Każdy miał kiedyś ukochaną przytulankę. Mają je nasze dzieci. Często te pluszowe misie, króliki, żyrafki, osiołki towarzyszą nam całe życie, choć ich rola z aktywnego emocjonalnego wsparcia zmienia się w sentymentalną obecność gdzieś w tle.
Mój
miś Bubuś wciąż siedzi na regale w domu rodziców. Osiołkowy Przytulak
szesnastoletniej córki nadal śpi gdzieś pośród innych maskotek w jej łóżku. A
dziesięcioletni syn zaśnie tylko wtedy, gdy tuli w objęciach Knorka, ulubioną
świnkę.
O nich jest ta książka. O
Ulubieńcach. Faworytach.
Ollie to trochę niedźwiadek,
a trochę królik. Zabawka własnoręcznie uszyta przez mamę na szpitalnym
korytarzu w momencie przeżywania wielkiego lęku o zdrowie synka. Bo Billy
urodził się z dziurką w sercu. Na szczęście okazało się, że jest ona mała,
niegroźna i z czasem zarośnie.
Ollie też dostał serce. Maleńkie serduszko-dzwoneczek pochodzące z
zabawki niezwykle ważnej dla mamy – ukochanej lalki Niny, która była jej
naj-najulubieńszą.
Towarzyszymy tym dwojgu od samych początków. Obserwujemy Billy’ego, jak rośnie, rozwija się, uczy nowych rzeczy, poznaje świat. Z Olliem u boku każdy dzień jest frajdą i tylko z rzadka zdarzy się jakaś wtopa, jak mawia chłopiec. On i jego zabawka tworzą własne elementy języka, mają swoje słówka, hasła i kody, których znaczenia są zrozumiałe tylko dla nich. Takie jak np. łapałatka, która oznacza „w prawo” (dlaczego, dowiecie się, drodzy czytelnicy, w trakcie lektury książki).
William Joyce w sensualny
sposób opisuje stany dzieciństwa, gdzie wszystko jest własne i wyjątkowe, a
codzienność składa się z doświadczania smaków, pychot, zapachów i faktur. Na
rzeczywistość patrzymy raz oczami Billy’ego, a raz Olliego i dzięki temu
tworzymy całościowy obraz tej niejako zawieszonej w czasie szczęśliwości, gdzie
jest tylko chłopiec i jego królikomiś, a cały świat na zewnątrz zdaje się
wielką sceną, na którą każdego dnia wkracza się, by doświadczać.
Ta atmosfera dziecięcego
pokoju, budzącej się kreatywności, tworzącego się języka pełnego neologizmów,
to także warta podkreślenia praca Pawła Łopatki, autora polskiego przekładu,
dzięki któremu dostajemy m.in. wyjaśniewanie, człowy i straszliwą
przestraszność.
Bycie ulubieńcem ma swoją cenę. Budzi potwory. Tutaj są nimi ciarki – „nędzne skarłowaciałe stworzenia (…) z przerdzewiałych szczątków maszyn, kawałków drutu i starych śmieci oraz przeróżnych zniszczonych zabawek”. Ich zadaniem jest znajdowanie i porywanie ulubieńców, i dostarczanie ich Zozo – staremu zabawkowemu klaunowi z opustoszałego Czarnego Lunaparku.
Kim właściwie jest ów Zozo
i dlaczego wyszkolił Ciarki do porywania faworytów, przeczytacie sami. Powiem
tylko tyle, że to posępna i działająca na wyobraźnię historia. Nie
zastanawialiście się kiedyś, co się stało z zabawkami, których nikt nie kupił?
Z tymi zakurzonymi miśkami na sklepowych półkach, spłowiałymi maskotkami na
strzelnicach, zbutwiałymi klockami w magazynach? W tej książce znajdziecie
odpowiedź. Szuka jej Ollie, porwany, a jakże, przez Ciarki; szuka jej Billy, wyruszający
w środku nocy na wypraaaawę życia, by ratować ukochanego przyjaciela.
Książek dla dzieci o
podobnej tematyce jest sporo, żeby wymienić tylko „Aksamitnego Królika” Margery
Williams czy „Gwiazdkowego Prosiaczka” J.K. Rowling, każda z nich jednak
eksploruje temat na swój sposób, podkreślając wagę tego zagadnienia dla
kolejnych pokoleń dzieci.
Joyce robi to poetycko,
snując senne obrazy ulic rozświetlonych blaskiem latarni, zarosłych zielskiem
dróżek w nieuczęszczanej części parku, zardzewiałych karuzel starego wesołego
miasteczka i wdeptanych w błotnistą ziemię resztek zabawek, których nikt nigdy
nie wygrał i nie przytulił.
Tekstowi towarzyszą utrzymane w podobnie nostalgicznym stylu liczne ilustracje autora.
Uwaga spoiler! Dla tych,
których dzieci, tak jak mój syn, przy takich książkach (o ukochanych zabawkach
albo o zwierzętach) zawsze proszą: „Ale sprawdź najpierw, czy się dobrze
kończy”.
Otóż kończy się dobrze. Niech
Was nie zmyli ta atmosfera przeszłości i rozkładu. Dzwoneczek Niny mocno bije w
piersi Olliego, a dziurka w sercu Billy’ego dawno się zarosła. Ci dwaj mają
przed sobą całą przyszłość, lata przyjaźni i wiele kolejnych wypraaaw.
William Joyce, Zaginiony
Ollie, tłum. Paweł Łopatka, wyd. Poradnia K, Warszawa 2022.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz