Trochę szkoda, że w Polsce także nastała moda na bożonarodzeniowe klimaty w listopadzie, bo miałabym ochotę opowiedzieć Wam jeszcze o kilku książkach mrocznych i klimatycznych, idealnych na jesienną szarugę, albo wręcz przeciwnie, na andrzejkowe czytanki. No właśnie, andrzejki, czy ktoś je w ogóle jeszcze obchodzi? W każdym razie o Vladku opowiedzieć muszę, bo to postać przesympatyczna, mimo że wampirza i Wasze dzieciaki na pewno będą miały ochotę czytać o jego przygodach. Choćby pod choinką!
Główny bohater książki, w oryginale „Vlad the World’s Worst Vampire”, stał się po polsku co prawda „najmilszym wampirkiem”, ale gdyby się dłużej zastanowić, to w sumie na jedno wychodzi. Bo jeśli to mroczne stworzenie określa się najmilszym i do tego wampirkiem miast groźnym wampirem, to już gorzej być nie może. I rzeczywiście, jest Wladek najgorszym, najmniej odpowiednim wampirem na świecie. Czy on w ogóle powinien być wampirem? Nie umie latać, nie potrafi zmieniać się w nietoperza, w nocy zamiast snuć się po zamczysku, najchętniej by spał, nie znosi smaku krwi i marzy o zabawie z dziećmi i uczęszczaniu do szkoły, o której kiedyś wyczytał po kryjomu w znalezionej książce (po kryjomu dlatego, że książka w ogóle nie była straszna i nosiła przesadnie optymistyczny tytuł „Akademia Radości”).
Motyw istoty niedopasowanej do stawianych jej przez gatunek norm jest bardzo popularny w nurcie postmodernistycznym i spotkamy go w niejednej książce dla młodego czytelnika. Choćby tylko pozostając w tematyce bliskiej Vladkowi, z pamięci można wymienić duchy, które potrafią straszyć ani wyć („Gustaw, niestraszny duch” Guido Van Genechtena), zombie, które wolą bawić się z dziećmi niż je atakować („Mortynka” Barbary Cantini) i czarownice pragnące przyjaźnić się ludźmi („A Very Brave Witch” Alison McGhee).
Vladek,
prócz tego, że ma dłuższe niż człowiek kły, śpi w trumnie i nosi czarną
pelerynę, jest zdecydowanie mało wampirzy. Wystarczy zresztą spojrzeć na zabawne,
kreskówkowe ilustracje Kathryn Ourst, żeby utwierdzić się w przekonaniu, że
temu pucołowatemu sympatycznemu osobnikowi bliżej jest do człowieka niż
wampira.
Ale psst, cicho! Jeszcze usłyszy ten zarzut hrabina Śmiertelina Palownik! Zarówno ona, jak i jej mąż Smoczysław są bardzo dumni z tego, że wywodzą się ze starego transylwańskiego rodu wampirów i bycie częścią tego genealogicznego drzewa jest ich chlubą i powodem odcięcia się od wszystkiego, co inne i nowe. Vladek, przeciwnie, jest niezwykle ciekaw świata zewnętrznego i ma wielką ochotę go eksplorować, mimo ostrzeżeń o spaleniu przez słońce!
Trudno
zresztą się dziwić, że Vladek nie ma ochoty przebywać w Ponurym Dworze. Jego
kontakty z rodziną wyglądają chyba jeszcze gorzej niż na przykład u Amelki Kieł
(„Amelka Kieł i bal Barbarzyńców” Laury Ellen Anderson). Matka tej małej
wampirki była co prawda egoistką i rządzicielką, ale potrafiła też pochwalić i
znaleźć miłe słowa dla córki. Matka Vladka jest zimna i wiecznie niezadowolona
z syna, nieustannie go krytykuje, strofuje i poucza.
Kiedy więc młody wampir znajduje sobie ludzką przyjaciółkę, wie, że ten fakt będzie musiał utrzymać w absolutnej tajemnicy. Jakie będą dalsze losy znajomości z Milką, która, jak delikatnie zasugerowano czytelnikowi, także skrywa jakąś tajemnicę, dowiemy się z kolejnych części serii o Vladku. Po angielsku ukazały się jak dotąd „Fang-tastic Freinds” i „Midnight Fright”; wydawnictwo Czytelnia zapowiada dalsze części także w Polsce. Co mnie cieszy, bo pierwszą książkę czytało się lekko, z chichotaniem (ja + syn) i skokami z łóżka we wspólnych z Vladkiem próbach latania (syn).
Przygody
nietypowego wampirka spodobają się przedszkolnym starszakom i dzieciom z pierwszych
klas podstawówki. Ze względu na wygodny format, umiarkowaną ilość tekstu, duży
font i obecność ilustracji świetnie sprawdzą się też jako samodzielne lektury rozkręcających
się młodych czytaczy.
Anna
Wilson, Vladek, najmilszy wampirek na świecie, il. Kathryn Ourst, tłum. Anna
Jalochno-Janas, wyd. IBIS 2018.
Wiek:
6+
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz