Październik i listopad to miesiące w których w naszych lekturach muszą pojawić się czarownice, duchy i zjawy. Jak co roku zapraszam więc na zestawienie halloweenowe. Zaczytanych wieczorów i bawcie się strrrasznie dobrze!
Trzy starsze panie, które
żyją w domu na wzgórzu, zachowują się oryginalnie, ubierają ekstrawagancko, a
do tego mieszkają z lamą, muszą przykuwać uwagę, szczególnie jeśli się wie, że
są czarownicami. Pelagia, Patrycja i Paulina, czyli siostry Trzykrotki nie
parają się jednak czarami od jakiegoś czasu i niemal zapomniały, jak się lata
na miotle. Są czarownicami w stanie spoczynku, a po zaklęcia sięgają tylko
sporadycznie i wyłącznie dla prywatnych celów, takich jak choćby gotowanie. Bo gdy
zajęło się pierwsze miejsce w konkursie na Największą Czarodziejską Kulinarną Ofermę Roku, ciężko zrezygnować z takiego
magicznego udogodnienia jak patelnia samodzielnie smażąca naleśniki!
Dziwaczny list, który
przynosi Trzykrotkom któregoś dnia listonosz Artur, wywraca ich spokojne życie
do góry nogami. List głosi, co następuje: „Zostałam zupełnie sama, mam dórze
kłopoty, fryzjer zamkłam, pomusz mi szypko. Natalia”. Czy to możliwe, by jego
nadawczynią była Natalia Koczek, najzdolniejsza uczennica Pauliny w jej
zamkniętej już Korespondencyjnej Szkole Czarów?
Siostry czują, że sprawa ma drugie dno, postanawiają więc natychmiast wyruszyć do Mieściny Małej, gdzie mieszka Natalia, i osobiście sprawdzić, o co tu chodzi. Oczywiście zabierają ze sobą lamę Łucję i kota Lukrecjusza.
Na miejscu nie oczekuje
ich jednak Natalia, lecz jej córka Nata. Poznanie tej obdarzonej wcale nie
zwykłymi talentami dziewczynki wiele zmieni w życiu sióstr Trzykrotek, a także,
jak się wkrótce okaże w życiu wszystkich mieszkańców Mieściny Małej.
Od pierwszych stron
książka zachwyciła mnie swoim ciepłym klimatem unoszącej się w powietrzu dobrej
magii, drobnych, pomocnych czarów. Chciałoby się poznać takie siostry
Trzykrotki, mieć takie cioteczki-czarownice, móc wpadać do nich na herbatkę i
droczyć się z ich zarozumiałym kotem. Anna Andrusyszyn umiejętnie stworzyła
nastrój dobrej magii i skontrastowała go z mrocznymi i złymi czarami perfidnego
Wojnowskiego i złośliwej zmory Zamji. Powołała też do życia orygonalnych
dziecięcych bohaterów: pomysłową, odważną i nieco zwariowaną Natę i jej
przyjaciela, rozważnego, nieśmiałego Piotrka.
Czyta się lekko, dzieje
się dużo, nie brakuje czarów, potworów, walki dobra ze złem, tylko okładka
trochę odstrasza kiczem, w przeciwieństwie do ciekawych czarno-białych
ilustracji wewnątrz.
Książka:
Anna Andrusyszyn, Nata i
czarownice, il. Aneta Fontner-Dorożyńska, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2022.
Wiek: 7+
Jestem absolutnie
oczarowana światem równoległym, jaki stworzyła Katarzyna Ryrych w „Ach,
strach!”. Niedaleko ludzkich siedzib, ale w zupełnym ukryciu, tworzą barwną
społeczność stworzenia mroczne i upiorne: wilkołaki, wampiry, czarownice, białe
damy, strzygi i inne istoty. Wiodą nocne życie, budząc się o zachodzie słońca i
nie wchodzą w paradę ludziom – no może czasem, gdy ich zachowanie mocno ich
rozzłości i dojdą do wniosku, że trzeba nieco utrzeć im nosa.
Ryrych malowniczo i
miejscami wręcz poetycko, a jednocześnie z dużą dawką humoru i celnej
obserwacji społecznej opisała conocność funkcjonowania swoich bohaterów: VampIrka
i jego szkolnych kolegów i koleżanek: wilkołaka Gryzaka, strzygi Frygi, utopca
MoCzarka, białej damy zwanej Pieluszką (a później Woalką – dlaczego,
przeczytajcie sami).
Bohaterowie ci, choć tak różni od ludzkich dzieciaków, mają podobne do nich problemy: zakochują się, sprzeczają i godzą z rówieśnikami, doświadczają hejtu, martwią się, kim będą w przyszłości, obawiają się o trwałość rodzinnych relacji, doświadczają różnych emocji, z którymi nie zawsze potrafią sobie radzić.
Ryrych zręcznie wplata w
fabułę nawiązania do bieżących zdarzeń: oto w szkole pojawiają się nagle
Migrołaki. Te stworzenia porozumiewają się niezrozumiałym dla innych językiem,
są grupą tajemniczą i nieznaną i krąży na ich temat wiele mitów. Ten fragment
książki w bardzo prosty, ale konkretny sposób pokazuje, jak rozprawiać się z
takimi przekonaniami, przekazując znaną, ale rzadziej wprowadzaną w życie
prawdę, że obcy musi przestać być obcy, by przestać być strasznym.
Dużo tu gry językiem, autorka
sięga po słownik młodego czytelnika i bawi się nim. Mamy więc Ghostbook, widmobus
szkolny albo Kryptelsów – zespół grobrockowy grający dystopijne ballady
pogrzebowe (m.in. na gitarze zasilanej węgorzem elektrycznym).
Wielką wartością dodaną
publikacji są ilustracje Grażyny Rigall. Jestem fanką wyjątkowego, surowego,
nieco mrocznego stylu Rigall, który tutaj idealnie wpasowujące się w klimat
książki i przemawia do czytelnika z pełną mocą.
Łatwo polubić wszystkich
mieszkańców wsi Rzezikiszki, na czele z nieco zwariowaną, ale kochającą się i
dającą sobie wsparcie rodziną VampIrka. Chętnie odwiedziłabym ich tam, gdzie
nad Bagniskami unoszą się błędne ognie, a w niewielkich oczkach wodnych
przegląda się księżyc.
Książka:
Katarzyna Ryrych, Ach, strach!,
il. Grażyna Rigall, wyd. Adamada, Gdańsk 2022.
Wiek: 8+
Wiedziony ciekawością Jack
pokonuje lęk i wkracza do opuszczonego domu, o którym słyszał mroczne
opowieści. Zastaje tam grono ludzi skupionych wokół oświetlonego świecami
stołu. Jak szybko się okazuje, opowiadają sobie historie. Gdy dana opowieść dobiegnie
końca, osoba, która mówiła, zdmuchuje świeczkę i odsuwa się z krzesłem od
stołu. Z każdą kolejną opowieścią pokój pogrąża się coraz bardziej i bardziej w
mroku. Jack uświadamia sobie, że zaraz nadejdzie jego kolej. A przecież nie ma w zanadrzu żadnej historii,
nie wiedział, że ludzie ci spotykają się tutaj, by opowiadać…
„Trzynaście krzeseł” to świetnie
się czytający zbiór opowieści, który w zasadzie mógłby być zbiorem luźnych,
niezależnych od siebie opowiadań, ale w takiej formie – osnutej fabułą w stylu
powieściowym – jest znacznie ciekawszy i bardziej przystępny w odbiorze. Na
książkę składa się trzynaście opowieści, każda z nich pisana jest trochę innym
stylem, zależnym od tego, kto ją opowiada.
