Z
ciekawością śledzę trendy w literaturze młodzieżowej. Po przejściu wielkiej
fali antyutopii oraz opowieści inspirowanych mitologiami nastała moda na
młodzieżowe kryminały, książki detektywistyczne, pełne zagadek, szyfrów i
tropów. Posłuchajcie sobie kiedyś bardzo fajnego amerykańskiego podcastu
„Bookclub For Kids”, w którym dzieci w wieku 9 – 13 lat opowiadają o książkach
– niemal co drugie, zapytane o ulubiony gatunek, odpowiada bez zająknięcia: mystery books!
Czasy
wiktoriańskie ubierają fabułę tych powieści w dodatkową tajemnicę, same bowiem
są mroczne, niepokojące i zagadkowe. Ówczesne miasta, takie jak Londyn czy
Paryż, z jednej strony zachwycają przepychem, z drugiej – przerażają brudem i
nędzą. Ten dramatyczny kontrast stanowi oczywiście efektowne tło dla
trzymającej w napięciu historii.
Amerykańska
pisarka Nancy Springer pierwszy tom przygód Enoli Holmes opublikowała w roku
2006, a więc ładnych parę lat przed rozprzestrzenieniem się aktualnej mody na powieści
detektywistyczne dla młodszej młodzieży. Książka była nominowana do nagrody
Edgara Allana Poego w kategorii Best
Juvenile Mystery i jest chętnie czytana do dzisiaj. Świadczy o tym fakt, że
właśnie ukazał się pierwszy tom powieści graficznej Seleny Blasco, będący adaptacją powieści
Springer. Trwają także prace nad adaptacją filmową książki, z Millie Bobby
Brown w roli Enoli. A w Polsce pierwsza część przygód sprytnej czternastolatki
zatytułowana „Sprawa zaginionego markiza” właśnie trafiła do księgarń.
Milly Bobby Brown jako Enola Holmes |
Tytułowa
bohaterka to nietuzinkowa osóbka – bardzo niezależna, niepokorna w myśleniu i
wyemancypowana jak na dziewczynkę żyjącą
w roku 1888, w którym ją poznajemy. Zapewne ma na to wpływ fakt, że Enola jest
wychowywana i edukowana z dala od miasta i wyłącznie przez matkę – kobietę nie
pierwszej już młodości, która w każdej wolnej chwili oddaje się malarskiej
pasji i w tajemnicy marzy o wolnościowej podróży życia. Nie bez znaczenia jest
również fakt, że odwaga, inteligencja, intuicja i zamiłowanie do dedukcji są od
lat obecne w tej rodzinie. Enola Homes jest bowiem młodszą siostrą… Sherlocka
Holmesa.
Jak
na kogoś blisko spokrewnionego ze słynnym detektywem przystało, dziewczyna
szybko odkrywa swoje życiowe powołanie. Postanawia, że zostanie perdytorystką,
czyli „kimś, kto odnajduje miejsce pobytu tego, co zaginęło”. A skoro sprawy
układają się tak, że w zasadzie same popychają w kierunku realizacji marzenia,
nierozsądne byłoby się opierać.
Decydującym
zdarzeniem, które zmienia życie nastolatki jest niespodziewane zaginięcie jej
matki. Nikt nie wie, co się stało z panią Eudorią Vernet Holmes… nawet Scotland Yard nie potrafi tu wiele zdziałać.
Enola postanawia wziąć więc sprawy w swoje skromne ręce i wkrótce udowadnia, że
nie tylko ma równie wiele sprytu co brat-celebryta, lecz także wyjątkową
kobiecą intuicję i wrażliwość, która pomaga jej odczytać ludzkie postępowanie i
sposób myślenia.
Kratka z powieści graficznej Seleny Blasco. Źródło tutaj. |
W
pierwszym tomie swoich przygód Enola zmierzy się nie tylko z zagadką zniknięcia
matki, lecz także ze sprawą tajemniczego uprowadzenia dwunastoletniego markiza Tewskbury.
Miłośnicy
książek w rodzaju „Biblioteki pana Lemoncella” nie będą zawiedzeni. W powieści
znajdą szyfry, zagadki i ciekawą symbolikę kwiatów użytą jako system kodowania.
Jednocześnie warto zaznaczyć, że nie są to przesadnie skomplikowane techniki,
rozszyfrowane wiadomości są też zawsze podawane w tekście, dzięki czemu
czytelnik, który woli śledzić bieg zdarzeń niż główkować nad kodem, niezrażony
może podążać za historią.
A
książkę czyta się świetnie. Wciągają i fascynują mroczne portrety mieszkańców East
Endu – ludzi z rynsztoków, a także, jakby dla kontrastu, drobiazgowe opisy
odzieży noszonej przez przedstawicieli wyższych warstw. Ta szczegółowość opisu
ma swoje uzasadnienie – Enola sprytnie wykorzystuje skomplikowane elementy
przesadnej damskiej garderoby jako praktyczny schowek, który zawsze ma przy
sobie.
Mocną
stroną powieści są także ciekawie i wyraziście zarysowane postaci. Niektórzy czytelnicy
mają co prawda pretensje do takiego a
nie innego ukazania postaci Scherlocka Holmesa – w powieści jawi się on jako
zadufany w sobie męski szowinista, choć i tak zdecydowanie sympatyczniejszy od
swego starszego brata Mycrofta.
Cenię
publikacje wydawnictwa Poradnia K ze względu na ich jakość. Nie chodzi tylko o
sam wybór danej powieści czy autora z niesłychanie bogatej oferty licencyjnych
książek zagranicznych, choć uważam, że jak dotąd te wybory wydawnicze są
strzałem w dziesiątkę – wystarczy wspomnieć książki Katherine Rundell ("Dachołazy" i "Odkrywca") czy
Maureen Johnson ("Nieodgadniony"). Mocno podkreślić chcę przede wszystkim znakomite tłumaczenia
oraz profesjonalną redakcję.
Nawet
w postaci prebooka tę książkę czytało się płynnie i z przyjemnością, z wyraźnym
poczuciem, że już na tym etapie została ona językowo dopracowana. Odbieram to
jako wyraz dużego szacunku dla czytelnika i pragnienie zaoferowania mu możliwie
jak najbardziej dopracowanej publikacji. Jest to moim zdaniem szczególnie ważne
w książkach dla młodych – skoro na co dzień
w tekstach internetowych mają oni do czynienia z budzącą zgrozę
gramatyką, ortografią i niemal całkowitym brakiem znaków przestankowych, należy
zadbać, by przynajmniej w drukowanych książkach mieli szansę zetknąć się z
poprawną polszczyzną.
Nancy
Springer, Enola Holmes. Sprawa zaginionego markiza, tłum. Elżbieta
Gałązka-Salamon, wyd. Poradnia K 2018.
Wiek: 9+
Wiek: 9+
Genialny dobór aktorki! Pokochałam Enolę, jest prawdziwie charyzmatyczną bohaterką, jakich brakowało ostatnio na rynku wydawniczym. Jeśli film będzie chociaż w połowie tak fajny jak książka, to już będzie sukces :)
OdpowiedzUsuńTak, zgadzam się. Ta książka z wielu względów jest idealna na film. Nie mogę się doczekać!
UsuńZapowiada się ciekawie. Coś w tych książkach detektywistyczno-przygodowych jest niezwykle pociągającego dla dzieci bo moja 4 letnia córka uwielbia serię (gdzie jest już zdecydowanie więcej tekstu jak obrazków) o Biurze Detektywistycznym nr 2. Dużo dzieci lubi Biuro Detektywistyczne Larssego i Mai. Ja sama pamiętam z dzieciństwa, ze tego typu powieści były moimi ulubionymi :)
OdpowiedzUsuńBez dwóch zdań mamy teraz modę na takie książki dla dzieci! To ciekawe zjawisko. Dorośli mają szwedzkie kryminały, a dzieciaki specjalnie dla nich pisane serie detektywistyczne :)
UsuńKsiazka rewelacyjna, przelamujaca stereotypy . Podoba mi sie to, ze oprocz watku detektywistycznego mamy tez drugie dno. Malo jest takich ksiazek na rynku. Ciekawych, dobrze napisanych i z przeslaniem.
OdpowiedzUsuńTak! Dziękuję za podkreślenie tego, bo chyba nie podkreśliłam tego wystarczająco mocno w recenzji.
Usuń