wtorek, 12 listopada 2024

Olle. Pies, który umiał mówić

 

Inna niż te współczesne, spokojna w swym przyrodniczym rytmie, ale pełna humoru, ironii, dystansu do siebie i świata opowieść o przyjaźni z psem, o towarzyszeniu czworonożnemu przyjacielowi w porach roku, codziennych radościach i smutkach, przygodach, perypetiach, w całym życiu po prostu – od trzymiesięcznego szczeniaka po starość trzynastolatka.


Fascynujące jest, że książka napisana ponad trzydzieści lat temu tak doskonale wpisuje się we współczesne myślenie o osobach zwierzęcych. Jak dowiadujemy się już z tytułu, Olle to pies, który umiał mówić. Ale bynajmniej nie dlatego, że zjadł literkową zupę, jak suczka Martha w popularnej kreskówce. On mówił, a jego ludzie z czasem zaczęli go rozumieć. Z każdym kolejnym spędzonym wspólnie tygodniem i miesiącem odkrywali, że wyraźniej odczytują jego przekazy. Początkowo ich to dziwiło, szokowało, musieli bardzo się pilnować, by nie gadać z psem przy innych. A potem już nie. I kiedy po kilku latach do Ollego dołączyła suczka Dina i okazało się, że ona też mówi, już nikt się temu nie dziwił.


Narrator przygląda się psu w jego aktywnościach i relacjach z innymi osobami – ludzkimi i zwierzęcymi. Olle jest melancholijnym marzycielem, buja w obłokach, filozofuje, dużo w nim emocji. Dinka jest jego przeciwieństwem: twardo stąpa po ziemi, jest wesoła, ruchliwa, odważna. Ma w sobie mądrość tysięcy kobiet i duże zasoby pogody ducha. Ich życie jako partnerów to wieczne uczenie się siebie i docieranie.

Jest w tej niewielkiej książeczce (wydanej przez Dwie Siostry w serii filigrany) wiele trudnych tematów: ludzka nieuczciwość, przykra starość, nieunikniona śmierć, jest też na przykład nieudane psie pożycie seksualne, które nie zawsze, jak się okazuje, musi parze się udać. Jest wzruszająco spokojne ptasie umieranie i zgoda na to, co musi nastąpić. Ale zanim – trwa zabawa i radość, gdy biegnie się przed siebie z wiatrem.


To książka zarówno dla dorosłych, jak i dla (starszych) dzieci. Warto się delektować jej niespiesznym tempem – to świat u progu lat 90., zatrzymany w tamtej chwili bez komórek, Internetu, mediów społecznościowych, presji oceny i wymagań innych. Dobrze tam zajrzeć, zachwycić się oszczędnym, ale pełny humoru tekstem, któremu towarzyszą pogodne, czułe rysunki Th
é Tjong-Khinga.

 

Guus Kuijer, Olle. Pies, który umiał mówić, il. Thé Tjong-Khing, przeł. Jadwiga Jędryas, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2024.
Wiek: 8+


 

wtorek, 24 października 2023

Książki na Halloween /2023/


Znowu nadszedł mój ulubiony październik, a z nim lektury mroczne i magiczne... Oto trzy pierwsze przeczytane w tym miesiącu. Znakomite na Halloween!


Odziedziczony znienacka stary dworek, a w nim oszałamiająca biblioteka… Książka, w której brakuje stronic – najpewniej skrywająca jakąś tajemnicę. I co najważniejsze – przeprowadzka do miejsca, które aż kipi od magii. Czy nie brzmi to jak najlepsza przygoda ever?

Dla Niny Grinn jest to bezdyskusyjne, ale jej starsza siostra Bianka nie pała podobnym entuzjazmem. Nowe życie w jakimś bliżej nieznanym Miasteczku oznacza rozstanie z przyjaciółką, znajomymi ze szkoły i chłopakiem, który jej się podoba. I po co to wszystko? Żeby zamieszkać na odludziu w wielkim starym dworze zapisanym w testamencie ojcu przez nigdy niepoznaną ciotkę?

A jednak tajemnicza legenda i nagle wydobyte na światło dzienne zaskakujące sekrety rodziny Grinnów wciągają nawet fochowatą nastolatkę. Tym bardziej, że na horyzoncie pojawia się śliczny Karol…

Nina i jej nowa koleżanka Mila postanawiają dotrzeć po nitce do kłębka, czy może raczej po kartkach do książki… a konkretnie do takiego egzemplarza „Baśni, gawęd i legend”, z którego nie wyrwano określonych stronic. Odkrywają, że historia cierpliwie czeka na to, by ją dokończyć. Trzeba tylko poczekać na Halloween, celtycką noc Samhein, i w godzinie czarów wypowiedzieć zaklęcie…

 


Małgorzata Starosta, Godzina czarów, wyd. Dwukropek, Warszawa 2023.
Wiek: 10+

 

Bardzo nas w domu ucieszyło pojawienie się kontynuacji książki „Nata i czarownice”. Trochę już się stęskniliśmy za siostrami Trzykrotkami i łobuzerską Natą. W tym tomie dziewczynka pakuje się w nie lada tarapaty. Złośliwa czarownica Zamja, zwana Zmorą (bo chyba każdemu już zalazła za skórę) przekonuje Natę, że odziedziczyła istniejące w rodzinie talenty i, tak jak matka i babka, z pewnością zostanie czarownicą. W końcu przecież latała już sama na miotle! (co potwierdzą czytelnicy pierwszego tomu). Nata i jej najlepszy kumpel Piotrek wyruszają więc w karkołomną podróż stareńkim kamperem Zamji. Karkołomną, bo wóz cały czas się psuje i zamiast jechać, stoi w kolejnych warsztatach. A droga przed nimi daleka – aby odzyskać magiczne talenty, muszą dotrzeć do miejsca, w którym żyje słynna Królowa Much, a jest to ponoć w samej Andaluzji…

Początkowo niczego nieświadome Trzykrotki w końcu ruszają na poszukiwania Naty wraz z Natalią, której jakoś nie dane jest spokojne nie-magiczne życie w Mieścinie Małej, którego tak bardzo pragnie.

Kolejny tom przygód Naty tak jak i pierwszy, trzyma w napięciu, ten jednak jest jeszcze nieco bardziej mroczny – motyw niby-ludzkich, a tak naprawdę muszych służących i misternie zbudowany nastrój odrażającej grozy w pałacu Królowej Much nawet mnie przyprawił o dreszcze. Sprawdźcie na sobie!


Anna Andrusyszyn, Nata i czarownice. Pechowa wiedźma, il. Aneta Frontner-Dorożyńska, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2023.
Wiek: 9+

 

Mika Moon prowadzi w mediach społecznościowych lubiany kanał, na którym pokazuje, jak poprawić sobie humor i samopoczucie odrobiną magii – tworzy własne mieszanki ziołowe, sporządza napary i odwary, poleca herbatki o cudownych właściwościach na rozmaite okazje. Wielu ulega jej czarom, ale niewielu wie, że jest… prawdziwą czarownicą. Tę wiedzę ma tylko wąskie grono wtajemniczonych – także czarownic – zrzeszonych w tajnym klubie. Jego działalność jest ścisłą tajemnicą. Aby strzec sekretu, spotkania odbywają się rzadko i zawsze w innym miejscu. Przywódczyni klubu, stara i potężna czarownica Primrose obsesyjnie pilnuje, by żadna z młodszych czarownic nie złamała ustalonych niegdyś zasad. Jej zdaniem tylko samotnicze życie gwarantuje bezpieczeństwo czarownicom. Dlatego krzywym okiem przygląda się poczynaniom Miki w internecie. Uważa, że jej była podopieczna stąpa po cienkiej linie, niby udając czarownicę i prezentując światu część swoich talentów, nawet jeśli drobną część i zawsze w kamuflażu. Mika ignoruje te ostrzegawcze uwagi, jest bowiem pewna, że żaden wielbiciel hasztagu #witchcore nie wziąłby ją za prawdziwą czarownicę. Do czasu, aż w skrzynce znajduje wiadomość z zaskakującą ofertą pracy.  To posada nauczycielki. Tyle że uczennicami mają być trzy małe… czarownice.

Powieść Sangu Mandanny, kierowana do starszych nastolatków i młodych dorosłych to cozy fantasy, które w magicznym anturażu realizuje tematy obyczajowe ważne dla młodych ludzi, takie jak przyjaźń i miłość (hetero- i homoseksualna), trudne dzieciństwo, poczucie osamotnienia i porzucenia, bycia niewystarczającym. Przede wszystkim zaś pokazuje wyboistą drogę do siebie, do odkrycia wewnętrznej siły do przeciwstawienia się tym, którzy deprecjonują i wykorzystują, i znalezienia w sobie odwagi do tego, by opuścić gardę, pokazać prawdziwą twarz i pozwolić się komuś pokochać.


Sangu Mandanna, Tajny Klub Nietypowych Czarownic, tłum. Dorota Stadnik, wyd. Uroboros (Grupa Wydawnicza Foksal), Warszawa 2023.
Wiek: 16+

poniedziałek, 4 września 2023

Mała Tarmosia i jej przygody

 

Bardzo polubiliśmy Tarmosię, gdy pierwszy raz przeczytaliśmy o jej przygodach w wydanej w 2021 roku książce „Tarmosia” (recenzja tutaj). Teraz Tomasz Samojlik wraca do postaci sympatycznej borsuczki w serii książeczek dla młodszych dzieci – „Mała Tarmosia”.


Tarmosia też jest w nich młodsza, na świat nie przyszedł jeszcze jej brat, a ona sama spędza dni na zabawie. Z książeczki zatytułowanej „Czym borsuki się bawią?” dowiadujemy się, że szyszka może być wspaniałą piłką: „[Tarmosia] zaczęła demonstrować wszystkie zabawy  szyszką, jakie wymyśliła: kręciła nią, turlała, siłowała się z nią i koziołkowała w trawie, podrzucała i próbowała łapać, a wreszcie mocno przytuliła”. I chociaż mama, tata i dziadek uważają, że poważne borsuki nie mają czasu na takie zabawy, gdy tylko Tarmosia układa się do snu, sami zaczynają borsucze harce. Dziecięcy odbiorcy także są do nich zachęcani – na końcu książki znajdziemy stronę „Ćwicz z nami, borsukami!”, a tam zestaw ćwiczeń z szyszką, którą oczywiście może zastąpić każda piłeczka.


W opowiadaniu „Co w norze piszczy?” dzieci razem z Tarmosią próbują odkryć, co jest źródłem dziwnych, niepokojących dźwięków w norze. Borsuczka nie może spać! Początkowo sądzi, że to chrapie dziadek Skjoldurem, który przejadł się malinami, wkrótce jednak odgłosy przechodzą w wyraźne zawodzenie, przywodzące na myśl… ducha! Tarmosia musi zebrać się na odwagę i sprawdzić źródło tych dźwięków. A na koniec zaprasza dzieci na gimnastykę języka.


W niewielkich książeczkach wartka akcja przeplata się z ciekawymi opisami zwyczajów zwierząt i ich codziennego życia. A wszystko to odmalowane zdolną ręką Ani Grzyb – jej ilustracje nie są tu tylko dodatkiem, lecz integralną częścią każdej książeczki i razem z tekstem tworzą borsuczą opowieść.

 


Tomasz Samojlik, Ania Grzyb, seria Mała Tarmosia: Czy borsuki się bawią?; Co w norze piszczy?, wyd. Agora dla dzieci, Warszawa 2023.
Wiek: 3+

środa, 21 czerwca 2023

Sekretna historia (ludz)skarpetek - tom 2.

 

Powiem Wam, że „Sekretna historia ludz skarpetek” to mój ulubiony cykl wśród wszystkich opowieści o skarpetkach, jakie się do tej pory ukazały. Podoba mi się forma – krótkie opowiadania, które można czytać wyrywkowo, ale przede wszystkim myśl przewodnia, czuli objaśnianie świata i zjawisk po skarpetkowemu. To jest po prostu znakomite.



W tym tomie skarpetki znowu mieszają w historii świata, a nawet w historii sztuki. I to tej przez wielkie „S”. Wreszcie się dowiadujemy, co się kryje za tajemniczym uśmiechem Mony Lisy, i zapewniam, że prozaiczna przyczyna owego uśmiechu bardzo Was zaskoczy. Podobnie jak fakty stojące za powstaniem „Opowieści wigilijnej” Karola Dickensa. Ha!
Moją ulubioną historią jest ta filmowa, która pokazuje, jak to naprawdę było ze słynnym filmem braci Lumiere „Wjazd na stację w Ciotat” i co w gruncie rzeczy widzimy na tym obrazie. Otóż, jak pisze Bednarek, „Widać na nim, jak pasażerowie wysiadają z pociągu, witają się, niosą walizki… Jeśli dobrze się przyjrzycie, zauważycie też dwie czarne skarpetki przemykające między nogami podróżnych. Dla niewtajemniczonych będzie to wyglądało jak plama na taśmie filmowej, ale my dobrze wiemy, co się za nią kryje”. I rzeczywiście, obejrzycie sami ten film i sprawdźcie; my z synem sprawdziliśmy. I to było wspaniałe słyszeć, jak wykrzykuje: „Jest!  Tam jest!”. Niesamowita frajda.


Ale są też podczas lektury momenty wzruszające, refleksyjne, mocno chwytające za serce. Takie historie, które chciałoby się, aby inaczej się potoczyły. Jak historia wysłanej w kosmos Łajki i jej tragicznej, tuszowanej przez lata śmierci. Autorka dopisuje inne zakończenie tej historii, które choć wyobrażone, realnie koi i przywołuje uśmiech.


Warto też podkreślić opowieść ostatnią, symboliczną i wymowną, w której Bednarek odwołuje się do wojny w Ukrainie. Rozwścieczone czerwone rękawiczki napadają na niebiesko-żółte skarpetki, tylko dlatego „że chcą trzymać wszystko i wszystkich w garści”. Na pomoc ruszają biało-czerwone skarpetki, które oferują pomoc w ukryciu małych skarpecinek i przeprowadzają je bezpiecznie przez dziurę pod pralką…


Jeśli napiszę, że historie o skarpetkach to świetna zabawa dla wszystkich, małych, dużych, dorosłych i bardzo dorosłych, będzie to truizm i zdanie typu kopiuj-wklej z niemal każdej recenzji, ale cóż, tak to właśnie wygląda. Opowieści o skarpetkach faktycznie bawią i uczą.


I jeszcze te ilustracje Daniela de Latoura! Czy można się przy nich nie zatrzymać?

Justyna Bednarek, „Sekretna historia ludz skarpetek. 2. tom”, il. Daniel de Latour, wyd. Poradnia K, Warszawa 2023.
Wiek: 5+

O przygodach skarpetek pisałam wcześniej tutaj i tutaj, a także tu i tu :)

piątek, 19 maja 2023

Trzy książki na Dzień Dziecka z dobrym męskim wzorcem

 

Tak się złożyło, że książki, które chciałam Wam polecić jako prezent na Dzień Dziecka, łączy wspólny mianownik, co dostrzegłam dopiero po napisaniu poszczególnych recenzji. Jest to obecność dobrego męskiego wzorca w życiu dziecka. Czułe towarzyszenie, autentyczne zainteresowanie, akceptująca uważność. W dwóch tytułach jest to dziadek, a w jednym – dziadek omyłkowy, przypadkowy, co nie znaczy wcale, jak się okazuje, że mniej ważny. Wszystkie te książki znakomicie wpisują się więc także w bardzo potrzebną kampanię proczytelniczą #TataTezCzyta, którą wspieram całym serduchem.



Teleskop dziadka

Miałam szczęście mieć dziadka przez ponad czterdzieści lat mojego życia. Nauczył mnie wielu drobnych rzeczy, jak rysowanie domków i otaczających ich płotków albo gwizdanie. Na wakacjach wypatrywaliśmy saren w lesie, a stary rozklekotany mostek w okolicy nazwaliśmy Chur-chut. Do końca swoich dni, za każdym razem gdy go odwiedzałam, wyciągał z kredensu czekoladę, by mnie poczęstować.
Bohater książki Asi Olejarczyk też ma takiego dziadka, który lubi spędzać z nim czas, zabiera go na wycieczki i objaśnia mu wszechświat. „Teleskop dziadka” to opis jednej z takich plenerowych wycieczek. Pewnej letniej nocy, gdy ma spaść deszcz meteorów, dziadek pakuje do auta swój teleskop i zabiera wnuczka na samotną polanę na wzgórzu, otoczoną ciemnością. Tam, z daleka od świateł miasta, chłopiec może zobaczyć Jowisza i gwiazdozbiory o trudnych nazwach. W pewnym momencie malec oddala się o kilkanaście kroków, zaciekawiony „spadającą gwiazdką”, którą okazuje się świetlik.  Właśnie wtedy chmury przysłaniają rozgwieżdżone niebo i zapada całkowita ciemność. Chłopca nagle ogarnia lęk, czuje, że się zgubił, że jest sam, ale wtedy słyszy obok siebie głos dziadka. To symboliczne doświadczenie to jak preludium przyszłych zdarzeń. Wkrótce dziadka zabraknie, ale chłopiec nadal będzie odczuwał jego wspierającą obecność. Ta noc zaoferowała mu nie tylko zachwycający gwiezdny pokaz, lecz także doświadczenie inicjacyjne – zrozumiał, że „to, że czegoś nie widać, nie znaczy, że tego czegoś nie ma”. To tak jak z gwiazdami – w pochmurną noc one nadal i wciąż tak samo są na niebie, chociaż ich nie widzimy.



Opowieści Asi Olejarczyk towarzyszą pogodne i czułe ilustracje Aleksandry Gołębiewskiej, wiedzione prostą kreską, w większości utrzymane w kolorach rozgwieżdżonego nieba. Widzimy na nich bliskość dziadka i wnuczka – ciepłe spojrzenia, czułe gesty, pogodne uśmiechy. Podkreślają one wzruszające przesłanie książki. Jest to też bowiem opowieść o stracie i jej przepracowaniu przez dziecko, które utraciwszy ważną bliską osobę, nauczyło się pielęgnować jej obecność w swoim życiu – tę rzeczywistą, w przeszłości, i tę odczuwaną, symboliczną, tu, teraz i zawsze.

Asia Olejarczyk, Teleskop dziadka, il. Aleksandra Gołębiewska, wyd. Ezop, Warszawa 2023.
Wiek: 3–6 lat

 

Srebrny smok

Dla Matyldy Japonia to kraj smoków. Zna wszystkie smocze legendy, a gdy nudzi się w szkole, rysuje na marginesach zeszytów smoki i węże morskie. Tego lata ma lecieć do Japonii! Już się spakowała i snuje szczegółowe plany tej podroży, gdy następuje nagła zmiana planów: jej mama ratowniczka zostaje wysłana do wielkiej akcji ratowniczej na drugi koniec globu. W dodatku tata pechowo skręca kostkę i trafia do szpitala. Matyldą musi zająć się dziadek, z którym dziewczynka nie utrzymywała częstych kontaktów. Rodzice nie mają jednak alternatywy – zostaje wysłana wyspę, na której mieszka staruszek, by spędzić z nim lato.



Po przybyciu na wyspę Matylda stwierdza ze zdziwieniem, że dom dziadka, będący jednocześnie rodzinnym domem mamy Matyldy, jest stary, tajemniczy i zaskakująco… smoczy. Dachówki układają się w zielonkawe smocze łuski, a klamki mają kształt ryb. Sam dziadek, ze swoim garbem i rzeźbioną laską ze srebrnym smokiem również wydaje się postacią żywcem wyjętą ze smoczych legend…

Dziadek to wielki opowiadacz, osoba, która historiami potrafi czarować rzeczywistość. Dziewczynce jawi się jako czarodziej i mędrzec. Sięga po nie byle jakie opowieści – przywołuje Odyseję Homera, Baśnie z 1001 i jednej nocy i Alicję w Krainie Czarów, a Matylda wchodzi coraz głębiej w świat złożony z czarodziejskich elementów i i coraz mniej ją dziwi ich obecność w rzeczywistości. Jednocześnie dziadek jest po prostu troskliwym staruszkiem, który rozpieszcza wnuczkę, piekąc jej domowy chleb i szarlotkę, smażąc jajecznicę, i który zamartwia się, gdy za długo nie wraca do domu.

„Srebrny smok” to opowieść osnuta tajemnicą, w której mało co jest powiedziane wprost i w której momentami czytelnik gubi się w wątkach – z mojego punktu widzenia może to być jej minusem. Ale syn mocno zaprotestował. Jego zdaniem to tylko dodaje książce uroku.

Zachwyciła mnie natomiast strona edytorsko-graficzna tej publikacji. Wspaniałe ilustracje Marcina Minora – zwłaszcza te smocze, większe i mniejsze, wraz z oryginalną wyklejką, opracowanie graficzne, gdzie rozkładówka otwierająca każdy rozdział jest czarna, z pomarańczowym i białym liternictwem, pomarańczowa paginacja, wygodny format oraz zintegrowana oprawa, którą Agora często stosuje i którą uważam za bardzo wygodną i praktyczną.

Barbara Sadurska, Srebrny smok, il. Marcin Minor, wyd. Agoradla dzieci, Warszawa 2023
Wiek: 8+

 

Koń, koń, tygrys, tygrys

Chiński zwrot mama huhu oznacza dosłownie „koń, koń, tygrys, tygrys”, a używa się go, gdy coś nie jest do końca dobre, ale ujdzie. Tak można by opisać życie Honey. Dziewczyna urodziła się z rozszczepem wargi, ojciec wyprowadził się, gdy miała dwa latka. Mieszkają więc we trzy: Honey, mama i Mikala – starsza siostra Honey z niepełnosprawnością intelektualną. Jej ojciec też „się zawinął”. Honey ma ze swoim przynajmniej jakiś kontakt, choć ten ogranicza się zwykle do przesiadywania na ławce w parku i patrzeniu, jak ojciec pije piwo albo siedzeniu w jego mieszkaniu przed telewizorem i jedzeniu chipsów ma kolację.
Mimo to Honey nie narzeka i bierze życie takim, jakie jest. Gdy się jednak przyjrzeć bliżej, widać, jak bardzo stara się nie wchodzić nikomu w paradę, nie rzucać się w oczy. Do tego stopnia, że w obliczu rozmaitych gaf czy pomyłek woli kłamać i iść w zaparte, niż wytłumaczyć sytuację. Z tego powodu przydarzają się jej kuriozalne historie. Na przykład ląduje na kursie chińskiego, bo nie zaprotestowała, gdy prowadząca wzięła ją za uczestniczkę kursu (i przedstawiła się jako Karen Blixen!). W podobny sposób trafiła jako wnuczka śmiertelnie chorego człowieka do hospicjum. To zdarzenie okazało się przełomowe w jej życiu – kilka tygodni spotkań z Marcelem, umierającym artystą, dawnym zdobnikiem w Fabryce Królewskiej Porcelany, w których obie strony po równi dawały i brały, obudziło w Honey wewnętrzną siłę, której do tej pory nie potrafiła przywołać.

Dunka Mette Eike Neerlin kreśli portret rodziców, którzy próbują być wydolni wychowawczo, i pokazuje, jak wyboista może być ta ścieżka. Ojciec Honey bez wątpienia kocha córkę i jest z niej dumny, jednak okazuje to, kradnąc dla niej sukienkę ze sklepu, bo nałóg sprawia, że przepija wszystkie pieniądze. Matka z kolei zaharowuje się w zakładzie obuwniczym, wraca do domu wieczorami, zupełnie wykończona. Pisarka nie ocenia rodziców, nie moralizuje, a opisując relację Honey i Marcela podkresla, że czasami tym ważnym, budującym wzorce dorosłym, nie musi być wyłącznie rodzic.
Na uwagę zasługuje wspaniale poprowadzona postać niepełnosprawnej Mikali – upartej, mało empatycznej, egocentrycznej, trudnej w dialogu, a jednak kochającej – relacja Honey z siostrą jest niezwykła; pełna troski i oddania, choć sama w sobie tak często przecież bywa koń, koń, tygrys, tygrys.

I jest tu też pierwsze zauroczenie, które niejako z automatu wymusza spojrzenie na siebie oczami innych… Honey wychodzi z tej konfrontacji z podniesioną głową i, co najważniejsze, niezależnie od tego, czy ktoś nazwie ją błyskotliwą Candy Girl, czy też pospolitą Księżniczką Pierdziochą, pozostaje wierna sobie i swoim wartościom.  

Mette Eike Neerlin, Koń, koń, tygrys, tygrys, przeł. Edyta Stępkowska, wyd. Dwie Siostry, Warszawa 2023
Wiek: 12+

środa, 3 maja 2023

Książki na majówkę

 

„Jagna i biały wilk” Ewy Nowak oraz „Boim oswaja lęk” Katarzyny Pruszkowskiej-Sokalli to książki skierowane do czytelników i czytelniczek z pierwszych klas podstawówki. Sprawdzą się zarówno w samodzielnej lekturze, jak i czytane przez dorosłego.



Łączy je wakacyjność, wszędobylskie lato, otaczająca bohaterów przyroda, ale także poważny temat. Obie powieści – jedna pośrednio, druga bardziej wprost – traktują o dziecięcym lęku. W pierwszym przypadku jego podłożem jest doświadczenie niedawnej adopcji i przystosowywanie się bohatera do życia w nowej rodzinie. W drugim – świeżo przeżywana żałoba po śmierci ukochanego dziadka.


Uwagę przykuwa wielość wątków pobocznych – szczególnie w książce Ewy Nowak. Zazdrość, poczucie zagrożenia swojej pozycji, brak akceptacji dla Innego, dziecięce okrucieństwo, ale i bezrefleksyjny sadyzm pozbawionych empatii dorosłych – mocny, nieco dyskusyjny, a dla wrażliwych czytelników być może wstrząsający wątek z ukochaną świnką (nie)przerobioną na kiełbaskę (!). Świat przedstawiony w „Jagnie i białym wilku” jest wyrazisty, opisany wprost, momentami brutalny. Przyciągają liczne ciekawostki przyrodnicze i obszerne fragmenty interesująco opisujące życie zwierząt.


„Boim oswaja lęk” ma bardziej bajkowy charakter, jest też napisany delikatniejszym, bardziej dziecinnym językiem. W rzeczywistość siedmioletniej bohaterki wkrada się świat fantastyczny w osobie tytułowego skrzata Boima. Jego niecodzienna moc wyczuwania lęku u innych oraz fakt, że sam też boryka się z nieustannym poczuciem lęku, pozwalają Halszce wyjść poza własną stratę i dostrzec życie toczące się wokół. Dziewczynka zaczyna rozumieć swoje emocje i wypływające z nich reakcje i powoli otwiera się na członków swojej rodziny oraz na zachodzące w jej życiu zmiany (przeprowadzka, nowi znajomi, pójście do pierwszej klasy).


Obu książkom towarzyszą ilustracje utrzymane w podobnym, realistycznym stylu – w „Boimie” utrzymane w delikatniejszej, pastelowej tonacji kredki, mniej wyraziste, obłe, grzeczne, w „Jagnie…” – nasycone kolorem, bardziej kanciaste, dynamiczne.


Podobało mi się – w obu tytułach – jak przedstawiony został świat dziecka, do którego dorosły nie ma dostępu. Dziecięca percepcja, przetwarzanie informacji, rówieśnicze interakcje tworzą osobną codzienność młodej osoby, której jako rodzice i opiekunowie czasem w ogóle nie dostrzegamy. Jak dramatyczne mogą być tego konsekwencje, widzimy zwłaszcza w powieści Ewy Nowak.  

Katarzyna Pruszkowska-Sokalla, „Boim oswaja lęk”, il. Iwona Klimaszewska, wyd. Zielona Sowa, Warszawa 2023.
Wiek: 6+
Ewa Nowak, „Jagna i biały wilk”, il. Agnieszka Bocheńska-Niemiec, wyd. To tamto, Warszawa 2023
Wiek: 9+