Jeśli więc opowiadającym jest prosty kierowca taksówki, taki też jest język utworu, gdy do głosu dochodzi profesor, język staje się bardziej wymagający, słownictwo bogatsze; gdy mówi kobieta-malarka, jej opowieść jest stylistycznie finezyjna i barwna, gdy odzywa się imigrant z Europy Wschodniej, kaleczy on język, używa błędnych sfomułowań, stosuje bardzo proste konstrukcje; gdy opowiada dziecko, język jest poprawny, ale bardzo uproszczony, bez ozdobników i opisów itp. Oprócz wspomnianej zróżnicowanej stylistyki opowiadania różnią się też gatunkowo – zawierają w sobie elementy baśni, legend, podań słowiańskich, legend miejskich itp. Jak łatwo się domyślić, było to wyzwaniem przekładowym – z którym jednak Anna Kłosiewicz poradziła sobie doskonale.
Książka sama w sobie ma
wielostopniowy układ fabularny – jest opowieścią o opowieściach, z których
część również ma budowę szkatułkową. To buduje mroczny nastrój i sprawia, ze
czytelnik zanurza się w kolejne warstwy historii, nie będąc pewnym, co one
przyniosą.
Wszystkie zawarte w książce utwory to tzw. scarry stories i campfire stories, czyli straszne historie do opowiadania sobie po zmierzchu. Sam koncept książki, bardzo udany, jest właśnie taki: opowiadajmy sobie historie, by coś poczuć, by nazwać emocje, by pobyć razem i coś razem przeżyć. Szczególnie w Halloween!
Książka:
Dave Shelton, „Trzynaście
krzeseł”, przeł. Anna Kłosiewicz, wyd. Dwukropek, Warszawa 2022.
Wiek: 13+
Kot Marian jest typowym
przedstawicielem swego gatunku: dumny, władczy, niezależny, chadzający własnymi ścieżkami, a
jednocześnie… magiczny. Baltazar nie ma pojęcia, jak niebywale czarodziejskim
stworzeniem okaże się domowy kot Łatek, aż do chwili gdy wciągnięty zostanie w
zupełnie niesamowitą przygodę. Od tej pory już nic nie będzie zwyczajne,
łącznie z nim samym. Tak, tak, dwunastolatek także dowie się niejednego o sobie
i swoich mocach. Przede wszystkim tego, że jest odwiedzaczem i podobnie jak
koty może podróżować między światami, by chronić ludzi przed potworami z innych
wymiarów.
Wkrótce tak jak Harry
Potter Baltazar zmieni szkołę, pozna inne magicznie uzdolnione dzieciaki,
zacznie robić rzeczy, o których nie śniło się jego rówieśnikom, a może śniło,
tylko że jemu ten syn się ziścił.
W opasłym tomiszczu
(prawie 500 stron) swojej powieści fantasy Krzysztof Zapotoczny misternie
buduje niezwykle złożone światy. A my wpadamy w nie coraz głębiej z każdą
stroną. Biuro Odwiedzaczy, zakamuflowane w strukturach firmy Swaróg sp. z o.o.,
rozwiera się przed nami i wciąga w kolejne korytarze, schody, windy, magazyny
niczym u Kafki, wkoło czają się potwory i zmory, czasem pod postacią męczącej
pańci z okienka rodem z PRL-owskiej rzeczywistości. Fabuła rozplata się powoli,
ale główny bohater od razu dostarcza nam emocji, gdy – chcąc brawurowo udowodnić
swoje nowo odkryte zdolności – przenosi
się do świata zombie, z którego zdaniem wielu nie ma powrotu.
Wszyscy bohaterowie
książki mają zresztą niezłe charakterki! Baltazar, dziewczynka-zombie Amelka,
były hejter Konrad, bystra Kaśka i oczywiście kot Marian, skrzyżowanie
Rademenesa z kotem z Cheshire, ze wszystkimi jego ciętymi ripostami. To utalentowana
ekipa, która potrafi namieszać i zalezie za skórę każdemu, kto liczył na
niezmienność porządku rzeczy w każdym ze znanych mu światów.
Książka:
Krzysztof Zapotoczny, Kot
Marian i odwiedzacze, wyd. Dwukropek, Warszawa 2022.
Wiek: 11+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz