostalgia wącha szalik”.
Mogę sobie wyobrazić setki zastosowań dla tej wyjątkowej książki – od przedszkolnego projektu „Poznaj mieszkańców krainy Uczuć”, przez pomoc terapeutyczną w pracy z dziećmi ze spektrum autyzmu po poczytajkę-oglądajkę przed snem albo refleksyjny cofee table book dla zupełnie dorosłego czytelnika.
Tina Oziewicz, Co robią
uczucia?, il. Aleksandra Zając, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2020.
Wiek: 3+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz