Kiedy codzienność daje w kość, nie ma to jak przenieść się na chwilę do innej rzeczywistości. Znacznie zabawniejszej, choć też niepozbawionej problemów. W Moście Małym wszyscy są trochę sztywniaccy i wiodą nudne, przewidywalne życie, ale jest też tam przecież rodzinne Emporium Kiszonków! Pracująca w tym popularnym sklepie Eliza Kiszonka ma ewidentne powiązania z magią, co wpływa istotnie na całą społeczność miasteczka.
A
wszystko zaczęło się jakiś czas temu od zupełnie niewinnej przysługi. Eliza zaoferowała
się popilnować domu ekscentrycznej sąsiadki, Karmazynowej Czarownicy Magenty Nagłej. Okazało się jednak, że to zadanie
wymagać będzie od niej ekspresowej nauki czarów… co bardzo się Elizie spodobało!
O
tych oraz kilku innych przygodach młodej
Kiszonki można przeczytać w dwóch poprzednich książkach z serii: „Jak zostać
czarownicą w tydzień” i „Jak uratować czarownicę w tydzień”, znajomość tych
tomów nie jest jednak konieczna, by dobrze się bawić przy lekturze najnowszej
części. Początkowe stronice książki zawierają podsumowanie wcześniejszych
przygód Elizy, co pozwala być na bieżąco z biegiem zdarzeń.
„Jak
założyć magiczny sklepik w tydzień” to historia zrealizowanego pomysłu Magenty
na posiadanie własnego stacjonarnego sklepu z zaklęciami oraz wszelkimi
magicznymi przedmiotami. Pomysłu karkołomnego z dwóch powodów: po pierwsze ze
względu na lokalizację, jaką wybrała czarownica – Most Mały to ostatnie
miejsce, które wydawałoby się potrzebować sklepu z akcesoriami magicznymi; po
drugie z powodu charakteru samej Magenty – czarownica jest leniwa i o ile łatwo
zapala się do pomysłu i ma błyskotliwe pomysły na jego realizację, o tyle nie
jest w stanie wprowadzić go rzetelnie w życie z powodu braku cierpliwości i
konsekwencji.
Typowo
dla czarownic, Magenta postanawia pójść na skróty z tworzeniem swojego sklepu i
posłużyć się w tym celu magicznym wynalazkiem – niesprawdzonym w działaniu
zaklęciotronem 3000. Ta bezrefleksyjna próba ułatwienia sobie życia ma
oczywiście dalekosiężne skutki dla całej społeczności Mostu Małego. Na
szczęście nie takie złe skutki, ale to już zasługa błyskotliwej i pracowitej Elizy
Kiszonki, a nie słynnej czarownicy.
Książkę
Kaye Umansky czyta się naprawdę bardzo przyjemnie – wprowadza ona czytelnika w
błogostan i rozbawianie zupełnie jak po spożyciu opisanego w powieści proszku
na łaskotki. Dzieje się tak za sprawą wyrazistych postaci przewijających się
przez książkę: obok Elizy i Magenty jest to uwielbiający wszystko co magiczne
listonosz Janek i jego czarodziejski koszyk Błażej, gderający kruk Corbett, niezgrabna
niczym Basia Shaw z „Ani z Zielonego Wzgórza” Sylfina Zielonopończa oraz barwny
tłumek charakternych mieszkańców Mostu Małego, od wścibskiej pani Chrapacz,
przez znaną hipochondryczkę Jolę Jęczek, po wiecznie skwaszonego Pana
Skwaśnickiego.
Są
też oczywiście czarownice, ich barwny tłumek w pewnym momencie dosłownie zalewa
ulice Mostu Małego, a wśród sklepików, niczym na ulicy Pokątnej, unoszą się
słowa zaklęć i wróżb, przepowiedni, odgłosy wydawane przez magiczne przedmioty
i chichot czarownic. Pytanie, jak takie senne, spokojne miasteczko poradzi
sobie z taką przemianą?
Kaye
Umansky, Jak założyć magiczny sklepik w tydzień, il. Ashley King, tłum. Anna
Błasiak, wyd. Wilga (GW Foksal), Warszawa 2020.
Wiek: 6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz