Tacy jesteśmy nowocześni, zglobalizowani i uświadomieni, a nadal nie bardzo umiemy rozmawiać o dojrzewaniu i zmianach, które w tym okresie zachodzą. Wygodnie jest myśleć, że Internet objaśni wszystko, pytanie tylko, na ile to będzie rzetelne. Oczywiście nastolatki prędzej czy później znajdą tam odpowiedzi na swoje pytania, ale dzieci stojące dopiero na progu dojrzewania bardzo potrzebują naszego osobistego wprowadzenia w ten proces.
Tym
bardziej, że współczesne dziewczynki zaczynają dojrzewać bardzo wcześnie. Wiele
z nich już w wieku 9 lat miesiączkuje. Zmiany zachodzące w ciele kompletnie nie
współgrają ze zmianami zachodzącymi w psychice. Rozdźwięk między fizjologicznym
a emocjonalnym dojrzewaniem jest zdecydowanie większy niż kiedyś. W czasach
naszych mam czy babć kobiety zaczynały miesiączkować w wieku 13, 14 lat. W
wieku 19 i 20 lat często były już mężatkami i rodziły dzieci. Zmiany fizyczne
były więc zapowiedzią zbliżającej się dorosłości, macierzyństwa, innego etapu w
życiu. A dziś? Co ma wspólnego dziewięciolatka z trzydziestolatką, bo pewnie mniej
więcej w takim wieku współczesne dziewczynki zostaną kiedyś matkami, oczywiście
o ile się na macierzyństwo zdecydują? Dwie odległe planety…
Trzeba
jednak nauczyć się w tym nowym ciele funkcjonować, dowiedzieć się, w jaki sposób
ono działa, co robić, aby nie zawiodło, jak o nie dbać. No i zaakceptować je,
polubić.
Moje
dojrzewanie przypadło na przełom lat 80. i 90. Mama podsunęła mi książkę „O
dziewczętach dla dziewcząt”, ale jako dziesięciolatka niewiele z niej
rozumiałam. Dwa lata później, owszem, przeczytałam ją z zainteresowaniem, ale
wtedy częściowo już było po fakcie.
Szkoda,
że nikt mi wtedy nie podarował takiego niezbędnika dorastającej dziewczynki,
jak ten, który niedawno wydał Debit. Prosty i przejrzysty, z kolorowymi
obrazkami, przyjazny małej w końcu jeszcze dziewczynce, a jednocześnie
zawierający ważne i rzetelne informacje, które przydadzą się także nastolatce.
Maję,
bohaterkę poradnika, poznajemy jako dziewięciolatkę. To właśnie wtedy zaczyna
ją pobolewać rosnąca pierś. Maja idzie więc z mamą do lekarki, która opowiada
jej o zmianach, jakie ją czekają w okresie dojrzewania. To są bardzo rzeczowe
stwierdzenia: dziewczynka dowiaduje się, że dzięki uaktywnianiu przysadki
mózgowej w jej ciele zaczynają się wydzielać hormony, które z kolei pobudzają
do działania jajniki i sprawiają, że zaczynają rosnąć piersi.
Wiadomościom
dotyczącym fizjologii towarzyszą informacje praktyczne. Jaki wybrać stanik?
Zacząć od topu czy od razu kupić biustonosz? Czy golić włosy pod pachami, a
jeśli tak, jaką metodą? Jak długo spać, co jeść, żeby było zdrowo, jak dużo się
ruszać, w jaki sposób zadbać o higienę?
Przed
dwunastymi urodzinami pojawia się u Mai pierwszy okres, a wraz z nim nowe nawyki:
korzystanie z podpasek, wkładek, tamponów, radzenie sobie z bólem miesiączkowym
i pamiętanie o zapisywaniu daty ostatniej miesiączki. Maja, a wraz z nią
czytelniczka, dowiaduje się, czym jest macica, endometrium, komórka jajowa i dlaczego
w czasie miesiączki z pochwy wypływa krew.
Jako
trzynastolatka Maja wchodzi w „małpi wiek” i musi zmagać się z huśtawkami nastrojów,
ale staje się też bardziej samodzielna, a dojrzewanie już jej tak nie przeraża.
W
tej książce najbardziej podoba mi się to, że opowiada ona bardzo konkretnie i
wprost o tych rzeczach, o które często dzieci ogromnie wstydzą się pytać. Obala
mity, jeszcze zanim zdążą one powstać. Spójrzcie na ilustrację poniżej. Zaraz
Wam coś opowiem.
Otóż
jako dziewięcio- czy dziesięciolatki, w
czasach mocno przedinternetowych, zachodziłyśmy z koleżankami w głowę „ile
kobieta ma TAM dziurek?” Niektóre uparcie twierdziły, że dwie. Pupa i pipka. I
tyle. Ciężko to było zweryfikować, poczytać nie było gdzie, a żadna z nas nie chciała
zapytać mamy.
Takich
mitów było znacznie więcej! Trwały sobie one bezkarnie, przekazywane w sensacyjnych
szkolnych plotkach, w bezceremonialnych podwórkowych przyśpiewkach. Jedna z nich zaczynała się tak:
„Halo,
halo, tu Londyn. Ona czarna, on blondyn…”
To
jest bardzo okrutna rymowanka, bo opowiadająca o napadzie i gwałcie, w dodatku utrwalająca
mit, który jako mała dziewczynka uznawałam za fakt: że kobieta zachodzi w ciążę tylko podczas miesiączki.
Mając
w pamięci wszystkie te bzdury, których nasłuchałam się tuż przed dojrzewaniem, starałam
się jak najczęściej rozmawiać z moją córką o tym, czego może się spodziewać,
gdy sama będzie przechodziła przez kolejne etapy dojrzewania.
Uważam,
że jest to jeden z ważniejszych obowiązków rodzica – taka rozmowa na samym
początku dojrzewania albo jeszcze wcześniej. Przeprowadzona w dobrej,
wspierającej atmosferze, bez krygowania się i wymigiwania od odpowiadania na
najdziwniejsze nawet pytania.
Oczywiście
można i warto wspomóc się różnymi publikacjami, ale właśnie nie przesadnie
obszernymi, bo na początkowym etapie one bardziej dziecko przerażą niż edukują.
„Maja
dorasta” bardzo się tutaj sprawdzi, bo omawia w przyjazny sposób te najbardziej niezbędne zagadnienia. Język
użyty w książce jest lapidarny i konkretny. Nie przesadnie medyczny, ale też nie
zinfantylizowany. Z jednej strony jest to zapewne zasługa autorki, będącej
endokrynologiem pediatrą, z drugiej zaś tłumaczki, która zadbała, by polska
wersja tekstu brzmiała prosto i fachowo, a jednocześnie ciepło i przyjaźnie.
W
książkach o takiej tematyce ważna jest aktualność informacji. Historyjka o Mai jest
zdecydowanie współczesna (kolorowe topy, tampony, plastry do depilacji, apki w
telefonie do zapamiętywania daty miesiączki itp.), a także adekwatna do
rzeczywistości współczesnej polskiej dziewczynki (jedyną nieścisłością, jaką
znalazłam, była o informacja o szczepieniach odbywających się w szkołach – w
Polsce też tak kiedyś było, ale obecnie funkcję tę przejęły przychodnie
rodzinne).
„Maja
dorasta” to lektura niezbędna dla dziewczynki dziewięcio- czy dziesięcioletniej
i poradnik zawierający informacje ciekawe
także dla nastolatek. Ta mądra i potrzebna książka ma szansę uprzedzić wiele
dręczących pytań i wyjaśnić w zrozumiały, pogodny sposób tajemnicze lub wstydliwe
zagadnienia związane z dojrzewaniem.
Mònica Peitx, Maja dorasta. Niezbędnik
dorastającej dziewczynki, il. Cristina Losantos, tłum. Agata Picheta, wyd.
Debit 2018.
Wiek: 8+
Wiek: 8+
Rozejrzę się za nią, bo niebawem będzie nam ten tytuł bardzo przydatny :)
OdpowiedzUsuńNaprawdę bardzo warto, zwłaszcza "za wczasu", bo książka jest taka akurat - nie za dużo wiedzy na raz, ale wszystko, co ważne na początek, jest.
Usuń