To smutne, że część dorosłych nadal uważa, że przemoc wobec dzieci nie jest przemocą, a tylko dyscypliną, wychowywaniem, „uczeniem rozumu”. Wszystkie te eufemizmy mają na celu osłabienie znaczenia czynów przemocowych, nadanie im lekceważącego tonu, jakby nie było to nic wielkiego.
Mimo to może jednak coś się ruszyło w przyzwalającej na przemoc rodzicielskiej postawie, skoro dziś mało kto przyznaje się otwarcie do tego typu „aktów wychowawczych” jako dowodu na to, jak świetnie radzi sobie z dziećmi. Coraz rzadziej słyszę w sklepie czy parku: „Bo jak ci przyleję…”. To ostrzeżenie w czasach mojego PRL-owskiego dzieciństwa było chlebem powszednim, obok tekstów takich jak: „Zaraz dostaniesz klapa”, „Jak się nie uspokoisz, wyciągnę pasa”, „Idę na wywiadówkę, szykuj tyłek”, „Jeszcze raz się odezwiesz, nogi ci z dupy powyrywam”. Słowa te sączyły się wartkim strumieniem z balkonów i otwartych okien blokowisk lat 80. Mało kogo obruszały. Nikt nie reagował.
Nie dziwi mnie więc fakt,
że kiedy w 1978 roku Astrid Lindgren, odbierając Pokojową Nagrodę Księgarzy
Niemieckich, wygłosiła płomienne przemówienie „Żadnej przemocy!”, jego wymowa
wzbudziła konsternację i została uznana za kontrowersyjną. Astrid poproszono,
by zrezygnowała z wygłoszenia przemówienia. Nie poddała się jednak i słowa
zostały wypowiedziane, bez uładzania, w pełnym brzmieniu. Pisarka wiedziała, że
w tej sprawie nie ma miejsca na półśrodki. Żadnej przemocy.
Rok później Szwecja, jako pierwszy kraj na świecie, ustawowo zabroniła
fizycznego karania dzieci. W Polsce dopiero w roku 2010 w artykule 96 Kodeksu
Rodzinnego i Opiekuńczego umieszczono zapis: „Osobom wykonującym władzę
rodzicielską oraz sprawującym opiekę lub pieczę nad małoletnim zakazuje się
stosowania kar cielesnych”.
Dzięki wydawnictwu
Zakamarki otrzymujemy tekst słynnego przemówienia – w ładnie wydanej książeczce
niewielkiego formatu – do codziennego użytku i ku pamięci. Astrid Lindgren
powiedziała: „Czy przynajmniej w naszych domach nie powinniśmy własnym przykładem
pokazywać, że można żyć inaczej?”. W końcu to pojedynczy ludzie decydują o
losach świata.
Jeśli więc nawet założymy,
że umilkły (być może) nieco odgłosy
razów i powszechnych wyzwisk wobec dzieci, to i tak musimy pamiętać, że przemoc
psychiczna rozciąga swoje macki daleko poza klapsa czy uderzenie pasem. Często
bywa dotkliwsza, zostawia wewnętrzne rany. Przede wszystkim zaś jest
trudniejsza do wykrycia. Gdy rodzice nieustannie krytykują dzieci, kontrolują
na każdym kroku, oczekują sukcesów ponad miarę, karzą lub poniżają za porażki,
nie doceniają tego, co się udaje, ale zawsze wytkną to, co nie poszło… taka
przemoc nie wybrzmi w otwartym oknie przekleństwem. Jest milcząca, zdradliwie
cicha. Na polu przeciwdziałania takiej przemocy mamy jeszcze dużo, bardzo dużo
do zrobienia.
W przesyłce z książką „Żadnej przemocy!” znalazłam kamień. Biały, gładki otoczak. Ważyłam go chwilę w dłoni, zastanawiając się, co oznacza jego obecność w paczce. Wyjaśniła mi to poruszająca historia, którą Astrid przytoczyła w swoim przemówieniu. Opowiada ona o matce, która uznała, że jej synek zasłużył na baty, wobec czego kazała mu poszukać dla siebie rózgi. O tym, co się wydarzyło potem, przeczytacie sami, ja napiszę tylko tyle: biały kamień miał przypominać matce o obietnicy, którą wówczas złożyła synkowi.
Na parapecie w mojej
kuchni też teraz leży biały kamień.
19 listopada obchodzimy Międzynarodowy Dzień Zapobiegania
Przemocy wobec Dzieci. To dobra okazja, by podarować komuś skromną książeczkę
Astrid Lindgren z potężnym przesłaniem. Warto też – trzeba! – rozmawiać o
przemocy z dziećmi, choć na pewno nie jest to miły ani łatwy temat. Pomóc tu (jak
prawie zawsze!) mogą książki, takie jak np. „Małe” Stiny Wirsén,
także wydane przez Zakamarki.
Ten wydany w niewielkim podłużnym formacie picturebook już swoją minimalistyczną okładką zdradza swoje przesłanie, które znajdujemy zapisane czarno na białym w przedmowie. „Żaden dorosły nie ma prawa zachowywać się tak, że dziecko się boi. Żaden dorosły nie ma prawa bić dzieci”.
Dalej są rysunki. To one, wymowniej niż tekst, trafiają czytelnika prosto w serce. Pomagają zrozumieć, utożsamić się z Małym lub z nim współodczuwać. Krąglutkie, słodkie Małe jest zadowolone i spokojne, gdy w domu nikt się nie kłóci. Siedzi na podłodze i bawi się przytulanką. Ale uważne oko od razu wychwyci, jak bardzo jest samotne. Ani ojciec (na kanapie, z gazetą), ani matka (przy laptopie), nie zwracają na nie uwagi. Ale potem jest gorzej, o wiele gorzej. Zaczynają się oskarżenia, krzyki, awantury. Jedno z rodziców odchodzi. „Nikt nie usypia Małego. / Małe musi położyć się samo”. Na szczęście nie jest całkiem samo – obok są inni duzi, którzy pomogą, gdy małe się boi. Jeśli im się o tym opowie.
Ta niewielka obrazkowa książka jest więc dodającym otuchy uściskiem – „Nie jesteś sam” – dla małych doznających przemocy, i jednocześnie apelem: „Miej oczy otwarte, reaguj” – kierowanym do wszystkich dużych, którzy mogą pomóc.
Astrid Lindgren, Żadnej
przemocy!, il. Stina Wirsén, tłum. Anna Węgleńska, wyd. Zakamarki, Poznań 2020.
Wiek: 12+
Wiek: 3+
Kocham Astrid Lindgren, wizjonerka
OdpowiedzUsuńJa też. Czytam właśnie po raz kolejny Dzieci z Bullerbyn i choć rzeczywistość w nich jest już mocno oldskulowa, emocje i uczucia wciąż absolutnie aktualne
Usuń