Do smoczej doliny dochodzą
niepokojące wieści – oto zbliżają się ludzie, a wraz z nimi ich maszyny, które
chcą zachłannie zawłaszczyć tereny bezpiecznie zamieszkiwane przez smoki i inne
magiczne stworzenia. Co robić? Czekać, licząc, że zagrożenie minie, stanąć do
nierównej walki, uciekać…?
Wielki i mądry, ale też bardzo łagodny i szlachetny smok Lung decyduje się opuścić smoczą dolinę i odszukać Skraj Nieba – legendarne miejsce, w którym udało się ponoć znaleźć schronienie niektórym smokom. Nie wiadomo jednak, gdzie ono dokładnie jest, i czy w ogóle jeszcze istnieje. Żaden z pobratymców Lunga nie decyduje się na tę niepewną wyprawę, towarzyszyć mu postanawia jedynie zaprzyjaźniona koboldka Siarczynka (nieco złośliwa, pyskata krasnoludka). Przypadek sprawi, że do zespołu poszukiwawczego dołączy jeszcze Ben – samotny, bezdomny chłopiec oraz maleńki homunkulus Muchonogi. W niezwykłej i niebezpiecznej wyprawie ich wrogiem numer jeden okaże się, co ciekawe inny potężny smok – złowrogi Parzymort.
„Kraina smoków” to wznowienie (po 15 latach) znanej i lubianej powieści Cornelii Funke „Smoczy jeździec”. Aktualny tytuł, podobnie jak okładka książki, nawiązuje do najnowszej ekranizacji książki, która do polskich kin miała wejść jesienią (co się jednak nie stało, i nie doszukałam się nowej daty premiery). Ta filmowa okładka ukazuje Lunga jako zabawnego, nieco głupkowatego smoko-dinozaura, podczas gdy w książce jest on dostojnym, wyważonym i budzącym szacunek pięknym smokiem, co łatwo wywnioskować nie tylko z treści, ale i z czarno-białych ilustracji samej autorki. Po obejrzeniu zwiastunu filmu „Kraina smoków” (dostępnego tutaj) mój syn stwierdził: „Inaczej sobie ich wszystkich wyobrażałem”. Abstrahując od faktu, że to raczej normalne (ja ZAWSZE inaczej sobie wyobrażam bohaterów, jestem więc zwykle rozczarowana adaptacjami, ale jednocześnie lubię je oglądać dla jakiejś dziwnej poznawczej konfrontacji), akurat ten film nadaje bohaterom przesadnie satyryczny rys, gdy tymczasem w książce każda z postaci (również licznie występujących drugoplanowych) ma ciekawą, wielowymiarową osobowość, swoją historię i oryginalny sposób bycia.
Cornelia Funke nazywana jest „niemiecką Rowling”, jej proza jest mięsista i gęsto utkana, a jednocześnie bardzo przejrzysta, zręczna stylistycznie, ze świetnie napisanymi dialogami, do czego z pewnością rękę przyłożyli także autorzy polskiego tłumaczenia – Anna i Miłosz Urbanowie.
Cornelia Funke, Kraina
Smoków, tłum. Anna i Miłosz Urbanowie, wyd. Poradnia K, Warszawa 2020.
Wiek: 8+