We wrześniu 2021 roku zamieszkał z nami PIES. Henryś jest cairn terierem, ma siedem miesięcy i jest oczkiem w głowie mamusi! To pierwszy mój pies od czasu studiów. Gdy dzieci były małe, czułam, że nie będę miała dość czasu, by skupić się na zwierzaku – to przecież radość, ale i odpowiedzialność.
Teraz uczę się od nowa, jak to jest być psiarą. Przez dwadzieścia lat bardzo dużo się zmieniło, jeśli chodzi o podejście do czworonogów, tak przynajmniej wynika z moich obserwacji. Dziś o psy się znacznie bardziej dba, przykłada się też większą wagę do ich rozwoju, szkolenia, dobrostanu psychofizycznego. Można więc na przykład kupować psu książki i wspólnie je oglądać! Tak, tak!
Gdy odkryłam, że Dwie Siostry wydały książkę kierowaną specjalnie do psów i ich właścicieli, wiedziałam, że musimy ją z Henrysiem mieć.
Po co?
· Żeby się przytulać podczas jej czytania.
Żeby razem oglądać obrazki
i nazywać części ciała: ucho, nos, oczka.
Żeby się głaskać i szeptać
do uszka: „dobry, śliczny piesek”.
Żeby poćwiczyć komendy: siad,
daj łapkę, głos!
Żeby mieć kolejną okazję
do spędzania razem czasu.
Żeby pies też miał to, co
ja tak bardzo lubię, czyli książki.
Żeby dać psu dozwolonego
książkowego gryzaka i odwieść go od gryzienia moich własnych książek, a już
zwłaszcza tych z biblioteki!
„Książka dla psa” Moniki
Hanulak i Grażki Lange ma duży format – pies może na nią wejść, może się na
niej położyć, a mały psiaczek może wsunąć się do niej jak do budy. Duże ilustracje o naturalnych, „psich” kolorach
skontrastowane z białym tłem przyciągną wzrok psa.
To książka interaktywna. Czytamy ją na głos, a pies strzyże uszami i unosi głowę, słysząc znajome słowa: piłeczka, siku, kupa, patyk, a przede wszystkim spacer, spacer! Tak, lekturę z całą pewnością warto właśnie nim zakończyć, co też sugerują autorki ostatnimi zdaniami: „Idziemy? Idziemy na spacer?”
Ta książka to nietypowa, ale urocza i kreatywna droga do okazania psu czułości, pobycia z nim i zapewnienia, że bardzo się kocha.
A dla kociar i kociarzy wydawnictwo przygotowało „Książkę dla kota”, a jakże!
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz